Share

Pokój 44 - Page 2 Empty
 

 Pokój 44

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Idź do strony : Previous  1, 2, 3, 4  Next
AutorWiadomość
Admin
Admin
Admin
PisanieTemat: Pokój 44   Pokój 44 - Page 2 EmptySob Mar 30, 2019 9:08 pm

First topic message reminder :

Jeden z wielu pokojów w akademiku Haven. Jest to standardowych rozmiarów pomieszczenie mające prawie 20 metrów kwadratowych. Każdy z pokojów jest wyposażony w łazienkę z zamontowanym prysznicem oraz sedesem i innymi potrzebnymi rzeczami jak chociażby lustro. Ponadto w każdym pokoju są również dwa łóżka piętrowe. Podłoga jest wykonana z jasnego drewna, są to gładziutkie panele na które szkoła nie szczędziła kosztów. Dodatkowo pokój wyposażony jest w dużą szafę będącą garderobą koloru granatowego. Zdobiona na styl orientalny z ładnymi ornamentami smoków na górze. Jest tu też biurko w rogu, do którego przysunięte jest krzesło wykonane w podobnym fasonie co szafa. Z pokoju 44 okno wychodzi wprost na dziedziniec szkolny.
Powrót do góry Go down


Pokój 44 - Page 2 Empty
Pokój 44 - Page 2 Empty
Pokój 44 - Page 2 Empty
Pokój 44 - Page 2 Empty
Pokój 44 - Page 2 Empty
Pokój 44 - Page 2 Empty
Pokój 44 - Page 2 Empty
Pokój 44 - Page 2 Empty
Pokój 44 - Page 2 Empty
Pokój 44 - Page 2 Empty
Pokój 44 - Page 2 Empty
Pokój 44 - Page 2 Empty
Pokój 44 - Page 2 Empty
Pokój 44 - Page 2 Empty
Pokój 44 - Page 2 Empty
Pokój 44 - Page 2 Empty
Pokój 44 - Page 2 Empty
Pokój 44 - Page 2 Empty
Pokój 44 - Page 2 Empty
Pokój 44 - Page 2 Empty
Pokój 44 - Page 2 Empty
Pokój 44 - Page 2 Empty
Pokój 44 - Page 2 Empty
Pokój 44 - Page 2 Empty
Pokój 44 - Page 2 Empty
Pokój 44 - Page 2 Empty
AutorWiadomość
Yumi Kagami
Yumi Kagami

https://eclipse.forumpolish.com/t177-yumi-kagami
PisanieTemat: Re: Pokój 44   Pokój 44 - Page 2 EmptySob Cze 22, 2019 6:06 pm

Patrzyła na ich twarze, nimby słuchała, ale tak jakby nie była w stanie zrozumieć słów przez nich wypowiadanych. Było to dziwne, nawet jak na nią...o dziwo. Jednak nie przejmowała się tym zbytnio, prawdę mówiąc chciała być już na trybunach i móc chodź oglądać zmagania zawodników. Było by to zdecydowanie lepsze, niżeli sterczenie w pokoju i milczenie, nie mając nic interesującego do powiedzenia.
Nagle jej czerwone oczki skierowały się na konkretną osobą, którą był Raijin, obdarzyła go lekkim uśmiechem, który miał sprawić by chłopak w żadne sposób nie czuł się winny. Przecież dziewczyna rozumiała, iż choroba nie wybiera, po prostu się pojawia.  
- Nic nie szkodzi, ważne byś szybko wyzdrowiał - powiedziała tonem niezwykle spokojnym, niemal szeptem. Wydawało jej się, że młodzieniec wyczuł jej dość...specyficzny stan ducha. Była mu za to bardzo wdzięczna, co skwitowała nieznacznym skinieniom głowy w jego kierunku. Dość nieoczekiwanie łuskowaty podszedł do dziewczyny i bezceremonialnie oparł się o wolną część parapetu. Nieco ją tym zachowaniem zaskoczył, ale to było nic w porównaniu do jego kolejnych działań. Stworzenie zaczęło szturchać ją ogonem, to było naradę dziwne. Yumi lekko drgnęła, ale nie odebrała jego działań jako negatywnych. Mimowolnie uśmiechnęła się do Draconarcha, by po chwili bujnąć się w bok i niezbyt mocno szturchnąć go ramieniem w odpowiedzi. Miała nadzieję, że łuskowaty nie zechce jej oddać, trochę bała się, iż mógłby włożyć w taki czyn nieco więcej siły. Prawdę mówiąc, nie chciała wylądować na podłodze.
- Chyba pora się zbierać - powiedziała, a jej rubinowe oczy przez chwilę utkwione były w Draco.
Po niedługiej chwili białowłosa odepchnęła się od parapetu, o który do tej chwili opierała ciało. Przeciągnęła się odrobinę, jakby dopiero co rozpoczęła dzień. Podeszła do ciemnowłosego i jakby nigdy nic lekko poklepała go po ramieniu, by ponownie przemówić:
- Wypoczywaj Rai. - Po chwili, jej wzrok skierował się na pozostałą dwójkę - Nie wiem jak wy, ale ja znikam. - Po tych słowa ruszyła w kierunku drzwi z zamiarem udania się platformę Vytal. Prawdę mówiąc nie bardzo zastanawiała się czy pozostała dwójka również teraz się tam uda. Ich drogi i tak miały się rozejść po dotarciu na Vytal, więc nie miało większego znaczenia to czy pójdą z nią, czy też nie.

z.t
Powrót do góry Go down
Raijin
Raijin

https://eclipse.forumpolish.com/t178-bog-piorunow#595
PisanieTemat: Re: Pokój 44   Pokój 44 - Page 2 EmptyPon Cze 24, 2019 11:19 pm

Tamara była straszna i teraz Raijin to dostrzegał. Już rozumiał co tatko miał na myśli, gdy kiedyś mówił, że w każdej kobiecie siedzi diabeł. Na dodatek nie żeby kierował się uprzedzeniami, ale była jeszcze wężem więc to w ogóle kumulacja. Zwłaszcza, gdy zasyczała na Draconarcha z powodu tego małego żartu. Przeszły chłopaka ciarki po kręgosłupie na sam widok tego. Zasada numer 1, nie denerwować węża. Zasada numer 2, nie irytować węża. Zasada numer 3, nie tykać węża. To trzy uniwersalne zasady, które trzeba będzie stosować w pokoju jak również poza nim.
- Chwila co!? Miotał drzewami? Jak Wall Might? – zapytał zdziwiony patrząc najpierw na Tamare, a później na Draco. To było absolutnie cool, więc teraz w jego oczach to w ogóle nie było opcji, że przegrają na Vytal. Nie z kimś kto rzuca drzewami i wygląda jak kosmita z komiksów! Chociaż z drugiej strony… Tamara wyrwała się z jego „uścisku”, więc czy rozmiar ma znaczenie? Tatko by powiedział, że nie i liczy się technika na co mama by pokręciła głową. Chyba dobrze dogadywały się oba gady. Ciekawe czy ma to jakiś związek z tym, że są gadowaci? A może to kwestia czegoś co się stało, gdy Raijin zajmował się Yumi?
- Słyszałem, że gady są agresywniejsze w trakcie zrzucania skóry. Ciekawe czy w przypadku faunusów też to tak działa – zastanowił się na głos Rai, gdy Draco wspomniał o niebezpiecznym wężu. Na wsi parę razy spotkał węża zbożowego i nawet miał okazję szturchać go patykiem. Widać było, że gadzina miała jeszcze resztki wylinki na skórce i była agresywniejsza, niż zwykle i zamiast uciekać przystąpiła do ataku. Takie było jego doświadczenie z wężami, chociaż częściej widywał je na drodze. W mniej przyjemnej formie, bo zwykle kierowcy nie patrzyli na coś pełzającego.
Białowłosa była dzisiaj niebywale małomówna, ale troszczyła się o niego. To było miłe oddanie przysługi, a może po prostu sympatyczny gest z jej strony. Na dodatek nie miała mu za złe, że przez jego chorobę nie mogli wystąpić całą drużyną na festiwalu.
Przyjemnie się patrzyło na to jak cała grupka się integruje. Raijin sączył sobie herbatę i przyglądał się „zalotom” Draconarcha wobec Yumi. Dobrze się bawili. Niby taki wielkolud, który wygląda groźnie… oraz rzuca drzewami ale nie jest specjalnie szkodliwy. Mógłby założyć jakiś kostium superbohatera i zdecydowanie mniej ludzi by się go bało. Zwłaszcza garniakowe ciuszki Wall Mighta.
- O ile internet wytrzyma, bo pewnie każdy w akademiku też to będzie robił. Będę wam kibicował w każdym razie uśmiechnął się i ponownie zakasłał. Próbując się pozbyć zalegającej wydzieliny w gardle. Pozostała kwestia gdzie położyć Draco. Był dosyć duży, więc standardowe łóżko odpada. Na dodatek problematyczne są te kolce więc musiałby spać na brzuchu cały czas co nie jest chyba zbyt wygodne. Albo na boku. Tak czy siak dużo by wystawał.
- Tak sobie pomyślałem… Akademia ma chyba uczniów faunusów, którzy też są dosyć duzi więc może mają jakieś rozwiązanie na takie wypadki pomyślał Raijin. Może jakieś dłuższe łóżko, które się wstawiało albo hamak czy coś. Na pewno musieli mieć jakieś rozwiązanie dla ciężkich oraz dużych uczniów. Tak czy siak wolał, by smokowaty nie spał nad nim bo rano może się obudzić podziurawiony jak poduszka na igły.
- Już się zbierasz? Rozgrywki są dopiero ju…? – zwrócił uwagę Raijin, gdy Yumi chyba planowała pobyć chwilę sama. Dlatego nie dokończył zdania. Ona była po prostu taka. Może to było dla niej za dużo jak na razie? Tyle osób w jednym pomieszczeniu, zaś Yu zawsze trzymała się chyba jakoś na uboczu.
- Trzymaj się Yu – pożegnał się z dziewczyną i odstawił kubek, spoglądając na pozostałą dwójkę – Nie musicie się przygotować do walki? – zapytał.
Powrót do góry Go down
Tamara
Tamara

https://eclipse.forumpolish.com/t194-tamara-petrov
PisanieTemat: Re: Pokój 44   Pokój 44 - Page 2 EmptyWto Cze 25, 2019 5:23 pm

Raijin gdy usłyszał o rzucaniu drzewami przez Draconarcha, porównał go do jakiegoś znanego bohatera.
-Ta.- odpowiedziała chłopakowi zdawkowo. Niezbyt przepada za kultem jednostki, a z tym kojarzą się jej ci wszyscy super-bohaterowie i znani łowcy. Zdecydowana większość fanów zarzeka się, że mogłaby skoczyć w ogień za swoim idolem. Za człowiekiem, z którym większość z nich nigdy nie rozmawiała prywatnie. Którego zna jedynie z opowiadań i wizerunku prezentowanego przed publiką, a który może być bardzo daleki od prawdy.
Nagle Raijin zaskoczył ją stwierdzeniem o wężach. Nie uraził, bo pytanie wyraźnie było podyktowane zwykłą ciekawością, ale trzeba przyznać, że ta uwaga była w pewnym stopniu znikąd.
-To prawda. Przynajmniej w moim wypadku. Zrzucam skórę z ogona i jestem wtedy trochę bardziej nerwowa.- potwierdziła. Nie było to dla niej problemem, choć temat ten jest pewnym tabu. Trochę jak okres u kobiet. Osobiście Tamara uważa to za głupie, bo niby jak można oczekiwać zrozumienia ze strony ludzi czy mężczyzn jak nawet nie daje im się takiej możliwości udając, że tego typu zjawiska nie istnieją. Że w tym małym kolorowym pudełku nie ma podpasek tylko zwykłe kredki, a ta złuszczająca się skóra na ogonie to nie wylinka tylko iluzja spowodowana odbijaniem się słońca w łuskach. To oczywiście dość intymna sprawa i obnoszenie się z nią jest drugą, nie mniej głupią skrajnością, ale w imię czego problem miałoby stanowić przyznanie się, że: -Mniej więcej raz w roku sprzedaję wylinkę do firmy farmaceutycznej. Robią z niej jakieś kremy czy coś.- wzruszyła ramionami. Nie bardzo ją obchodziło co dokładnie robią z takim materiałem. Ważne, że miała gdzie się tego pozbyć i przy okazji dostać trochę pieniędzy i jakieś zniżki na ich produkty. Swoją drogą właśnie zdała sobie sprawę, że teraz nie ma dokąd tego znosić. Musiałaby znaleźć jakąś firmę tutaj. Chyba że bardzie wysłać ekspresem do Atlasu.
Wyjście Yumi skwitowała tylko krótkim "widzimy się na miejscu". Nie miała po co mówić cokolwiek więcej.
-W najgorszym razie obejrzysz powtórkę. Nie będziemy spojlerować.- uśmiechnęła się wbijając wzrok w Raijina.
Następnie temat zszedł na miejsce do spania dla Draconarcha. Chłopak wspomniał, że może w szkole mają jakieś sposoby na niegabarytowych uczniów. Może miał rację. Tacy nie zdarzali się pewnie często, ale jednak się zdarzali.
-Dzisiaj to nie ma takiego znaczenia, bo Draconarch i tak śpi na dworze, ale z pewnością można zapytać kogoś z pokoju socjalnego. Jeśli jednak nie będą przygotowani na takich uczniów to chyba będzie trzeba przychylić się do mojego pomysłu z legowiskiem.- stwierdziła.
-Zawody są dopiero jutro, ale przygotowania nie zaszkodzą. Przyszliśmy tu głównie żeby sprawdzić rzeczy, które mu dostarczono-
Powrót do góry Go down
Draconarch
Draconarch

https://eclipse.forumpolish.com/t179-draconarch#702
PisanieTemat: Re: Pokój 44   Pokój 44 - Page 2 EmptySro Cze 26, 2019 8:49 pm

Ogon uciekł spomiędzy dwójki, a Draco zaśmiał się cicho, gdy Yumi oddała mu ramieniem za jego zaczepki. Posłał jej jeszcze zadowolony uśmiech, nie mając zamiaru tego kontynuować. A już na pewno nie planując wykorzystywać swojej masy na jej osobie. W każdym razie dziewczyna długo nie zabawiła, wprost przeciwnie. Zebrała się i poszła, po drodze życząc choremu powrotu do zdrowia. Czarnołuski odprowadził ją wzrokiem, po czym skupił się na pozostałej dwójce.
Temat zszedł na kwestie go interesujące. Akademia miała być gotowa... na pewno nie byli gotowi na to, ale chłopak wskazał mu drogę, jaką należało obrać. Do kogo się zgłosić, by dostać to czego potrzebował. Pomysł z legowiskiem był dość przyjemny i nawet czułby się... znajomo, jak na dworze. Tylko miejsca było trochę mało. Musieli się szykować... dokładniej on musiał. Rozpakować się, przygotować łóżko. Wzrok padł na Tamarę, której czarnołuski posłał lekko zadziorny uśmiech, a następnie zrobił ku niej trzy kroki, krzyżując ramiona na klatce piersiowej.
-Jeszcze ktoś mnie tobie ukradnie i co wtedy? Nie pozwolą wziąć udziału w turnieju.
Skomentował, już nawet wyciągając ku niej lewą rękę, otwierając palec na dłoni i celując w jej ramie pazurem. Tylko finalnie się powstrzymał, nie chcąc się narażać na kolejne dźwignie. Lub zwyczajnie skończy się jej cierpliwość i wyrzuci go przez okno. Draco skierował swe spojrzenie na Raijina.
-W takim wypadku muszę prosić cię, byś przemieścił się na piętro.
Wyjaśnił i zaczekał, aż chłopak spokojnie wykona prośbę/polecenie. Oczywiście przy okazji robiąc mu za pomoc w kwestii wczołgania siebie oraz dobytku piętro wyżej, czy szybkiej zamiany pościeli. Skoro tamta już była jego "chorowita" to niech trzyma. A Draco niech udaje, że obchodzą go organiczne zarazki. Po szybkiej przeprowadzce, gad przyjrzał się tylnej ramie łóżka i rzeczywiście, była demontowalna. Same nóżki pozostawały na miejscu, jednak dało się dostawić dodatkowe "przedłużenie" dla istot powyżej standardowych wymiarów. Draco nawet zdemontował pierwsze elementy, łapiąc je pod ramię. Potem rzucił krótkie "zaraz wrócę" po czym wyszedł z pokoju, udając się do pokoju w którym pracownicy szkoły odpowiedzialni za kwestie techniczno-praktycznie dokonają mu pewnej wymiany.
Dotarcie na miejsce nie zajęło dużo czasu. Podobnie wyjaśnienie pracownikom problemu oraz uzyskanie od nich potrzebnych części. Odmówił ofercie pomocy w transporcie, zwyczajnie łapiąc wszystko pod ramię i transportując samodzielnie. Przy okazji unikając kilkukrotnie kolizji ze spieszącymi się uczniami, personelem i innymi istotami. Raz nawet usłyszał pytanie, czy nie jest grimmem. Jego misja była jednak ważniejsza, niż takie dyskusje. A nikt broni nie wyciągał, więc szedł dalej. Wróciwszy do pokoju, od razu podszedł do łóżka, zamykając za sobą drzwi. Błyskawicznie uwinął się ze składaniem elementów, korzystając czasem z pomocy Tamary przy przytrzymaniu czegoś. O ile nic nie było dla niego ciężkie, o tyle nadal musiał uważać by nie przesadzić z siłą. Gdy element był już złożony, czarnołuski zwyczajnie dostawił element łóżka do jego dolnej części i złączył wszystko, wydłużając tym samym swoje "legowisko". Piętrowe łóżko zaczęło wyglądać nieco mniej naturalnie, z dolną częścią dłuższą od górnej, ale spokojnie pomieści teraz jego dwa metry i dwadzieścia centymetrów wzrostu, zostawiając mu jeszcze trochę miejsca na rozciąganie się. Potem pozostało już poprawienie pościeli i kołdry, które pozostały wystarczająco długie. O ile w ogóle będzie czuł potrzebę korzystać z tego drugiego. Przy okazji pozwolił sobie chwycić ramę i pokryć ją częścią swojej energii, by wzmocnić samą konstrukcję. Ostatnie czego potrzebował to zawalenie się tego wszystko.
Na końcu pozostało się rozpakować. Draco chwycił pięć toreb które dostarczył kurier, a następnie położył je na łóżku, na "swoim" miejscu. Wszystkie były jednakowe, szaro-srebrne z nadrukowanymi napisami "SDT" na środku. Pierwsza, którą otworzył, miała w sobie dwie małe, wzmacniane walizki. Leżały jedna obok drugiej, pod spodem znajdowały się dodatkowe przedmioty. Draco wyjął obie walki, kładąc je obok siebie, a następnie otworzył jedną i zajrzał co znajdowało się w środku. Oczom całej trójki - lub dwójki, jeśli Raijin nie sięgał za ramę wzrokiem, ukazały się kryształy Dustu. W tym wypadku było to pięć kryształów - dwa niebieskie, dwa białe i jeden zielononiebieski (cyan). Draco wyglądał na... zaskoczonego. Choć nie z faktu, że dostał od rodziny i kompanów dodatkową amunicję. Tylko z faktu, jaki rodzaj amunicji mu przysłali. Wzrok smok powędrował na Tamarę, z lekkim zdziwieniem rysującym się na jego pysku.
-Dostałem... pakiet do eksplozji.
Skomentował, a następnie zatrzasnął walizkę, po czym wsunął ją pod łóżko. Następnie sięgnął do drugiej, otworzył ją i jego oczom ukazało się pięć lodowych kryształów. To już było... przyjemniejsze. Mniej destrukcyjne w jego wykonaniu. Tych już nie skomentował, pozwolił się Tamarze przyjrzeć nabytkowi, po czym zamknął je i schował pod łóżko, tak, jak wcześniejsze. Potem wziął się za resztę zawartości torby. Znalazł tam kilka płaszczy... podobnych do tego, w którym spotkali go po raz pierwszy. Z kapturami, z przygotowanymi dziurami na wszystkie kolce i dodatki. Tylko z lepszego materiału, dość grubego. Same płaszcze były również dość ciężkie, jak na taki materiał. Nie czekał więc, tylko zwyczajnie odwiesił je w szafie, w wolnym miejscu. Potem wziął się za resztę toreb. Tam już nie było nic specjalnego. Ot jakiś dodatkowy koc, ręczniki, środki czystości, dodatkowe narzędzia do ostrzenia pazurów czy polerowania łusek. Pełen pakiet przygotowany. Wszystko bez zastanowienia chował i odkładał, czy to w wolnym miejscu w szafie, czy w łazience lub przy stoliku. Z ostatniej torby wyjął laptopa z oporządzeniem, ładowarką oraz myszką... no i scrolla. Oba urządzenia nie były byle czym. Zarówno scroll jak i laptop były bardzo nowoczesne i ceną sięgały dość wysoko na półkach sklepowych. Ponadto wydawały się zmodyfikowane pod Draco. Wzmocniona konstrukcja, wzory naśladujące łuski. Jakby kogoś było na to stać. Czarnołuski nie udawał zdziwienia lub też lekkiego zażenowania otrzymanymi podarkami. Ostatnią rzeczą, jaką wyciągnął, było zdjęcie. Znajdowały się na nim trzy osoby. Draco, spotkana wcześniej siostra (przez Tamarę) oraz jakiś starszy mężczyzna. Czarnołuski nie chwalił się tym, a jedynie schował zdjęcie pod poduszkę i zapomniał o temacie. Skończył, spojrzał na Tamarę, spojrzał na Raijina... i usiadł na łóżku. Koniec, minęła spokojnie godzina podczas której ogarniał wszystko co mu przysłano. Oczywiście torby złożył i również schował pod łóżko, nuż jeszcze się przydadzą.
-Dobrze, to więc... wszystko...
Odezwał się, kierując spojrzenie na scrolla, dwie lane oraz laptopa. Wszystko odłożył na stolik obok łóżka. Zerknął za okno, dostrzegając, że w sumie robiło się już ciemno. A jutro mieli walczyć.
-Powinniśmy odpocząć przed jutrem. Czeka nas sporo wrażeń. I nie tylko nas.
Zaproponował i zaraz przeszedł do realizacji pomysłu. Chwycił za swój szaro-niebieski ręcznik, po czym nie czekając na sprzeciw, wszedł do łazienki i zamknął się w niej. Uruchomił prysznic i szybko obmył się z brudna dnia dzisiejszego i nie tylko. Poszło mu szybko, minęło ledwo dziesięć minut, a on wyłączył wodę, wytarł się, rozwiesił ręcznik na wieszaku i już był na zewnątrz. Lśniący i jak nowy, skierował swe kroki do łóżka, znowu, po czym legł na nim, wbijając wzrok w piętro. I czekając. Czy będą mieli pytania, czy będą czegoś od niego oczekiwali. A może zwyczajnie wszyscy pójdą teraz spać, przygotowując się na jutro.
Powrót do góry Go down
Raijin
Raijin

https://eclipse.forumpolish.com/t178-bog-piorunow#595
PisanieTemat: Re: Pokój 44   Pokój 44 - Page 2 EmptyPią Cze 28, 2019 7:49 pm

Rai zastanawiał się tylko jak wygląda to „bardziej nerwowa” w wykonaniu Tamary? Skoro próba przytulenia kończy się wyłamywaniem palca w normalnym stanie to podczas wylinki zbyt głośne oddychanie może doprowadzić do wywalenia za drzwi? Doprawdy nie spodziewał się, że kobiety-węże mogą być takie groźne! Trzeba uważać i słuchać się jej rozkazów, więc w sumie dobrze że „wybrali” ją na lidera drużyny. Z drugiej strony świetne miała predyspozycje, skoro potrafiła nawet ze swojej wylinki zrobić jakiś plus. Takich luksusowych towarów na wsi Raijin nie widział, bo raczej mało kogo tam było stać na drogie kremy. Kobiety jak się malowały to delikatnie, chyba że raz na jakiś czas któraś dostawała paczkę od ciotki z miasta to wtedy nie można było jej poznać. Problem zaczynał się, gdy biegające dzieci rzuciły chociażby w taką przez przypadek balonem z wodą. Z pięknej kobiety nagle stawała się monstrum, które dzieciaki śniły po nocach przez kilka następnych dni. To były tylko dzieci więc nikt wielkiego problemu z tego nie robił. Wiadomo, że kończyło się na przeprosinach, laniem na gołą dupę i karą na podwórko, ale dzieciaki miały na sumieniu gorsze przewiny. Jak chociażby przywiązywanie kotu do ogona sznurka z puszkami.
- Chyba bardzo się lubicie – skomentował Raijin widząc wymianę uwag między dwoma gadami. Stare wiejskie porzekadło mówiło, że kto się czubi ten się lubi. Zresztą to chyba dobrze, bo może nie będzie takich zgrzytów w trakcie współpracy. Z tego co pamiętał to ostatni zwycięzcy mówili, że w tych zawodach jest to kluczowe.
- W sumie taka wielka poduszka to nie jest zły pomysł. Zwłaszcza, że to z tyłu może przeszkadzać w spaniu – pokazał dotykając się po plecach w celu zasygnalizowania, że chodziło o te kolce które wychodziły smokowi z pleców. Wyglądały kozacko i na pewno można na nich będzie umieszczać ozdoby świąteczne, gdy nadejdzie czas ale pewnie nie były wygodne w codziennym funkcjonowaniu.
- He? A no tak, lepiej bym spał na górze. Wolałbym żebyś nie spadł na mnie w trakcie snu, bo skończę jak ser zaśmiał się Raijin i zakasłał, odkrztuszając problematyczne rzeczy. W końcu powoli robiło mu się trochę lepiej, ale to zdecydowanie za słaby stan by móc uczestniczyć. Zresztą zapisy i tak były już zamknięte, a bilety pewnie wyprzedane. Odstawił kubek na okno i zaczął zbierać się ze swojego miejsca. Przy pomocy Draconarcha zamienił miejscami pościel z górnego łóżka z dolnym i wgramolił się na górę, by znów się przykryć.
W zasadzie to Raijinowi przyszedł do głowy pomysł z hamakiem, tylko znowu problemem są kolce. Nawet mogłoby to się gorzej skończyć, niż łóżko bo jedno przekręcenie się w nocy mogło zniweczyć cały misterny plan! A gdyby tak… powbijać na kolce jakieś gąbki, aby nikomu nie stała się przypadkiem krzywda? Po jakimś czasie Draco wrócił z całym oprzyrządowaniem do montażu łóżka. Było trochę ram i parę elementów które wystarczyło zamienić. Tu coś przytwierdzić, tam coś dokręcił i w zasadzie dało radę skręcić to łóżko. Podmienić materac i w zasadzie to było wszystko. Łóżko tylko trochę śmiesznie wyglądało, bo to na górze było krótsze.
Z ciekawości Rai oczywiście wychylił się z góry, by popatrzeć co Draco ze sobą przywiózł. A raczej co było w tych torbach, które miły pan z brodą kazał przechować. Były tam jakieś walizki, które okazały się dustem i to wybuchowym z tego co mówił.
- Czy to na pewno bezpieczne trzymać je w pokoju? zapytał. Nie widział w tym nic bezpiecznego, bo co jeśli to wybuchnie? Z drugiej strony… uczniowie mieli broń, niektórzy nawet wyrzutnie granatów będące młotami więc co złego może się stać! Ktoś kto atakowałby którąkolwiek z akademii byłby albo bardzo głupi albo potężny. Mniej zainteresowały go normalne rzeczy, typu ubrania. Właściwie to chyba powinien skroić sobie jakiś mundurek, bo regulamin wymagał noszenia odpowiedniego stroju w trakcie zajęć.
- A masz już mundurek? Takich rozmiarów chyba nie sprzedają masowo zwrócił uwagę Rai. Wiadomo, że jakiś konkretne rozmiarówki były dostępne od ręki bo widział ich na pęczki. Czasami wycinało się tu i tam miejsce na dodatki w postaci ogona lub wprowadzało niewielkie modyfikacje. Tutaj trzeba będzie dużo pozmieniać.
No i po chwili wyciągnął laptopa i elektronikę. Wyglądały na drogie, takich nawet w sklepie Raijin nie widział więc ciekawie zaświeciły mu się oczy. Oczywiście też błyskawica przebiegła wzdłuż czarnych włosów młodego łowcy. Co dziwniejsze pościel jakoś się nie elektryzowała kiedy na niej leżał, ale chyba po prostu o tym pomyśleli by była wytrzymała, antyalergiczna, a zarazem tak wykrochmalona że niemal sztywna i nieprzewodząca prądu. Kiedy smok poszedł pod prysznic, Rai wpadł na pewien pomysł. Mógł się póki co podzielić nim z Tamarą.
- Jutro wielki dzień. Nie powinniście trochę poćwiczyć albo ustalić jakiś plan działania czy super sekretne komendy? – zaproponował.
Powrót do góry Go down
Tamara
Tamara

https://eclipse.forumpolish.com/t194-tamara-petrov
PisanieTemat: Re: Pokój 44   Pokój 44 - Page 2 EmptySob Cze 29, 2019 1:29 pm

No i zaczęło się ogarnianie miejsca do spania dla Czarnołuskiego. Zdecydował się spróbować ze zwykłym łóżkiem, jednak odrzucając jej pomysł na legowisko. W pokoju socjalnym faktycznie mieli swoje sposoby na zapewnienie łóżka nawet najbardziej nietypowym uczniom. Nieźle.
Gdy już zdobyli potrzebne części pozostało tylko domontować je tworząc przedłużenie i położyć inny materac. Wciąż zostawała kwestia wytrzymałości jeśli chodzi o masę czy kolce na plecach najnowszego członka ich drużyny, ale poza tym wyglądało to dobrze. Oczywiście pomogła mu ogarnąć w czym tam potrzebował pomocy. Głównie trzeba było coś czasem przytrzymać albo przekręcić gdy właśnie on trzymał. Takie tam składanie z instrukcji. Zdziwiła się, że wszystkie elementy były uwzględnione w instrukcji, co nie zawsze musiało być takie oczywiste. Zdarzało się jej już, że w instrukcji nie było ani słowa o części elementów albo wymagały elementów, których zestaw nie zawierał. Słodka szkoła techniczna przygotowująca na to, że nie zawsze wszystko będzie jasne i oczywiste, mimo że powinno być. Ostateczny wygląd był ok. Piętro większe od dolnego łóżka mogło doprowadzić do pewnego dysonansu poznawczego, ale szybko dało się przyzwyczaić do takiego kształtu.
-Jak czujesz się że świadomością, że będziesz spał nad górą kolców?- spytała Raijina uśmiechając się lekko. Dziwnie się przy niej denerwował. Trzeba przyznać, że nieco to łechtało jej ego, ale mimo wszystko chciała mieć z drużyną jak najlepsze stosunki. Strach tylko by przeszkadzał.
Rozpakowywaniem rzeczy przez Draconarcha interesowała się w raczej niewielkim stopniu, zerkając tylko znad scrolla, na którym klikała wiadomości ze znajomymi z kraju. Tak, Tamara ma przyjaciół. W dodatku jakkolwiek szokujące by to nie było, nie wszyscy wydają się być potworami na pierwszy rzut oka. Zainteresowała się mocniej pakietem do eksplozji. Dust może i nie jest jakimś wielce niedostępnym dobrem luksusowym, ale też nie jest to rzecz, którą przeciętny Kowalski kupuje sobie na codzień. A już na pewno nie te co bardziej wybuchowe kryształki.
-Zatem masz zestaw "początkujący terrorysta". Fajnie. - skomentowała prezent od rodziny. Po jego minie widać było, że o niego nie prosił, ale gardzić też nie gardził. Reszta rzeczy była już mniej interesująca. Ciuchy, laptop, coś do mycia. Klasyka.
Myć poszła się po nim. Miał rację, trzeba odpocząć. Raijin podpowiedział, że powinni poćwiczyć.
-Na porządny trening nie ma już czasu. Ważniejsze, żebyśmy byli wypoczęci.-odpowiedziała chłopakowi. Nie było co się zjeżdżać.
Powrót do góry Go down
Draconarch
Draconarch

https://eclipse.forumpolish.com/t179-draconarch#702
PisanieTemat: Re: Pokój 44   Pokój 44 - Page 2 EmptyNie Cze 30, 2019 12:58 pm

Czarnołuski nie skomentował, jednak tutaj nie zgodził się z Raijinem. Gdyby na niego spadł, to prawdopodobnie chłopaka trzeba by było zeskrobać z podłogi, dwa piętra niżej. Zignorował również komentarz Tamary skierowany do chłopaka, odnośnie snu nad górą kolców. Choć była to już kwestia długoletniego przyzwyczajenia.
-Same nie wybuchną. Ja potrafię je do tego zmusić.
Wyjaśnił obojgu, odnośnie zasad i kwestii bezpieczeństwa, czy też trzymaniu materiałów wybuchowych w pokoju. W końcu to były kryształy dustu, głównie lodu, wiatru oraz jeden energetyczny. To nie tak, że którykolwiek z nich miał samodzielne właściwości wybuchowe lub jakkolwiek mógł dokonać "większej" eksplozji, niż prosty huk. Z resztą tutaj cały "początkujący terrorysta" opierał się na skupieniu energetycznym. Coś co umożliwiało mu bycie istotą nieorganiczną, opierającą swoje działanie na energii innej, niż aura.
Leżąc już w łóżku, smok... nie był śpiący. Żeby nie powiedzieć, że nie musiał spać. Zazwyczaj w nocy podróżował dalej, nie przejmując się ciemnościami, zimnem i innymi problemami, które dotyczyły normalnych podróżników. Co prawda nie usłyszał bezpośrednio propozycji Raijina, niemniej Tamara nakierowała go na to co miało miejsce podczas jego krótkiej nieobecności. Z resztą sama wróciła zaraz i odpowiedziała, co czarnołuski również nieco podsumował.
-Zgranie i koordynacja wymagają godzin pracy. Miesięcy. W jeden trening niczego nie wymyślimy. Poza tym przeciwnicy raczej nie będą szli na całość. W końcu mamy nie zrobić sobie krzywdy...
Czarnołuski sięgnął prawą dłonią za głowę, robiąc z niej dodatkową podporę do poduszki. Lewą podniósł nad siebie i przyjrzał się własnym pazurom, po których przeszły niebieskie iskry. Zacisnął pięść, kończąc swą wypowiedź gestem. W innym przypadku będzie to pierwszy nieudany festiwal, bo zawodnicy się zwyczajnie wymordują. Choć w sumie przez własną ignorancję nie mógł powiedzieć, że na pewno byłby to pierwszy taki festiwal. Opuścił lewą dłoń i spojrzał jeszcze na Tamarę.
-Co do mundurka to wszystko załatwione. Tamara pomogła mi tego dopilnować. Choć nie spodziewaj się mnie w czymś takim zbyt często.
Wyjaśnił Raijinowi, odpowiadając na jego wcześniejsze pytanie. Oczywiście, zarejestrował je i pamiętał o nim. I swojego stanowiska nie zmieni, o ile zgodnie z zasadami na zajęciach może przywdziewać ten specyficzny strój o tyle nie zamierza wykorzystywać go w walce lub codziennym funkcjonowaniu. Zwłaszcza, że będzie się darł, niszczył, topił itd. Czegokolwiek by tu nie wymyślić. Chyba, że w końcu przejdzie na pancerze, ale nadal noszenie pancerza w kolorystyce mundurka akademickiego raczej... nie spełnia wymaganej roli. Równie dobrze mógłby sobie pomalować łuski, wyjdzie na to samo.
Powrót do góry Go down
Raijin
Raijin

https://eclipse.forumpolish.com/t178-bog-piorunow#595
PisanieTemat: Re: Pokój 44   Pokój 44 - Page 2 EmptyWto Lip 02, 2019 6:58 pm

Montaż tego łóżka nie wyglądał specjalnie trudno. Na pewno łatwiej, niż zmontowanie szafki z jednej popularnej sieciówki na I. No i wszystkie części raczej były na miejscu, bo trzeba było tylko wymienić belki, a potem odnieść te stare do miejsca, z którego Draco wziął te dłuższe. Przyglądał się z góry procesowi montażu. W sumie to tylko w pewnym momencie musiał zejść, by mogli wcisnąć górne belki na właściwe miejsce. Z siłą smoka raczej nie było z tym problemu, zaś młody rolnik wolał nie ryzykować wylania na siebie herbaty więc po prostu na czas montażu zlazł z góry.
Tamara postanowiła mu dogryźć ponownie. W zasadzie to coś w tym było, że jeśli łóżko spadłoby z góry to skończyłby jako szaszłyk. Definitywnie, bo przecież Draco musiał spać na plecach. Ewentualnie dałoby radę na boku, co kto lubi, więc miałby 50% szansy na to, że spadnie na tego jeża – Jeśli śpi na boku to tylko się poobijam. Ja czuje się całkiem nieźle. Gorzej widzę wspólne wizyty w łaźni albo nad jeziorem, bo wtedy zostałabyś węgorzem elektrycznym jeśli do tego czasu nie nauczę się nad tym panować – odpowiedział Raijin próbując się odgryźć wężowi. Zabrzmiało to głupio, zaś on sam nie chciał by Draco się poczuł niechciany pod nim. Jakby był na serio wredny to zaprosiłby Tamarę do zamiany miejscami. Co natomiast wyszło z tej dogryzki? No cóż, była nijaka bo trochę też po sobie pocisnął pokazując, że nie do końca potrafi kontrolować sam swoją moc. Na szczęście kołdra się nie elektryzowała, ale wzięcie kąpieli z Raijinem mogło być niebezpieczne. Trochę jak wrzucenie sobie tostera do wanny.
- To dobrze. Miejmy nadzieję, że nic nie wybuchnie nam pod łóżkiem – zaśmiał się gromowładny. Okrywając się szczelnie kołdrą. Był zmęczony chorobą i chciał zapewne w najbliższym czasie przyciąć komara. Taki jego stan, martwiło go tylko, że Yumi wyszła i pewnie wróci późno. Nie znał jej dobrze na tyle, by wiedzieć o której wróci. Nie mógł jej jednak zatrzymać, zaś w akademikach nie było wymogu przebywania na terenie po ciszy nocnej. Mogli wyjść na spacer lub do biblioteki, gdy tylko chcieli.
- No tak, w zasadach było żeby się nie wymordować na arenie, ani nie skończyć z urwanymi kończynami. Z drugiej strony myślę, że forów też nie będą dawać – powiedział zakokoniony czarnowłosy, który po chwili ziewnął – Będę wam kibicował, a teraz sorki ale strasznie senny jestem. Zatoki mi się trochę oczyściły, więc pewnie będę mógł oddychać w nocy zaśmiał się nerwowo i kaszlnął. Był ciekaw co tam wykombinowali dla Draco. Słyszał, że spółka w której zamawia się mundurki to bardzo dobra jakość oraz cena. Zresztą w szkole też było sporo faunusów, które miały nietypowe wymiary lub dodatki i z tym sobie poradzono. Czarnowłosy powoli odpływał w objęcia Morfeusza.
Powrót do góry Go down
Tamara
Tamara

https://eclipse.forumpolish.com/t194-tamara-petrov
PisanieTemat: Re: Pokój 44   Pokój 44 - Page 2 EmptySro Lip 03, 2019 8:58 am

Raijin był nawet pocieszny na swój sposób. Jej mały żart mający bardziej przytykiem w kierunku Draconarcha, a nie w niego potraktował osobiście. Jego odpowiedź trzymała się kupy, ale zdecydowanie nie była celną ripostą. Uśmiech Tamary nabrał wyrazu porównywalnego z tym który sam wypływa na twarz gdy dziecko zrobi coś co miało być poważne i dorosłe, ale w ten dziecięcy sposób się nie udało. Zaciekawiło ją jednak to, do czego przy okazji się przyznał.
-Zatem władasz elektrycznością.- mogła wcześniej zwrócić na to uwagę. Podczas sparingu z dyrektorem błyskały wokół chłopaka jakieś iskierki -A przynajmniej masz do tego predyspozycje.- smażenie każdego kto wejdzie do tego samego zbiornika wodnego trudno nazwać władzą nad elektrycznością -Ciekawa umiejętność.- no nie można być zawsze tym wrednym i niemiłym. Mogła ten jeden raz pochwalić.
-Jakby wybuchło to Draconarch jest wystarczająco masywny, by to zatrzymać.- tyle Jeśli chodzi o bycie miłą w ten prosty, łatwo widoczny sposób. Tamara okazywała nieco inaczej, że kogoś lubi.
Uwaliła ale na swoim łóżku. Trzeba przyznać, że faktycznie wygodne. Zasnęła szybko, a następnego dnia wstała wcześnie. Póki nie było trzeba było, nie budziła pozostałych. W sumie to Draconarch i tak nie spał, a Raijina nie trzeba było budzić. Niech sobie biedny schorowany pośpi
Powrót do góry Go down
Draconarch
Draconarch

https://eclipse.forumpolish.com/t179-draconarch#702
PisanieTemat: Re: Pokój 44   Pokój 44 - Page 2 EmptyPią Lip 05, 2019 10:03 am

To będzie nowość dla androida. Walka... ale nie walka. Bo przecież nie mają się pozabijać. Z drugiej strony mają nie dawać sobie forów. Z jednej strony masz uważać na to, by przeciwnik przypadkiem nie skończył bez władzy nad własnym ciałem, przypięty do łóżka na resztę życia. Z drugiej, masz mu nie odpuszczać, bo przecież chodzi o zwycięstwo. Niby w którym momencie on ma to poznać? Kiedy zrozumie, gdzie przeciwnik ma granicę bólu lub chociaż wytrzymałości? Oczywiście Tamara mu jeszcze raz dogryzła. Smok obrócił łeb w jej stronę i z pełną powagą odpowiedział.
-Jeśli będzie miało wybuchnąć, to się za tobą schowam.
Odpowiedział jej, po czym wyszczerzył kły w uśmiechu, a następnie oparł łeb prosto na poduszce. Nie miał problemu z leżeniem na grzbiecie, wystarczyło wcześniej zorganizować sobie odpowiednią poduszkę zapamiętującą układ głowy. Poza tym głównie opierał na niej kark, kolce odstawały ponad poduszkę. Zanim się obejrzał, zarówno jedno, jak i drugie już spało. Przy zapalonym świetle. Android podniósł się cicho, a następnie podszedł do przełącznika światła i zgasił je. Wrócił do łóżka, nie wydając żadnego dźwięku, a następnie położył się na nim ponownie i zamknął oczy. Sen, choć nie w rozumieniu organicznym, był dla niego możliwy. Jednak teraz z tej opcji nie skorzystał. Zwyczajnie przełączał niektóre system i wchodził w coś podobnego do "trybu uśpienia", choć w jego wypadku nie następowała żadna automatyczna dodatkowa regeneracja. Niemniej przy uszkodzeniach mógł w ten sposób przekierować dodatkową moc i zasoby dla nanitów. On przez noc... bardziej symulował sen. W pamięci przypominał sobie znane walki, swoje własne oraz zaobserwowane. Czasem coś co ISAC znalazł dla niego w sieci. Szukał różnorakich sparingów, próbując znaleźć i zrozumieć na czym to polega. Walka bez walki... zwłaszcza z wykorzystaniem ostrego uzbrojenia. Wbrew pozorom, nie było to dla niego oczywiste, ani normalne.
Noc minęła szybko, a on nie znalazł żadnych przydatnych informacji. Skończy się na tym, że będzie eksperymentował na arenie. Lub zwyczajnie odpowie na to, jak sam zostanie zaatakowany. Tamara obudziła się pierwsza i zapewne takie odniosła wrażenie. Draco otworzył oczy, jak tylko zarejestrował jej ruch. Dał jej chwilę na przygotowanie i ogarnięcie się, zanim sam się podniósł. Nie wiedział co czeka go na arenie, więc należało się przygotować. Przed oczami miał walkę z łowcom, z jakim przyszło mu się kiedyś mierzyć. To nie był przyjemny pojedynek. I miał szczerą nadzieję, że więcej nikogo takiego nie spotka.
Wstał więc z łóżka i klęknął przy nim na prawym kolanie. Wsunął prawą dłoń pod łóżko i wyjął spod niego obie walki, jedna po drugiej. Otworzył obie, po czym z jednej wyciągnął kryształ biały oraz niebieski, a z drugiej - dwa lodowe. W sumie wyciągnął kryształ powietrza i wody oraz dwa lodowe. Niby te dwa pierwsze dało się połączyć w lód, jednak on miał na to inne zastosowanie. Kryształy odłożył na łóżko, a walizki zamknął i schował pod spód. Następnie chwycił złożone lance znajdujące się na stoliku obok, po czym pochwycił obie w jedną dłoń, a cztery kryształy w drugą. Skierował spojrzenie na Tamarę.
-Idę się przygotować. Tutaj to może być niebezpieczne. Będę na placu treningowym, potem udam się o czasie do naszego wejścia na arenę i będę tam czekał, jeśli się nie zjawisz.
Wyjaśnił dziewczynie, by nie musiała zachodzić w głowię co zrobił i gdzie zniknął. Następnie wyszedł z pokoju i udał się korytarzami poza budynek, znajdując sobie miejsce na placu treningowym. Rozłożył lance, jedna po drugiej, a następnie wbił je w ziemię. Całkowicie nie przeszkadzało mu, jeśli ktoś przyjdzie go teraz obserwować. Lub znajdą się jacyś świadkowie. Obie rozłożone lance prawie sięgały jego wzrostu, będąc nieco niższymi ze względu na wbicie w podłoże. Draco wziął jeden lodowy kryształ z drugiej dłoni, a następnie pokrył go sorucem. Podobnie zareagowała lanca, uaktywniając zmagazynowane źródło wewnątrz broni, po czym kryształ zaczął rozpadać się na wiórki składające się z lodu. Lodowy pył zaczął następnie wnikać w broń, która powoli pokrywała się lodem, a następnie wchłaniała go. Całemu procesowi towarzyszyła szaro-niebieska otoczka energetyczna, dodatkowo proces był dość szybki. Nie minęło kilka sekund, a Draco powtórzył wszystko z drugą lancą. W ten sposób załadował obie lance amunicją lodową, z której w razie czego ją pobierze lub wykorzysta bezpośrednio. Nuż przyda się do stworzenia przeszkód terenowych lub unieruchomienia przeciwnika... albo nabicia go na pal.
Drugim etapem był on sam. Wpierw rozejrzał się dookoła, prosząc potencjalnych obserwatorów lub inne osoby znajdujące się zbyt blisko do odsunięcia się. Tak przynajmniej o 50 metrów od niego. W końcu to co robił, było niestabilną substancją wybuchową, którą należało dopiero ustabilizować. W jedną dłoń chwycił kryształ powietrza, w drugą kryształ wodnego dustu. Source otoczyło całe jego ciało, a oba kryształy zaczęły się powoli rozpadać, rozpraszać w pył, następnie wodny dust niczym smuga wody rozprowadzany był dookoła androida. Powietrzny był pochłaniany, a następnie rozprowadzany po ramionach, gromadząc energię i skupiając ją. W pewnym momencie android otoczył się polem źródła, tworząc niewielką bańkę w celu zapobiegnięcia czyjejś głupocie. Trafienie go czymkolwiek o właściwościach zapalających spowodowałoby eksplozję. I pozbyło się okien w całej okolicy. Gdy bariera została postawiona, energia źródła zaczęła gromadzić powietrze coraz bliżej jego ramion, przenosząc to następnie po łukach. Jednocześnie cała woda rozprowadzona przez kryształ zaczęła być zbijana oraz częściowo odparowywać, gromadząc się przy czarnołuskim. Szczególnie w okolicach jego dłoni. Proces mógł być znacznie szybszy, jednak nigdzie mu się nie spieszyło. Woda odparowywała, a on wyłączył otaczającą go osłonę. Już nie była potrzebna. W pewnym momencie podniósł lewą dłoń na wysokość pyska, prawą opuścił. Potem puścił iskrę, wykorzystując źródło. Dłoń zapaliła się niebieskim płomieniem, który nie miał większego związku z jego mocą. Czarny przyjrzał się swej "płonącej" dłoni, po czym rozprowadził ogień po całym ciele. Przez kilka sekund wyglądał niczym olbrzymia pochodnia, po czym source wchłonęło zgromadzoną substancję - wodór. Teraz miał dostęp do dedykowanej, niszczycielskiej broni na żądanie. Przynajmniej dopóki zapas utrzymywany przez źródło nie zostanie wyczerpany. Wystarczy na jedną walkę.
Gdy skończył, rozejrzał się po okolicy. Trawa pod nim już... nie istniała. A ziemia była czarna, wypalona niczym po kontakcie z magmą. To był właśnie efekt płonącego wodoru. Niesamowite źródło energii cieplnej oraz miotacz ognia na sterydach, który bardzo szybko można było zdestabilizować i posłać wszystko do piekła. Źródło utrzymywało stan energii w ryzach, stąd dla niego nie było to tak niebezpieczne, jednak organik nie powinien próbować zbliżać się do takiego poziomu gorąca. Draco nie wiedział czy przyjdzie mu to wykorzystać. Nadal mógł sięgnąć po zwykłą energię, jednak chciał mieć swojego asa. Chwycił więc lance, złożył je, a następnie źródło rozbiło obie bronie i dematerializowało je, wchłaniając broń w ciało androida. Ot tylko moc jego aury, prawda? W ten sposób będzie miał wolne dłonie i nie musi niczego do siebie przypinać.
Gotów do boju, czarnołuski spokojnym krokiem ruszył ku arenie, kierując się do wejścia. Tam zaczeka na Tamarę, chyba, że ta do niego dołączyła i oglądała "widowisko". [zt Draco + Tamara]
Powrót do góry Go down
Draconarch
Draconarch

https://eclipse.forumpolish.com/t179-draconarch#702
PisanieTemat: Re: Pokój 44   Pokój 44 - Page 2 EmptyNie Sie 11, 2019 11:21 pm

-Dokładniej ratownik pola walki. Pochodzenie z prostych ziem i życie w dziczy nie oznacza, że mnie nie szkolono. Ale tego zapewne zdążyłaś się domyślić.
Odpowiedział, kierując się dalej za Tamarą i stale unikając wpadnięcia na kogoś. Jeden zapatrzony jegomość potrącił Draco ramieniem, zderzając się ze ścianą i przewracając. Czarnołuski nic sobie z tego nie zrobił, idąc dalej. Jego to nawet nie wzruszyło, a skoro ktoś nie był uważny, to czemu on miał być? Później faunuska odwiedzała sklepy, a czarnołuski robił za osobę towarzyszącą. Z braku lepszego zajęcia zwyczajnie zabierał jej wszystkie torby, które otrzymywała z towarem i przyjął na siebie rolę tragarza. Wracając wpadli jeszcze na wskazaną przez Tamarę budkę z pączkami. On znowu sobie odpuścił, aczkolwiek nie miał nic przeciwko zakupowi.
-Musisz poznać wolność, jaka wiąże się z życiem i podróżami poza cywilizacją. Czysta woda, pełno zielni. I wcale nie jest tak niebezpiecznie. W końcu jakoś przeżyłem! Ja! A nawet pancerza i ciuchów mi brak. Co dopiero ty.
Po zakupach kontynuowali podróż, a Draco pozwolił sobie nawiązać do rozmowy dnia wczorajszego. Nikt go tu nie przekona. Podróż powrotna była niemalże identyczna, jak droga do miasta. Jedynie w odwrotną stronę. Tym razem wiedząc już, dokąd zmierzają, smok bardziej prowadził, wybierając najkrótsze trasy, a jednocześnie unikając niepotrzebnych tłumów, których naoglądał się w mieście, a wręcz ich doświadczył. Teraz chciał ich za wszelką cenę unikać. Dlatego doprowadził ich do bocznego wejścia do akademika, potem na górę, aż dotarli na odpowiednie piętro, pod drzwi pokoju. Wykonał krok naprzód, otworzył drzwi i puścił Tamarę przodem, przy okazji podając jej wszystkie siatki. Sam wszedł zaraz za nią, od razu kierując wzrok na Raijina i sprawdzając co u niego, choć nie rzucając żadnego słownego pytania. Zapewne dziewczyna go wyręczy, Draco tylko upewnił się, że towarzysz żyje. Zapewne sam zaraz sprowokuje rozmowę, jeśli oglądał walkę i zna wyniki.
Czarnołuski w międzyczasie podszedł do stolika przy swoim łóżku, zmaterializował w dłoniach obie lance, czemu towarzyszył energetyczny szum, po czym odłożył je na stoliku. Sam natomiast usiadł na swym łóżku, a następnie legł grzbietem na pościeli, opierając łeb na poduszce. Zapewne chwile tu posiedzą, więc dlaczego miałby nie poleżeć, kiedy to jego kompanka będzie szykowała swoją broń, a kompan zapewne pochwali się wrażeniami z perspektywy widza turnieju.
Powrót do góry Go down
Tamara
Tamara

https://eclipse.forumpolish.com/t194-tamara-petrov
PisanieTemat: Re: Pokój 44   Pokój 44 - Page 2 EmptyPon Sie 12, 2019 9:19 pm

Starała się dość sprawnie załatwić co miała do załatwienia. Nie było sensu unikać zatłoczonych miejsc. Sklepy były niedaleko ulicy handlowej, więc siłą rzeczy musieli przejść przez jedną z bardziej zatłoczonych ulic w mieście. Dracoarch potrącił jakiegoś nieuważnego człowieka. Sam był sobie winien. Tak trudno zwracać uwagę czy z nikim się nie zderzy? No ale chwyciła człowieka za ramię zanim zdążył się przewrócić pomagając mu utrzymać równowagę. Puściła gdy tylko zauważyła, że stoi sam.
-Patrz jak chodzisz.- rzuciła wydając się przez swój beznamiętny głos znudzona, może trochę podirytowana. Człowiek nie zamierzał pyskować. Poszedł czym prędzej swoją drogą. Gdy Tamara dokończyła swoje zakupy inicjatywę w prowadzeniu przejął Draconarch. Nie przeszkadzało jej to. Wybierał najkrótszą drogę, więc jej to pasowało. To, że wziął jej torby trochę mniej, ale nie miała powodu się upierać.
-Tylko pamiętaj je odłożyć zanim użyjesz mocy.- dogryzła mu. Jednej torby tylko mu nie oddała. Tej z pączkami, bo w drodze poczęstowała się kilkoma. A gdy jej smoczy towarzysz zaczął swój wykład o doskonałości dziczy nie dbając czy mu przerwie, wpakowała mu jeden pączek do pyska ruchem tak szybkim, że organicznik mógłby mieć problem z zarejestrowaniem go. Nawet jemu prawie połowa tego ruchu zamieściła się między jednym odświeżeniem obrazu, a drugim. Nawet dobre to kółko. Również dla Draconarcha. Tłuszcze, cukry, do tego nadal dość ciepłe.
-W mieście też nikt mnie nie więzi.- zauważyła -Mam czystą wodę i to nawet bieżącą. Bezpieczeństwo nie sądzę by w dziczy było większe, a nawet jeżeli to nie potrzebuję go aż tak. I czy przypadkiem nie chwaliłeś mi swojego naturalnego pancerza?- delikatny triumfalny uśmieszek zagościł na twarzy węża.
W pokoju przejęła swoje torby, by zostawić je obok biurka. Paczkę wciąż jeszcze ciepłych i pachnących pączków postawiła na stoliczku obok łóżka Raijina.
-Jak się czujesz? Przyniosłam coś słodkiego. Chcesz to się częstuj.- powiedziała oceniając też stan kolegi wzrokowo. Upewniła się też, że nikt nie zamknął okna. Następnie podeszła po jedną ze swoich toreb i przyniosła bliżej biurka. Rozłożyła na nim podkładkę ryby przypadkiem nie zniszczyć.
-To co mogę zrobić tutaj zrobię teraz. Resztę załatwię jutro w odpowiedniej pracowni.- powiedziała. Mimo swoich czynności bez problemu mogła rozmawiać -Potem możemy pójść do tych ogrodów.
Powrót do góry Go down
Raijin
Raijin

https://eclipse.forumpolish.com/t178-bog-piorunow#595
PisanieTemat: Re: Pokój 44   Pokój 44 - Page 2 EmptyWto Sie 13, 2019 11:20 am

Co się działo u Raijina, gdy Tamara i Draco wyszli walczyć na arenie? Otóż chłopak w napięciu oglądał potyczkę na jednym ze streamów poleconych przez węża. Oto jeden z momentów w historii, gdy wąż dobrze radzi człowiekowi i nikt nie wygna go z raju. Przynajmniej na razie dla Raijina rajem było wygodne łóżko oraz zapas chusteczek, by wytrzeć nos. Wiele momentów w samej potyczce wywołało z niego ten charakterystyczny odgłos zdziwienia, ale tego pozytywnego. „Whoa” wydobywało się dosyć często, ale nie tylko na akcje Draco czy Tamary, bo przeciwniczki też robiły całkiem ciekawe rzeczy. Jak chociażby ta z siekierą, gdy odbijała strzały. Kurde chciałby móc kiedyś nadążyć za kulą i na przykład być w stanie ją złapać. To byłby dopiero czad!
Po samej walce i tylu emocjach przeziębienie zwyciężyło, finalnie kładąc młodego łowcę w objęcia Morfeusza. Ze scrollem w dłoni oraz dziwną pozycją do spania, której nie powstydziłby się żaden trener jogi. Po prostu rozwalił się jak Atlas na jednym z mniejszych królestw, które kiedyś wchłonął. Grożono wtedy sankcjami wobec samego królestwa, ale w zasadzie nikt z tym finalnie nic nie zrobił.
Miał również piękny sen, w którym Raijin latał po mieście w wyszukanym wdzianku Wall Mighta i walczył z Konsorcjum Zjednoczonej Lewicy Złoczyńców, która chciała zniszczyć mur oddzielający Murican City od dzikich terenów Meksiko. Tak, ta piękna wizja została przerwana przez dźwięk otwieranych drzwi, gdy Draco i Tamara weszli do środka. Chłopak obudził się, wyglądając jakby świeżo wstał z grobu. Włosy jeszcze bardziej poczochrane niż zwykle, zaś po samej fryzurze przemknęła iskra. Przeciągnął się ziewając oraz przecierając oczy, widząc towarzyszy którzy wrócili. Miał katar więc jeszcze nie dotarł do niego zapach pączków, ale po rozejrzeniu się dostrzegł je.
Najpierw jednak rzeczy ważne i ważniejsze, czyli towarzysze! Oni uciekną, ale jedzenie już nie zrobi tego. Chyba, że jest jeszcze żywe ale pączki na takie nie wyglądały – To było super. Strasznie żałuje, że musiałem się rozchorować, ale najlepsze było chyba jak las podpaliliście. Aż się przypomina, gdy wypalamy na polu chwasty zanim będziemy siać nowe rośliny na początku sezonu! – skomentował po czym przypomniał sobie, że przecież Tamara go o coś zapytała. Chwycił jednego z pączków, ruchem sprawnym oraz szybkim jakby wężowata miała się zaraz rozmyślić. Nie zamknął okna, ani też nikt do pokoju potem nie wchodził więc cały czas spał przy otwartym oknie – Czuje się całkiem nieźle. Chyba działa ta no… Aura tak jak profesor mówił, że wzmaga regenerację – powiedział pałaszując oponkę, zaś w kąciku ust został mu niewielki ślad po lukrze. Momentalnie zainteresował się tym co Draco położył na stoliku, a zaraz potem na rzeczy które wykładała Tamara – Szykujecie się do następnej walki? Ciekawe na kogo traficie w sumie, bo jak przeglądałem osoby na liście to jedna osoba 3 krotnie dochodziła do finałów, ale odpadała zawsze i jest po drugiej stronie tabeli. Kiedyś były same 1v1 w końcu i było więcej zawodników powiedział. W sumie teraz to sobie przypomniał. Dwa razy tej osoby pamiętał, bo oglądał te walki, ale o trzecim czytał kiedyś tam. Potem zapomniał o nazwisku tej osoby, gdyż było nietypowe i przypomniał sobie, gdy ujrzał na liście. Czegóż można było się spodziewać po fanboyu łowców.
Powrót do góry Go down
Draconarch
Draconarch

https://eclipse.forumpolish.com/t179-draconarch#702
PisanieTemat: Re: Pokój 44   Pokój 44 - Page 2 EmptySob Sie 17, 2019 11:34 am

Poszło szybko, a oboje znaleźli się w drodze do domu. Monolog Draconarcha został brutalnie przerwany, kiedy w jego pysku nagle znalazł się pączek, którym Tamara postanowiła go uciszyć. Draco uniósł na chwilę wargi i odpowiedział czymś na styl stłumionego warkoto-syku, zanim zamknął pysk i zajął się pałaszowaniem pączka. Dobrze, że nie mógł nabierać tkanki tłuszczowej w przeciwieństwie do istot organicznych. Ale jej cel się powiódł, by czarnołuski zamknął swój pysk na resztę podróży. Zrozumiał przekaz lub zwyczajnie nie miał o czym mówić.
Gdy znaleźli się w pokoju, Draco zgodnie ze swym planem odłożył uzbrojenie, a następnie odłożył siebie na łóżko. Kwestii wypalania lasu zwyczajnie nie poruszał, nie zamierzając się do tego odnosić. Zarejestrował natomiast że młody towarzysz czuł się już lepiej. Z resztą było to po nim widać, miał w sobie więcej energii, niż poprzedniego dnia.
-To bez znaczenia.
Podsumował krótko wypowiedź Raijina, odnośnie jakiegoś przeciwnika, który znalazł się w finałach. To był zawody sportowe, z realnym polem walki miały tyle wspólnego, co Draco z gotowaniem, praniem czy innymi tego typu czynnościami "typowo domowymi". Czarnołuskiemu nie zależało, by dojść chociażby do półfinału, a co dopiero dotrzeć do finału i wygrać. Wystartował go taka propozycja padła ze strony Tamary, a on zauważył w tym dobrą okazję do zacieśnienia więzi społecznych. Dla jego mocy, ta arena zwyczajnie była za mała. Pod ziemią miał tylko trochę miejsca na prowadzenie źródła, schodząc niżej zwyczajnie zniszczyłby arenę. Zakładał nawet, że gdyby uderzył wystarczając mocno, to dałby radę przebić się przez platformę i sprowadzić wszystko i wszystkich na ziemię. Pułkownik nie byłby pocieszony.
Gdy zauważył, że Tamara wzięła się za modernizowanie swojej broni, to jego umysł odnalazł powód by zwlec się z łóżka. Wstał więc, oparł łapy na podłodze, podniósł się i podszedł do biurka, przy którym znajdowała się dziewczyna. Popierał pomysł udania się do ogrodów na nieco odpoczynku, jednak póki co miał nowy obiekt zainteresowań, czyli sposób w jaki jego towarzyszka będzie poprawiała możliwości swojej broni. Smok kucnął przy biurku, uginając kolana i opierając przedramiona na blacie. Zabrał nieco miejsca, choć nie tak dużo. Jego łeb wylądowała na złożonych przedramionach, a czarnołuski wbił wzrok w narzędzia, części oraz wszystkie czynności, jakie zamierzała wykonywać Tamara. Jego ogon zaczął falować po podłożu, wyrażając nieco zainteresowania nowym tematem. Prawa dłoń przesunęła się po stole, a Draco chwycił końcówkami pazurów mniejszą część, podnosząc ją i przyglądając się jej przez chwilę. Nie zamierzał nic z tym robić, jedynie obejrzeć i odłożyć, a potem powrócić ręką do wcześniejszej pozycji podkładki pod łeb. Chyba, że dostanie po łapie, wtedy nawet nie chwyci przedmiotu. Na ten moment wyglądał więc niczym pies-towarzysz, który siedział obok swojego ludzkiego właściciela i z zainteresowaniem obserwował jego poczynania, zupełnie jakby chciał się czegoś nauczyć lub zrozumieć co się dzieje.
Powrót do góry Go down
Tamara
Tamara

https://eclipse.forumpolish.com/t194-tamara-petrov
PisanieTemat: Re: Pokój 44   Pokój 44 - Page 2 EmptyNie Sie 18, 2019 8:49 am

Raijin okazał się być żywy i całkiem entuzjastyczny. Skomentował ich walkę podniecając się jak małe dziecko na nową zabawkę. Cóż, przynajmniej wyglądał lepiej niż gdy z Draconarchem widzieli go ostatnio. Dodatkowo chłopak potwierdził, że czuje się lepiej przypisując zasługi aurze. Przyjęła to do wiadomości układając kilka przyrządów mierniczych obok "prostego" rysunku złożeniowego, kilka narzędzi poniżej, z prawej strony i części z lewej. Tonfy wyjęła z pochw i jedną ułożyła przed sobą, a drugą po lewej, dalej niż części.
-Do następnej i każdej późniejszej.- poinformowała chłopaka -Ten zawodnik... czym walczy?- zainteresowała się choć nie odrywała wzroku od swojego zajęcia.
Zaczęła od wymierzenia i zaznaczenia kropkamu białej farby czy innego tuszu gdzie dokładnie będzie musiała wyciąć otwory jak będzie miała już dostęp do odpowiednich narzędzi. Mierzyła z dużą dokładnością zostawiając sześć małych białych kropek z boku u nasady uchwytu układających się w podłużny prostokąt oraz mniejszy prostokąt w środku przedstawiony normalnie linią. To samo powtórzyła na drugiej tonfie. Przykładając w tym miejscu małe pudełeczko sprawdziła czy tak dołożona część nie będzie kolidować z dłonią. Od razu upewniła się czy to pudełeczko dobrze leży. Czy nie trzeba przypiłować nasady i tym podobne. Doszła do wniosku, że na pewno trzeba wygładzić. Bardzo podobne powycinane płaskie pudełeczko pasujące wymiarami do zaznaczonych przez Tamarę prostokątów leżało na wprost Draconarcha tuż obok mniejszych płaskich prostokątów, elementów wyglądających jak puste łuski karabinu snajperskiego i innej drobnicy. Wąż zmierzył smoka wzrokiem od pazurów, przez całą rękę do pyska gdy ten zdecydował się podnieść jeden z tych elementów. Jednak smok nie zabierał części tylko ją chwycił, więc nie było o co robić dramy. Ogólnie dopóki czarnołuski nie sięgnie po coś jej potrzebnego nie zwróci mu większej uwagi.
Wzięła gruby papier ścierny i poprawiła zakończenie elementu uważając żeby nie zniweczyć wyprofilowania końcówki. Równocześnie zanotowała sobie w myślach, że faunus, który jej to sprzedał jest partaczem niewykańczającym swojej roboty. Upewniła się, że druga obudowa magazynka ma ten sam problem. Oczywiście, że miała. Na szczęście łuski pocisków wyglądały na dobre. Przyjrzała się pod lupą tym kilku, które wyłożyła na stół (Dracoarch widział, że Tamara ma pełen woreczek takich) i z zadowoleniem zauważyła, że może załatwiać sobie części z tamtej Mistralskiej hurtowni. Wprawdzie zatrudniała cześć pracowników na czarno, ale umówmy się, jak wiele tak dużych firm nie ma ani jednego pracownika czy podwykonawcy, którego umowa budziłaby pewne wątpliwości prawne?
Przyjrzała się też pozostałym częściom. Klapkom, które miały zabezpieczać otwór gdy magazynek nie był używany oraz mechanizmowi, który miał je otwierać po wciśnięciu stosownego przycisku, masie drobnicy, którą musiała wpakować do komory magazynku, by działała jak trzeba i płytce, która miała tym wszystkim sterować. Nawet wyjęła multimetr i sprawdziła parametry niektórych styków. Wydawała się zadowolona.
Po inspekcji przystąpiła w końcu do składania części w całość. Przynajmniej tych, które była w stanie. Zgodnie z rysunkiem przed sobą układała małe elementy wewnątrz komory pomagając sobie nieraz pęsetą i małym śrubokrętem. Tak samo zrobiła z drugim. Gdy skończyła okazało się, że minęło dobre półtorej godziny. Połączyła lutownicą kilka kabli i sprawdziła czy całość reaguje na napięcie z płytki jak trzeba. Chyba była zadowolona, bo delikatnie odłożyła sprzęt na bok.
Spojrzała jeszcze na łuski pocisków zastanawiając się na ile ufa własnej precyzji, a na ile jednak może spalić szkołę.
Powrót do góry Go down
Raijin
Raijin

https://eclipse.forumpolish.com/t178-bog-piorunow#595
PisanieTemat: Re: Pokój 44   Pokój 44 - Page 2 EmptyWto Sie 20, 2019 10:37 pm

Draco ze stoickim spokojem przyjął informacje, że gdzieś w drugim drzewku jest trzykrotna wicemistrzyni festiwalu. No to było cool, bo patrząc po tym co zrobił na arenie to pewnie nikt go tam nie będzie w stanie nawet zadrasnąć. Tak raczej myślał Raijin, ale przecież im wyżej w drabinie turniejowej tym powinno być trudniej. Tamara natomiast wyglądała na kogoś kto woli się bardziej przygotować.
Wyglądało też, że umie to i owo z bronią. Całkiem przydatna umiejętność, bo Rai jedyne co umiał naprawić to silnik od traktora lub kombajnu, ewentualnie starego samochodu wujaszka Jędrasa. Ano, też potrafił swoją broń naprawić bo to podstawa, którą winien znać każdy łowca. Tak mówił przynajmniej profesor w trakcie zajęć z techniki. Warto też było umieć nareperować lodówkę, gdyby przyszła żona coś w niej zepsuła. Ciekawie obserwowało się co robi Tamara i z jaką dokładnością do tego podchodziła.
- Niczym. To jest jakieś karate czy kungfu. Widziałem na jednej z powtórek jak gołą ręką rozbiła kamień wielkości dyni. A nie mówię tu o jakichś dyniach, tylko o takich co rosną u cioci Matyldy, czyli naprawdę dużych – ciotka Matylda miała naprawdę rękę do roślin. Co roku startowała do konkursu na największe warzywo, które akurat w danym roku oceniano. Także w przypadku dyni były one po prostu wielgachne. Przynajmniej 3 chłopa było potrzebne, by przenieść tamto warzywo. Nadal nie wiedział jak ciotka to robiła, ale wszystko w jej ogródku rosło i było ogromne. Sąsiadki jej zazdrościły, a nawet chodziły plotki że jest jakąś wiedźmą. Takie typowo wiejskie zabobony.
- Nic innego raczej o tej osobie nie wiem, chociaż pewnie na internecie znalazłyby się jakieś powtórki tych walk – wzruszył ramionami nie za bardzo będąc w stanie im jakoś pomóc. Właściwie podobną metodę dałoby radę zastosować wobec reszty zawodników jeśli brali wcześniej udział w tego typu wydarzeniach – Ej myślicie, że dyrektor Masamune też w tym brał kiedyś udział? – rzucił Raijin dosyć ciekawe pytanie, bo w sumie nigdy się nad tym nie zastanawiał. Dyrektor wyglądał na starego więc pewnie pamięta większość festiwali lub nawet mógł brać w wielu udział! Prawdziwa skarbnica wiedzy, tyle że w bardzo strasznym opakowaniu… Przy takim skarbcu nie potrzeba odstraszającego strażnika.
- Co planujesz z tym zrobić? – zapytał patrząc na to co Tamara wyprawiała z częściami oraz swoją bronią. Nie odważyłby się podejść i zabrać jej część, ani tym bardziej zasugerować że może pomoże. Jeszcze by pomyślała, że kwestionuje jej umiejętności i co wtedy! Grób murowany, jak nie śmierć poprzez tysiąc cięć.
- W ogóle nie sądzisz, że lepiej takie coś byłoby robić w szkolnym warsztacie technicznym? Tym w którym mamy lekcję techniki. Jest tam sporo narzędzi, z których możesz skorzystać - w końcu zaproponował Tamarze, ale skoro w sumie już tu wszystko rozłożyła to pewnie nie będzie jej się chciało tego przenosić. Ważne, by nie zabrudziła za bardzo biurka albo nie uszkodziła zanadto bo wtedy naliczane są jakieś kary.
Powrót do góry Go down
Draconarch
Draconarch

https://eclipse.forumpolish.com/t179-draconarch#702
PisanieTemat: Re: Pokój 44   Pokój 44 - Page 2 EmptySob Sie 24, 2019 10:47 pm

Draco chyba naprawdę nie rozumiał tego całego przygotowywania się do następnej "walki". Bardziej sparingu lub meczu. Raijin wydawał się tym wszystkim bardzo podekscytowany, podczas gdy obecny tutaj smok-android nie czuł zupełnie nic. Na wspomnienie o rozbiciu dłonią kamienia, czarnołuski leniwie podniósł łeb z własnych ramion, po czym podniósł nieco lewe przedramię, przekrzywiając łeb i przyglądając się własnej dłoni.
-Zapewne wynika to z jej zdolności. Aury bądź mocy. Lub nie jest do końca istotą organiczną.
Odpowiedział na słowa Raijina, przez chwilę chcąc nawet dorzucić, że "spotkał kiedyś taką istotę" ale finalnie to sobie odpuścił. Tworzenie opowieści na ten temat nie wydawało mu się czymś rozsądnym. Zwłaszcza, że on sam nie był organiczny. Poza niektórymi elementami. Jednak rozbicie kamienia dłonią było dla niego jak najbardziej wykonalne, żeby nie powiedzieć, że zwyczajnie proste. Struktura jego pancerza, nawet jeśli nie tkanek łuski czy skóry pod nimi, nadal pozostawała znacznie mocniejsza od kamienia. Nawet wielkości wiejskiej dyni. Z resztą przy jego pancerzu i naturalnym uzbrojeniu, atakowanie go gołymi rękoma nie było mądrym rozwiązaniem.
-Nie jestem przekonany czy dalsze uczestnictwo w tym turnieju jest rozsądne lub bezpieczne, biorąc pod uwagę specyfiki, jakimi można się w niej posłużyć...
Zaczął, a następnie położył lewe przedramię na biurku. Tamara i Raijin o tym nie wiedzieli, a przecież on im nie powie, że "przeskanował jedną ze strzał". Jednak środek uspokajający był stanowczym przegięciem, podawanie przeciwnikowi takiego specyfiku bez wyraźnej znajomości masy oraz zachowania organizmu rywala mogło zwyczajnie zatrzymać osobnika i w efekcie uśmiercić go na arenie. Mimo to ta broń była dopuszczona do użycia. Czego następnego miał się spodziewać na polu walki? Kwasu siarkowego? Białego fosforu? Trutki na gady, o ile jakaś istnieje?
Finalnie spojrzał na Raijina, a potem powrócił wzrokiem do sprzętu Tamary. Nie skomentował zadanego pytania odnośnie udziału dyrektora. Nadal miał względem niego dość mieszane uczucia. Z jednej strony wydawał się osobą nieodpowiedzialną, której życie powinno obić mordę. Z drugiej jakimś sposobem był dyrektorem, a nawet go tutaj przyjął. Z pełną świadomością faktu, że przecież Draco jest wolnym strzelcem i tak po prostu nie podporządkuje się tutejszemu stylowi życia, jeśli nie uzna go za właściwy. Ostatecznie chwycił szybkim ruchem za pakunek z łuskami, jaki leżał na stole, po czym przyciągnął go do siebie i schował pod swoim ramieniem, przyciskając go do piersi.
-Słusznie, rekwiruję!
Odezwał się i wyszczerzył kły w dumnym, zaczepnym uśmiechu. W przeciwieństwie do Raijina, Draco nie posiadał instynktu samozachowawczego ani potrzeby przetrwania następnej godziny, stąd postanowił nieco sprowokować Tamarę. Po dobroci nie zamierzał oddać jej elementów potrzebnych do skonstruowania amunicji do jej broni. Co to, to nie. Musi mu je wyrwać!
Powrót do góry Go down
Tamara
Tamara

https://eclipse.forumpolish.com/t194-tamara-petrov
PisanieTemat: Re: Pokój 44   Pokój 44 - Page 2 EmptyNie Sie 25, 2019 1:17 pm

Podczas gdy Tamara pracowała, Draconarch się jej przyglądał, a Raijin opowiadał o tym swoim zawodniku. Nie brzmiało to jakoś wielce imponująco. Owszem, zostanie trzykrotnym finalistą to niezłe osiągnięcie, ale już późniejsze wychwalanie w wykonaniu Raijina nie robiło większego wrażenia. Rozbicie głazu wśród łowców nie jest jakimś ogromnym wyczynem. Chłopak powinien nauczyć się operować w nowej skali skoro to właśnie taki fakt przytoczył i spodziewał się jakiejś wielkiej reakcji z ich strony. Jednak Draconarch odpowiednio to podsumował, więc Tamara odezwała się dopiero w odpowiedzi na jego pytanie o dyrektora.
-Jest tak stary, że pewnie sam wymyślał zasady.- stwierdziła. Oczywiście bardziej żartem niż serio. Nie pamiętała od kiedy w zasadzie są te turnieje. Platforma Vytal jest prawie na pewno młodsza niż papiery ukończenia akademii przez Masamune.
-Planuję stworzyć możliwość, żeby dać mojej broni dodatkowego kopa.- wyjaśniła zdawkowo. Jeśli chłopak uzna, że chce wiedzieć więcej i będzie miał odwagę to spyta. No ale to nie powinien być problem. W końcu nie użyła tonu "nie twoja sprawa" tylko mówiła normalnie.
-Do tego nie potrzebowałam specjalistycznego stanowiska.-powiedziała wskazując pudełka -A do reszty elementów w pracowni technicznej nie mamy kilku narzędzi. Jutro wynajmuję pracownię w Mistral. Tam z tego co wiem jest wszystko co potrzebuję.-wyjaśniła patrząc na nich takim wzrokiem jakby była znudzona. Albo jakby patrzyła na kretynów. Interpretacja dowolna -Więc możesz mi już to oddać.- wskazała na woreczek zarekwirowany przez Draconarcha. Ten jednak wyraźnie widział w tym dobrą zabawę. W sumie czemu nie. Lekkie drgnięcie kącików ust ku górze rozjaśniło skamieniałe oblicze węża.
-Zbierzesz wszystkie co do jednej jeśli się rozsypią.- ostrzegła. Postanowiła zrobić to na szybkość, bo na siłę na pewno z nim nie wygra, a dyplomacja w tej sytuacji nie ma sensu. Patrząc mu cały czas w oczy szybko złapała woreczek za wystającą zza ramienia czarnołuskiego część i pociągnęła do siebie. Jeśli to nie pomogło wstała łapiąc za tonfę, by użyć jej jako dźwigni do podważenia ramienia smoka. Przez jej minę i podjęte środki mogło to dla słabego obserwatora wyglądać jakby potraktowała ten żart na poważnie. Jednak Draconarch już widział jak zmienia się jej twarz i zdecydowanie nie była zła.
Powrót do góry Go down
Raijin
Raijin

https://eclipse.forumpolish.com/t178-bog-piorunow#595
PisanieTemat: Re: Pokój 44   Pokój 44 - Page 2 EmptyPon Sie 26, 2019 8:58 pm

- Czyli… może być robotem? Takim przysłanym z przyszłości, by zabić kogoś i doprowadzić tym samym do apokalipsy? – zapytał Raijin odnosząc się do fabuły jednego z popularnych filmów o robocie z przyszłości, który miał kogoś zabić w przeszłości by ten nie mógł zostać przywódcą ruchu oporu. Oczywiście to nie była publiczna informacja, że Atlas ma takie roboty. Może nie podróżujące w czasie, ale takie które wyglądają jak człowiek lub faunus.
- Krążą plotki, że dyrektor podpisał pakt z diabłem i tylko co jakiś czas udaje swoją śmierć i podstawia następcę – dodał do żartu Tamary osobliwą plotkę, którą kiedyś usłyszał w szkole. Coś z pogranicza czystej fantastyki, tyle że jakby nie patrzeć… oni wszyscy żyją w fantastycznym świecie, chociaż dla nich jest to normalne – No i uczniowie plotkowali też jakoby dyrektor miał być szefem gangu, ale nie wygląda mi na takiego wzruszył ramionami czarnowłosy. To kolejna plotka, która już była w miarę regularna. Każda szkoła ma swoje sekrety i tajemnice, a uczniowie lubili doszukiwać się w czymś drugiego dna. Niektóre plotki były prawdziwe, a niektóre nie.
- Wierzę, że dacie jej radę w razie czego w końcu będę wam kibicował, a ze mną pewnie cała szkoła – przemilczał już to, że jeśli przegrają w jakiś naprawdę fatalny sposób to szkoła będzie miała pożywkę do końca ich edukacji, by móc drwić lub stosować uszczypliwe docinki. Nie mówiąc o tym, że pewnie dyrektor miałby swoje trzy grosze do wtrącenia – W sensie? Wydaje mi się, by aż tak ostrej amunicji nie wykorzystywali. No i chyba jeszcze nie zdarzyło się, by ktoś nie…, a nie czekaj było coś takiego kiedyś – powiedział bujając nogi na brzegu łóżka jakby próbując sobie przypomnieć dokładnie okoliczności zdarzenia, które miało kiedyś miejsce. Po jego brwi przemknęła niewielka błyskawica jakby sugerując, że wykombinował o co chodzi – Był kiedyś wypadek, bo jakiś system zabezpieczeń uległ awarii i zawodnicy za mocno poszli na całość. Nie pamiętam co komuś oderwało, ale było dosyć paskudnie Raijin też miał ciekawe wspomnienia, bo w gospodarstwie zdarzały się przypadki, że ktoś wskoczył w stóg siana, w którym były widły. Zdarzały się takie drobne wypadki na wsi, ale nigdy nic poważnego. Może kwestia, że czarnowłosemu tego nie mówiono. Tak czy siak wspomnienie, że zrobił sobie ktoś krzywdę wywołało u niego grymas.
- Dodatkowego kopa? To… dużo wyjaśnia – powiedział Raijin, gdy Tamara mu praktycznie nic nie zdradziła na temat swojego projektu – Ale w jakim sensie kopa? Będzie się zmieniać w nunczako każda z nich? A może w lancę lub widły? – to ostatnie zdecydowanie pasowałoby do Tamary. Może nie tyle widły co trójząb, ale i tym i tym da radę przerzucać pewną rzecz na roli. Oba również wyglądają tak samo, więc w zasadzie gdyby dorzucić jej rogi oraz skrzydełka to mogłaby świetnie wczuć się w rolę diabła.
- Ahaa, nie wiem, nie znam się. Ja jedyne co umiem naprawić to swoje rękawice, ciągnik, agregat, drona opryskowego i w sumie kombajn – wyliczył Raijin. Jego CV nie było imponujące pod tym względem, a po chwili Draconarch postanowił Tamarze zabrać woreczek. Życie mu było niemiłe? A może był pewien, że nawet jak mu zrobi coś to efekt będzie mierny? Brakowało mu tylko kukurydzy, by chrupać w trakcie obserwacji tej walki. Również nie posiadając dostatecznie dużo instynktu samozachowawczego wyciągnął rękę w górę, by Draco mógł mu rzucić woreczek, gdy Tamara będzie bliska zdobycia go. Nie wiedział, że właśnie mógł przypadkowo otworzyć wrota piekieł i zajrzeć w otchłań...
Powrót do góry Go down
Draconarch
Draconarch

https://eclipse.forumpolish.com/t179-draconarch#702
PisanieTemat: Re: Pokój 44   Pokój 44 - Page 2 EmptySro Sie 28, 2019 7:38 pm

Draconarch nie skupiał się aż tak na tym, co oboje mówili. On miał już upatrzony cel, który musiał się zająć. Jedyne co mu nie przypasowało, to "aż tak ostra amunicja". Do tej pory nie wiedział, że to się jakoś rozróżnia, ale uczy się całe życie. W każdym razie przechodząc do planu operacyjnego, Tamara zareagowała na jego zaczepkę bardzo pozytywnie. Niby go postraszyła, ale przystąpiła do zabawy. Pierwszym starciem było starcie wzrokowe, a potem próba chwycenia woreczka i wyrwania go mu. Ta próba nie miała szans powodzenia, pownieważ chwyt smoka był zbyt silny. Szybciej rozerwała by woreczek, a przecież nie o to chodziło. Ślepia czarnołuskiego uległy lekkiemu zwężeniu, gdy dziewczyna podniosła się i chwyciła za tonfę. Można by pomyśleć, że strzeli go nią w pysk i weźmie co do niej należało, ale przecież nie na tym polegała zabawa. Tonfa znalazła się pomiędzy jego korpusem, a ramieniem. Pomysł bardzo dobry, próba podważenia metodą dźwigni z normalną istotą o normalnym poziomie siły fizycznej mięśni mogłaby się udać. Jego były jednak bardziej... "stalowe". W każdym razie postanowił wykorzystać okazję, by durnoty trwały dalej.
Skoro jego lewa ręka była zajęta trzymaniem woreczka, Draco postanowił nieco pokombinować. Tamara na tą krótką chwilę skupiła się na tonfie, a tymczasem Raijin uznał, że on też nie lubi już żyć. Idealnie się złożyło. Draco postanowił zrobić coś, co świadczyło o perfekcyjnie koordynacji i opanowaniu własnego ciała. Ogon wsunął po ziemi pomiędzy nogi Tamary, by uniemożliwić jej przedwczesne wykrycie zagrożenia. Jego prawa ręka pozostawała wolna, więc gwałtownie wyciągnął ją w stronę faunuski, łapiąc za jej lewe ramię. W tym samym momencie jego ogon wystrzelił z ziemi, luźno owijając się dookoła ogona Tamary, pojedynczym splotem i niezbyt mocno. Przy masie i rozmiarach jego własnego ogona, to wystarczy by poczuła się zaalarmowana, zwłaszcza, jeśli potencjalnie nie polubi tykania swojego ogona. On nie miał nic przeciwko. W każdym razie chcąc wykorzystać chwilę zaskoczenia, którą zapewne spowoduje, Draco przesunął następnie lewym przedramieniem po swoim korpusie, by pochwycić woreczek w dłoń i szybkim ruchem nadgarstka rzucić go prosto w dłoń Raijina. Skomplikowana operacja, jednak potencjalnie powinna się udać. Tamara nadal miała przy nim tonfę, jednak to nie było już problemem. Chyba, że wężyca postanowi zacząć go nią okładać.
Finałem było cóż, wykorzystanie swoich rozmiarów i masy. Pierwszym odwrócenie uwagi był ogon, drugim rzucenie woreczka do Raijina. Nie mogła mu uciec, bo miał jej ogon i ramię. A teraz odchylił się do tyłu i pociągnął dziewczynę za sobą, padając na grzbiet oraz wymuszając na Tamarze lądowanie na sobie. Walka w parterze zawsze była dla niego doskonałą okazją do wygłupów, zwłaszcza, że to najczęściej on był tym większym cięższym i silniejszym. Potencjalnie, dziewczyna powinna wpaść centralnie na niego, nie zamierzał jej dodatkowo łapać i unieruchamiać, choć jej ogona tak po prostu nie uwolni. To była ta lekka "złośliwość". Padając na ziemię, pozostawało mu już tylko mieć nadzieję, że Tamara nie wpasuje mu tonfy w pysk, choć przy tej odległości nie powinna mieć specjalnie możliwości poruszania nią. Lądowanie też nie będzie dla niej bolesne, bo choć naturalny pancerz stwora był pancerzem, to jednak jego w miarę "naturalna" struktura nie czyniła z niego kamienia. Ale to już wszystko wyjdzie w praniu. Zgodnie z planem, chciał ją tak chwilę przytrzymać i pewnie coś zabawnie skomentować, gorzko przełknąć jej ripostę, a przy okazji dać Raijinowi czas na przygotowanie się do walki o woreczek, pogodzenia z własną śmiercią oraz ogarnięcia tego, co się działo.
Powrót do góry Go down
Tamara
Tamara

https://eclipse.forumpolish.com/t194-tamara-petrov
PisanieTemat: Re: Pokój 44   Pokój 44 - Page 2 EmptySob Sie 31, 2019 7:41 am

-Ludzie chcą igrzysk. No i zakładają, że nie jesteśmy z porcelany.- wydało jej się to słuszne wyjaśnienie. No ona nie wiedziała o mocy środka w tamtej strzale. Zresztą zarówno ten, jak i pozostałe ataki tracą na drastyczności gdy weźmie się pod uwagę istnienie aury pasywnie chroniącej uczestników przed większością potencjalnych obrażeń. Co do pytania Raijina:
-Co nie?- no jak dla niej tłumaczyło wystarczająco -Daję możliwość używania magazynków z pyłem żeby uzyskiwać różne efekty. - wyjaśniła dokładniej o jakiego kopa chodziło. Gdy tworzyła swoją broń zostawiła dużo miejsca na modyfikacje choć wtedy jeszcze żadnej nie miała wymyślonej. Ot, taka taktyka. Zobaczyć co się opłaca i potem dopiero to wdrażać.
Rozmowa przemieniła się w kolejną zaczepkę Draconarcha. Postanowiła nie robić z tego jakoś wielce poważnej sprawy. Widać było, że Smok traktuje to jak zabawę, a ona i tak skończyła już pracę, którą zamierzała wykonać teraz. Sięgnęła więc po woreczek traktując odzyskanie go tak jak było to zamierzone przez Czarnołuskiego. Gdy gołą ręką się nie udało, spróbowała pomóc sobie tonfą. No bo ilukrotnie silniejszy od niej mógł być? Okazało się, że wystarczająco, by pociągnąć ten żart dalej. Chwycił jej ramię i zmierzył się na ogon. To drugie było akurat błędem, ale jeszcze tego nie wiedział. Gdy rzucił woreczek, Tamara odruchowo próbowała go złapać. Osiągnęła tylko tyle, że strąciła go tonfą z kursu i zamiast do rąk Raijina spadł na podłogę i wsunął się pod jego łóżko. Po chwili poczuła jak jest ciągnięta w dół. Unieruchomienie ramienia i przytrzymanie ogona spowodowało, że nie miała się jak obronić przed tą siłą i wylądowała na Smoku, podpierając się wolną ręką. Coś się w jej oczach zmieniło. Gdy już zorientowała się gdzie są i w jakiej pozycji.
-Może jednak nie przy Raijinie?- zażartowała choć coś się w jej oczach zmieniło. Uderzyła końcówką krótkiej części tonfy po wewnętrznej stronie nadgarstka Draconarcha, a jej ogon po krótkim napięciu "zmienił się w płyn" tak jak potrafią to koty i węże w odpowiednich warunkach. Dużo łatwiej było go tak wydostać z pułapki.
Powrót do góry Go down
Raijin
Raijin

https://eclipse.forumpolish.com/t178-bog-piorunow#595
PisanieTemat: Re: Pokój 44   Pokój 44 - Page 2 EmptyWto Wrz 03, 2019 8:18 am

- A no tak, przecież to strzela jeszcze – pokiwał głową chłopak załapując co tam faktycznie Tamara robiła. W zasadzie to myślał, że broń już miała taką funkcję gdyż chyba większość łowców coś takiego sobie instalowała lub miała od początku w swojej broni. Jemu coś takiego nie było potrzebne, bo przecież miotał błyskawicami z palców. Jak pewien imperator w dobrze znanej scenie, gdzie czarny faunus próbuje go obalić. Chociaż w sumie pewnie jakby pokombinował to mógłby używać dustu w tych rękawicach. Tylko jakby to zadziałało? Ognisty cios? Kamienne pięści? Brzmi jak atak jakiegoś z bohaterów komiksowych, których tak Raijin uwielbiał. W głowie pojawił mu się ten obrazek gdzie wyprowadzał cios wprost w szczękę złoczyńcy wraz z jakimś okrzykiem ataku. Pewnie wiązałoby się to z całkowitym przemodelowaniem rękawic lub ich wymianą. Szkoda byłoby je wyrzucać, bo w końcu czuł do nich jakiś sentyment. W końcu to jego pierwsza broń, którą złożył z jakiegoś dawno nieużywanego sprzętu.
Ta dwójka chyba dobrze się bawiła. Przypominali Raijinowi trochę te dzieciaki, które sobie zawsze dokuczały w szkole, ale finalnie praktycznie nigdy nie widziało się jednego bez drugiego. Może to kwestia tego, że Tamara wyglądała na taką poważną więc Draco postanowił tą powagę zakłócić swoim zachowaniem? Na początku nawet wyglądało to groźnie, bo w pierwszej chwili też pomyślał jakoby wężyca miała zrobić mu z twarzy puzzle za pomocą tonfy. Oberwanie kijem boli, zaś metalowym z wielowarstwowej stali wykorzystywanej do produkcji broni boli jeszcze bardziej.
Tamara próbowała wydostać swój woreczek za pomocą swojej broni. Wykorzystując ją jako zwyczajny łom. W sumie o tym zastosowaniu nie pomyślał. Pewnie można tak samo użyć wszelkich innych patykowatych broni, a co dopiero wideł! Czemu nikt nie walczył widłami, przecież to tak praktyczna broń. Nie dość, że kij to jeszcze ma trzy zęby którymi można zranić przeciwnika i przerzucić przez ramię jak stóg siana. Niemniej życie również Raijinowi najwyraźniej się znudziło więc przystąpił do zabawy z uśmiechem na ustach. Patrzył na poczynania tej dwójki oraz upatrywał momentu, w którym będzie mógł przechwycić woreczek. Właśnie nadarzyła mu się okazja chwycić lecący woreczek, gdy tamci… no właśnie bawili się na podłodze. Nie było mu dane złapać woreczka, bo trąciła go lekko i zmieniła kurs, dlatego musiał zejść z łóżka. W końcu wygramolić się z miękkiego wyrka, by schylić się pod łóżko i zacząć grzebać w poszukiwaniu woreczka. Tak by go wymacać oraz jednocześnie móc dalej patrzeć na te zabawy.
- Zakochana para, Draco i Tamara – zażartował nucąc tą dobrze znaną piosenkę w odpowiedzi na pozycję, w której tamci się znaleźli. Nawet nie wiedział, że właśnie pogorszył swoją sytuację, pieczętując swój los. Akurat właśnie udało mu się wymacać woreczek, który wyciągnął. Był cały w kurzu ale w zasadzie nienaruszony. Chłopak wstał podrzucając sobie w dłoni obiekt.
Powrót do góry Go down
Yumi Kagami
Yumi Kagami

https://eclipse.forumpolish.com/t177-yumi-kagami
PisanieTemat: Re: Pokój 44   Pokój 44 - Page 2 EmptyNie Wrz 08, 2019 9:32 pm

Wzięła głęboki wdech kiedy jej nadgarstek nacisną na klamkę, a ten z cichym kliknięciem ustąpił. Nieco niepewnie ślizgnęła się do pomieszczenia, a jej głos utkwił w gardle przy zwyczajnym przywitaniu. Nie spodziewała się natknąć na sytuację jaka właśnie miała miejsce w pomieszczeniu. Cóż, nie codzień zdarzała się okazję widywać Tamarę leżącą na Draco.
Mimowolnie dziewczyna cichutko zachichotała na ten obrazek. Zapewne gdyby nie sytuacja przy drzwiach, nie zdobyła by się nawet na uśmiech w ich kierunku. Jednakże obecnie jej myśli nadal zdawały się być rozbiegane i ciężko było je zebrać.
-Czyżbym w czymś przeszkodziła?- zagadnęła, chcąc w ten sposób nieco zwrócić ich uwagę. Oczywiście, że nie chciała w niczym przeszkadzać, ale biorąc pod uwagę obecność Raijina, to raczej nie stwarzała większego problemu.
Nie czekając na jakąkolwiek odpowiedź skierowała się w stronę swojego łóżka z zamiarem chwilowego odpoczynku. Tak, dopiero w tej chwili poczuła zmęczenie, wynikające z czasu spędzonego na trybunach i z Dante.
-Po za tym gratulacje dla zwycięzców- powiedziała, gdy tylko opadła na miękki materac i odetchnęła zadowolona w duchu.
Powrót do góry Go down
Draconarch
Draconarch

https://eclipse.forumpolish.com/t179-draconarch#702
PisanieTemat: Re: Pokój 44   Pokój 44 - Page 2 EmptySro Wrz 11, 2019 10:34 am

Udało się bez większych problemów i Tamara wylądowała na swoim czarnołuskim towarzyszu, przy okazji podpierając się wolną ręką. Tego się spodziewał, choć zmiany jej nastawienia i grymasu na twarzy - niekoniecznie. Przynajmniej nie w tym kierunku, którego za bardzo nie mógł rozszyfrować. Nie mógł ustalić czy była zła czy może po prostu zaskoczona. A może wręcz jej się spodobało? To ostatnie raczej na pewno nie. Lekkie wrażenie zrobiło na nim, jak łatwo rozluźniła mięśnie by wysunąć swój ogon z uścisku jego własnego. Wbrew pozorom umiejętność zrobienia z siebie "galarety" nie była powszechna, do tego pozostawała dość trudna do wyćwiczenia. Ostatecznie Draco posłał jej uśmiech typu "nie wiem o czym mówisz" , a potem wybuchnął śmiechem, gdy uderzyła go tonfą w dłoń. Zaraz zabrał rękę, puszczając ją i pomachał dłonią udając, że "strzepuje" z niej ból.
-Będziemy się kryć i poczekamy na później?
Zażartował i potrząsnął łbem, a potem usłyszał, jak Raijin wydaje na siebie wyrok. Cóż prowokacja się udała, Draco - nadal leżąc na ziemi, bo zapewne Tamara jeszcze z niego nie zeszła, jeśli w ogóle - sięgnął prawą dłonią jego kierunku, a następnie pokrył swe łuski szaroniebieską energią i zacisnął dłoń. Energia rozproszyła się, pochwyciła pościel na łóżku chłopaka, a następnie chłopak zaczął być atakowany. Wpierw przez jedną poduszkę, następnie przez drugą, po głowie, by finalnie spadła mu na głowę kołdra. Pytanie co w tym czasie stanie się z woreczkiem Tamary. W międzyczasie drzwi pokoju otowrzyły się i dołączyła do nich Yumi, która... jak gdyby nigdy nic udała się na swoje łóżko. Draco był zajęty, więc nie zamierzał jej przerywać wędrówki.
Powrót do góry Go down
Tamara
Tamara

https://eclipse.forumpolish.com/t194-tamara-petrov
PisanieTemat: Re: Pokój 44   Pokój 44 - Page 2 EmptySro Wrz 11, 2019 11:30 pm

Sytuacja z całkiem zabawnej zrobiła się dość niezręczna gdy Draconarch chwycił jej ogon. Na szczęście nie utrudniał wydostania go. Chyba zrozumiał, że to akurat jej się nie spodobało i lepiej będzie odpuścić. W każdym razie gdy w końcu puścił jej rękę mogła wstać słysząc za sobą dziecięcą przyśpiewkę. Raijin naprawdę chciał śmierci. Odwróciła się do niego i już miała reagować, ale został zaatakowany przez poduszki. Ok, wygląda na to, że dostanie za swoje.
Gdzieś w kącie widzenia Tamary przemknęła Yumi pytająca czy w czymś nie przeszkadza oraz gratulująca wygranego meczu.
-Skąd. Właśnie kończyliśmy. -zaszczyciła spojrzeniem koleżankę z drużyny. Po tym białowłosa położyła się na swoim łóżku. Musiała być bardzo mocno zmęczona skoro nie zainteresowała się bardziej zastaną w pokoju sceną. Więcej uwagi nie trzeba było teraz poświęcać śpiącej królewnie.
-A już mu starczy.- powiedziała Draconarchowi odczekawszy chwilę po tym gdy prócz dwóch poduszek na chłopaka rzuciła się jeszcze kołdra. To było w pewnym stopniu zabawne, ale mimo wszystko chłopak był wciąż chory, a przez to osłabiony. Jeśli upuścił jej woreczek, podniosła go i otrzepała z kurzu. Jeśli nadal miał go w rękach, spojrzała mu w oczy. Nie używała aury, ale to wcale nie musiało być potrzebne.
-Oddaj proszę.- poleciła spokojnym i opanowanym głosem, ale jednak "proszę" było tam tylko dla formalności. Nie planowała przyjmować sprzeciwu. Reakcja Raijina teraz mogła go uratować bądź dobić.
Powrót do góry Go down
Sponsored content

PisanieTemat: Re: Pokój 44   Pokój 44 - Page 2 Empty

Powrót do góry Go down
 
Pokój 44
Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 2 z 4Idź do strony : Previous  1, 2, 3, 4  Next
 Similar topics
-
» Pokój 53
» Pokój 13
» Pokój socjalny
» Pokój socjalny
» Pokój numer 69

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Eclipse :: Mistral :: Akademia Haven :: Część mieszkalna-
Skocz do: