Share

Wioska Kagemucha Empty
Wioska Kagemucha Empty
Wioska Kagemucha Empty
Wioska Kagemucha Empty
Wioska Kagemucha Empty
Wioska Kagemucha Empty
Wioska Kagemucha Empty
Wioska Kagemucha Empty
Wioska Kagemucha Empty
Wioska Kagemucha Empty
Wioska Kagemucha Empty
Wioska Kagemucha Empty
Wioska Kagemucha Empty
Wioska Kagemucha Empty
Wioska Kagemucha Empty
Wioska Kagemucha Empty
Wioska Kagemucha Empty
Wioska Kagemucha Empty
Wioska Kagemucha Empty
Wioska Kagemucha Empty
Wioska Kagemucha Empty
 

 Wioska Kagemucha

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
AutorWiadomość
Admin
Admin
Admin
PisanieTemat: Wioska Kagemucha   Wioska Kagemucha EmptyNie Sty 10, 2021 8:48 am

Wioska Kagemucha Hinamizawareal1
Niewielka wioska położona niedaleko Wind Path. Liczy najpewniej około 3 tysięcy mieszkańców, którzy w pełni utrzymują się z rolnictwa oraz wypasu owiec. Duże połacie terenu wokół wioski to pola oraz pastwiska, zaś droga przejeżdżająca przez wioskę jest w dosyć słabym stanie. Dziura na dziurze dziurę pogania. Budownictwo jest raczej drewniane, chociaż co bogatsze osoby jak przykładowo sołtys mają zbudowane mieszkania z trwalszego materiału, bardziej na kształt domków letniskowych osób z miasta. W wiosce tak naprawdę są 4 sklepy na krzyż, z których każdy korzysta. Ludność jest bardzo podejrzliwa wobec przyjezdnych, ale zarazem jak już bliżej się ich pozna to jest to bardzo przyjazna społeczność. Mieszkają tu zarówno faunusy jak i ludzie.
Powrót do góry Go down
Draconarch
Draconarch

https://eclipse.forumpolish.com/t179-draconarch#702
PisanieTemat: Re: Wioska Kagemucha   Wioska Kagemucha EmptyNie Sty 10, 2021 3:14 pm

/Zielono./
Skomentował Draconarch, stojąc pomiędzy drzewami, krzakami, na niewielkim odcinku, gdzie akurat znajdowała się przestrzeń dla trawy. Wzrok, nawet jego własny, nie był w stanie wychwycić dużo. Drzewa i krzaki skutecznie ukrywały wszystko, co znajdowało się w bliższej lub dalszej przestrzeni.
/Osada. Dwa kilometry na północ. Dziesięć minut drogi. Ruszaj./
Konstrukt skończył analizę otoczenia, oddaną przez skanery androida. Chwila, kiedy się nie poruszał została wykorzystana do przekierowania całej mocy do sensorów. W efekcie widzieli znacznie więcej i znacznie dalej. Dra-Thuban jak zawsze, zachowywał stoicki spokój oraz zimny, krótki ton wypowiedzi. Energia rozstała rozdysponowana po równo, do całego ciała, po czym android ruszył we wskazanym kierunku. Flora była tu inna, otaczająca go zieleń, choć mogła zachwycać, nie przypominała domu. To też nie fakt, że ostatni rok spędził w obiektach wojskowych lub na pokładzie okrętów, sporadycznie udając się do miast. Zieleń była miłą odmianą, nawet dla maszyny.
Marsz przez krzaki był dość przyjemny. Nie miał na sobie ekwipunku, który mógłby haczyć o wszechobecne gałęzie i liście, dlatego przemieszczanie się przez krzaki nie sprawiało mu problemu. Łapy stwora również nie miały trudności w pokonywaniu kolejnych metrów trawy czy błota, jeśli na takie trafił. Pomocne tutaj były pazury, które znacznie ułatwiały mu wygrzebanie się z gruntu utrudniającego poruszanie. Wcześniejsze skany sugerowały, że mógł nieco zboczyć z trasy i dostać się na ścieżkę, jednak na razie preferował pozostać w ukryciu. Choć trudno to było nazywać ukrywaniem się, bardziej zachowaniem niskiego profilu. Przy jego ponad dwu i półmetrowym wzroście, połączonym z czarno-szarą kolorystyką łusek, za bardzo nie komponował się z zielonymi krzakami i drzewami. Może w nocy, choć nadal pozostawało pytanie, jak duża ciemność panuje tu po zmroku? Z resztą Sourcebound nigdy nie skupiali się na skradaniu.
Dziesięć minut, rzeczywiście tyle zajęło mu przebycie tej drogi. Żwawy, szybki krok i znalazł się na miejscu. Kucnął i nie wychodził z krzaków. Teraz nie potrzebował bardziej rozbudowanych systemów, prosty, pasywny skan zapewniający stały zasięg ponad pół kilometra pozwalał mu zobaczyć to, czego sam wzrok by nie wychwycił. Natrafił na osadę pełną jakichś istot. Nikt mu znany, lecz mieszanka była niestworzona. Nie mieli żadnych naturalnych pancerzy, za te służyły im ubrania. Do tego niektórzy wydawali się mieć dodatkowe cechy, jak uszy, ogon czy odróżniające ich cechy wyglądu. Zdarzały się bardziej zwierzęce jednostki, jednak nadal utrzymywane to było w gestii antropomorficznych istot.
/Osada rolnicza./
Skomentował Thuban. Konstrukt był istotą logiki, przyziemne sprawy nie miały dla niego znacznie. Ciekawość, która kierowała Draconarchem, była niemalże niewidoczna u jednostki analitycznej. Jego zadaniem było wykonanie misji. W tym wypadku, misją było odnalezienie własnej lokalizacji. Osada rolnicza sugerowała, że nie napotkają tu specjalnego oporu lub zagrożenia. Potencjalnie.
/Nie widzę nikogo od nas. Nie widzę nikogo, kto kojarzyłby się z Imperium. Void… gdzie my się znajdujemy. Żadnej technologii źródła, choć wydają się mieć zasilanie. Nie spotkałem jeszcze takiej formy energii./
Myślenie przyszłościowe. Kiedyś będzie musiał naładować własny generator, który z czegoś przetwarza Źródło. Nawet, jeśli teraz wykazywał pełną sprawność i żadnych braków po tej tajemniczej, dziwnej pobudce.
/Pozostań w ukryciu. Obserwujmy./
Zasugerował Dra-Thuban. Może i brzmiało, jak rozkaz, ale Draco był już przyzwyczajony do swojego towarzysza. Konstrukty były w tym naturalne. Krótko, zwięźle i na temat. Dla dodatkowego zmniejszenia własnej widoczności, smok-android położył się na ziemi, opierając cielsko na trawie. Łeb wsadził między krzaki. Najbliższe domostwo znajdowało się ponad sto metrów od niego, więc nikt nie powinien go zauważyć. Musiałby mieć iście idealny wzrok i wiedzieć, czego szuka. Z resztą tylko łeb wystawał lekko przez krzaki. Przez swój pancerz, nie musiał martwić się o otarciami i poranieniem, które mogłyby przytrafić się komuś bez łusek. Z dala od drogi, nikt go nie zobaczy. Natomiast on mógł obserwować i zastanawiać, co dalej. Wyjść i pokazać się okolicy? Zobaczyć, jak zareagują? A może to zbyt niebezpieczne? Dra nie był w stanie nic zasugerował, bo sam nie posiadał żadnego punktu zaczepienia. Z drugiej strony, to byli tylko cywile. O ile Draco skupił się na obserwacji ludności, tak Thuban przeszukiwał całą okolicę by znaleźć coś potencjalnie nietypowego, może niebezpiecznego. W tym rozglądając się za uzbrojonymi jednostkami, czymkolwiek, co mogłoby wyglądać na broń. Na te konkretne osobniki będzie wypadało uważać.
Powrót do góry Go down
Alex
Alex

https://eclipse.forumpolish.com/t267-alex#1691
PisanieTemat: Re: Wioska Kagemucha   Wioska Kagemucha EmptyNie Sty 17, 2021 10:59 pm

To co ja miałam tu robić?
Jej oczy spoczęły najpierw na jednym z budynków. Pozwoliła sobie na zawieszenie przez kolejne kilka sekund, nim dopiero ją tchnęło.
Zadanie.
Tyle, że...
Było tutaj dość spokojnie. Zero zapowiedzi, które mogłyby świadczyć o tym, że gdzieś w pobliżu czaiło się niebezpieczeństwo. Oblizała usta, skupiając na moment wzrok na starszym mężczyźnie, który znalazł się kilkanaście metrów dalej. Jego działania skupiające się na porządzeniu części ulicy w niczym nie świadczyły, że nagle dopadł go strach.
Eh... Czyli to jednak głupie plotki... Strata czasu.
Można było się domyśleć tego. Jednak nigdy nie istniała całkowita gwarancja względem tego, czy dane zgłoszenie jest czymś poparte. Ktoś coś widział przerażającego, a potem... Aż rozejrzała się dookoła... Nic.
Nagle jej zaatakowało ją ostre ukłucie głowy. Przykucnęła, chwytając się za nią. Zacisnęła lekko palce na włosach, zamykając oczy. Ból głowy jedynie nasilał się, pozbywając się skutecznie innych myśli. Jej ciało zadrżało. Od pewnego momentu tutaj, coś nie dawało jej spokoju. Nieuchwytna myśl prześladowała ją niczym cień, a ona nie umiała doprecyzować nawet, co jest tego przyczyną.
Poczuła na sobie pytające spojrzenie, co głównie sprawiło, że lekko pokręciła głową. Jak musiała wyglądać teraz w oczach mieszkańców? Co najmniej dziwnie pewnie. Postać dorosłej kobiety, mającej fizycznie ponad 25 lat, o krótkich, brązowych włosach i błękitnych oczach, mająca przy sobie broń. Tym stała się obecnie Kassir. Dla samego bezpieczeństwa nie chciała się pojawiać w prawdziwym wizerunku, ale mogła jedynie zirytować się na samą siebie, że czyniła zbyt ostrożnie.
Czuję dziwne deja vu... Ta sytuacja... miałam taką kiedyś? Może to miejsce? - próba myślenia o tym jedynie pogłębiała nieprzyjemny atak.
Powrót do góry Go down
Admin
Admin
Admin
PisanieTemat: Re: Wioska Kagemucha   Wioska Kagemucha EmptySro Sty 27, 2021 12:36 am

Wieś była bardzo spokojnym miejscem. Starzy ludzie często wyjeżdżali w takie miejsca, aby odpocząć i móc spokojnie dożyć reszty swoich dni. Nie brakowało tutaj jednak osób młodych oraz dzieci, bo wszakże nawet w takich małych wioskach popularnym był model rodziny wielodzietnej. Dwójka to było minimum, które w takich gospodarstwach można było spotkać. Tym bardziej, gdy mowa o miejscach oddalonych od największych miast o prawie pół dnia drogi transportem. Przez wieś rzecz jasna przejeżdżały autokary oraz innego typu pojazdy z prywatnych firm transportowych, aczkolwiek były długie odstępy między jednym kursem, a drugim.
Zasadniczo to póki co nic nie zaburzało tego spokoju. Mężczyźni pracowali na polu z wykorzystaniem narzędzi manualnych, a ci bogatsi nawet mieli bardziej skomplikowane maszyny rolnicze, które pozwalały znacznie wydajniej oporządzić swoje pole. Przykładowo Draco mógł zobaczyć jak koło domostwa, które obserwował z drewnianej stodoły wyjeżdża ciągnik. Odpowiednio przystosowany oraz z podpiętą „naczepką” do przygotowania pobliskiego pola pod sianie rośliny, która tam będzie uprawiana. Kierowcą rzecz jasna był faunus, który przypominał trochę wyglądem barana. Miał nieco bardziej zapuszczone rogi, które kręciły się, a fizycznie był po prostu postawnym rolnikiem po 40. Do tego w domu przez okno widać było dziewczynę o niebieskich włosach, również z rogami, która właśnie nakrywała do stołu. Sądząc po odczytach tam były jeszcze 3 osoby wewnątrz domu, a gdyby spojrzeć pod kątem to widać było dwie starsze osoby tej samej rasy wygodnie rozłożone na kanapie przed telewizorem. Jedna natomiast stała w miejscu, więc można założyć że zajmowała się przygotowaniem posiłku. Co ciekawsze, do faunusa na ciągniku podeszło jeszcze dwóch innych rolników, a zaraz potem jeszcze trzech. Było to dosyć mieszane towarzystwo różnych odmian z cechami zwierzęcymi oraz ludzi, którzy śmiali się, żartowali i po prostu zaczęli razem pracować, przygotowując pole. Każdy dokładnie wiedział za co się ma zabrać, więc niczym pracowite mróweczki zaczęli swoją robotę. Jeden nawet przyniósł ze sobą jakieś urządzenie w kształcie prostokąta, a chwilę później popłynęła z niego muzyka. Dosyć skoczna, głośna. W skrócie discopolo na cały regulator.
Zresztą Alex miała też bardzo podobny widoczek, aczkolwiek w innej części miasteczka gdzie w pobliżu odbywał się targ, bądź był to jakiś jarmark. Trudno powiedzieć dla osoby, która nie była zaznajomiona z wiejskimi zwyczajami. Chociaż jak najbardziej miejsce, w którym się znalazła Alex było dosyć znajome. Nawet gdzieś w tłumie twarze ludzi oraz faunusów powodowały nawroty tej migreny. W każdym razie minęła ją niebieskowłosa faunuska o baranich rogach, która w akompaniamencie grupki dzieci właśnie zmierzała w stronę targu, który miał miejsce. No i to był ten moment, kiedy ukłucie było boleśniejsze, bardziej jakby ktoś wbił szpilę i przekręcił ją mocniej. Dziewczyna, która ją minęła wyglądała na jakieś 17 lat. Ubrana była w dosyć typowe, tradycyjne odzienie Mistral, a jej długie błękitne włosy bujały się na boki w trakcie chodu. Były bardzo puszyste, zaś samo dziewczę najwidoczniej lubiło przebywać w pobliżu tych dzieciaków.
Wtedy właśnie Alex wyczuła, że ziemia pod jej stopami zaczyna lekko drżeć.
Powrót do góry Go down
Neva
Neva

https://eclipse.forumpolish.com/t289-on-towards-our-destiny-we-t
PisanieTemat: Re: Wioska Kagemucha   Wioska Kagemucha EmptyPią Sty 29, 2021 7:12 pm

Znaleźć i zabić. Taaak, łatwo powiedzieć, trudniej zrobić. O wiele trudniej, Neva już coś o tym wiedziała. Zwłaszcza, że Alchemik, ten przeklęty zdrajca, jakby zapadł się pod ziemię. To właśnie w poszukiwaniu śladu po nim trafiła do Mistralu i czego by nie powiedzieć, nie żałowała wcale. Znaczy… żałowała, owszem, bo wciąż nie znalazła tego sukinsyna, ale dzięki tej podróży mogła po prostu obserwować. I kraść rzecz jasna, po cichutku, gdy zaczynało brakować jej pieniędzy. Chwilowo miała ich całkiem sporo, poza tym nie chciała też zwracać na siebie uwagi w wiosce. Sama wioska natomiast… Podobno miała szczęście, że trafiła na dożynki. Nie była pewna, co dokładnie było w tym szczęśliwego, chyba, że mieli na myśli ciastka. O tak, ciastka mieli przepyszne. Jeszcze lepsze niż te, które robiła Mist. Uśmiechnęła się kątem ust na wspomnienie dziewczyny, ale zaraz potrząsnęła głową. Lepiej nie wracać myślami do tamtych chwil. Inaczej musiałaby zacząć mieć wyrzuty sumienia, że zrobiła dokładnie to, czego uczono ją przez całe życie – zadbała tylko i wyłącznie o siebie.
Dlatego nie chcąc tego robić znalazła sobie zaciszne miejsce na targu i przysiadła na wielkiej, drewnianej kłodzie służącej chyba właśnie do tego, jeśli wnioskować po dwóch młodzikach siedzących po drugiej stronie. Kłoda miała jeszcze jedną zaletę, pozwalała swobodnie obserwować sobie kilka najbliższych straganów. A w tym – ten jeden, kuszący wszelkimi możliwymi zapachami, zwłaszcza ciepłych, pachnących ciastek… Odruchowo oblizała się i wstała z kłody, prawie biegnąc w stronę straganiku z ciastkami. Wprawdzie umiała długo wytrzymywać bez żarcia, ale te konkretne ciastka i ich zapach nie pozwalały na przejście obok nich obojętnie. Zaraz też zaopatrzyła się w sporą torebkę przysmaku i wróciła na swoją kłodę, wyciągając pierwsze ciastko i z błogim wyrazem twarzy wbijając w nie ząbki. W takim momencie utrzymywanie swojej przykrywki było najprostszą rzeczą na świecie, bo kto podejrzewałby wcinającą ciastko dziewczynę o bycie Soulworkerem i przyszłym zabójcą? Nawet, jeśli chciała zabić tylko jedną osobę, co zresztą wcale nie ciążyło jej jakoś specjalnie na sumieniu. Poczeka tu jeszcze kilka dni i ruszy w dalszą drogę… Ale teraz jeszcze odpocznie, nabierze sił, może kupi ciastka na drogę i spróbuje trochę się rozerwać, choć wcale nie było to takie proste, gdy prawie co chwilę zerkała spod rzęs na mieszkańców, gotowa w każdej chwili się bronić lub uciekać.
Powrót do góry Go down
Draconarch
Draconarch

https://eclipse.forumpolish.com/t179-draconarch#702
PisanieTemat: Re: Wioska Kagemucha   Wioska Kagemucha EmptyNie Sty 31, 2021 10:28 pm

Dorośli, młodzi, starzy. Kobiety, mężczyźni, dzieci. Zwykła wioska farmerska, należąca do bliżej nieznanej cywilizacji. Naprawdę nigdy nie widział takich istot. Dodatkowo niektórzy byli do siebie podobni, inni bardzo się różnili. Jedni mieli rogi lub jakieś dodatkowe elementy ciała, inni byli okryci samą skórą i ubraniami. Różne rasy jednego gatunku?
/To zwykli cywile./
/Prymitywne uzbrojenie oraz technologia./
/Mało które z nich ma jakąkolwiek broń. Jak na taką osadę przystało. Przynajmniej to się nie zmieniło./
Draconarch, w przeciwieństwie do konstruktu, nie miał bojowego nastawienia. Nie szukał wszędzie potencjalnego zagrożenia, gdy obserwował takie widoki. Po prostu nie wyobrażał sobie, by w tej wiosce mógł być ktokolwiek, kto byłby w stanie coś mu zrobić. To zwykli osadnicy, tacy sami, jakich spotykał podczas wcześniejszych zadań. Raczej należało ich bronić, a największym zagrożeniem byli zawsze oni sami, dla siebie.
/Aktywność sejsmiczna./
/Nie wydają się zaalarmowani. To normalne lub zbyt słabe zjawisko./
Właśnie zamienił się rolami z konstruktem. Zazwyczaj to Dra-Thuban odpowiadał za tego typu analizy. On po prostu komentował. Tylko konstrukt był skupiony na czymś innym, szukał źródła. Android nie widział powodu, by skupić się na głębszej analizie okolicy. Ponad pół kilometra zasięgu samych sensorów było wystarczające, zwłaszcza, że nadal miał wzrok, słuch i pozostałe zmysły dostępne sourcebounda. Android nadal leżał pomiędzy krzakami, przytulony do trawy i ziemi. Jedynie łeb delikatnie wystawał spomiędzy zarośli, jednak stworzenie nie wykonywało najmniejszych ruchów. Może minimalne korekty głowy, by dostrzec coś jeszcze. Reszta ciała była schowana i to było teraz najważniejsze. Unikanie wykrycia, by potencjalnie nie zrobiło się niebezpiecznie.
Powrót do góry Go down
Alex
Alex

https://eclipse.forumpolish.com/t267-alex#1691
PisanieTemat: Re: Wioska Kagemucha   Wioska Kagemucha EmptyNie Lut 07, 2021 10:16 pm

I co ja mam ze sobą zrobić?
Nie licząc oczywiście faktu ucieczki z tego miejsca. Cokolwiek było przyczyną tego bólu, musiało być czymś, czemu miała stawić czoła. W sposób pokojowy lub też nie. Wstała ponownie na obie nogi, sięgając prawą ręką w stronę katany. Nie mogła powstrzymać myśli dotyczącej chęci pozbycia się źródła problemu, ale zaraz potem odsunęła od siebie pomysł.
Może nie powinnam się tu pojawić?
Westchnęła cicho w duchu. Ból nie chciał magicznie zniknąć, a uczucie deja vu jedynie nasilało się. Nie potrafiła jednak sobie odpowiedzieć, co jest tego źródłem i dlaczego. Zmęczone spojrzenie skupiło się na postaci nastoletniej faunus. Jej pojawienie się jedynie pogorszyło sprawę. Uniosła rękę i przycisnęła do lewego oka, czując głownie, że więcej nie rozumie niż rozumie.
Co teraz?
Wioska stała się w jej oczach przeklętym miejscem. Każda mijająca chwila była przepełniona zagubieniem i bólem. Czuła się, jakby stała na celowniku. Zimny pot oblał jej plecy. Ta lokacja wydawała się jej kryć z drugim dnem, którego nie rozumiała. Nie. Nie. I jeszcze raz nie.
- No co jest... - czarnowłosa wyczuła drżenie ziemi. Momentalnie ruszyła z tego miejsca, nie zamierzając stać niczym słup. Nieznanego pochodzenia zjawisko mogło być naturalne, ale zarazem i formą ataku. Nie. Cokolwiek się działo tutaj, nie mogła zrozumieć. Migrena skutecznie uniemożliwiała głębsze rozwinięcie myśli.
Ten ból... Czy ja jestem atakowana? Mentalny atak? Ale skoro tak, z której strony? I dlaczego ja? Ktoś mnie rozpoznał?
Nawałnica pytań w niczym jej nie pomagała. Może też niemalże odruchowo chciała gdzieś zniknąć i bezmyślnie udała się w tym kierunku, co dziewczyna, którą nie tak dawno jeszcze widziała.
Powrót do góry Go down
Admin
Admin
Admin
PisanieTemat: Re: Wioska Kagemucha   Wioska Kagemucha EmptyPią Lut 12, 2021 6:43 pm

Neva miała tutaj naprawdę dużą paletę zapachów, które się mieszały ze sobą. Nie tylko ciasteczka tam były, ale też stoiska z pieczonymi szaszłykami oraz drobiem. Są też bardziej regionalne potrawy jak ramen z kwiatem lotosu oraz naprawdę dziwna odmiana flaków, która mimo że wyglądem nie zachęca to jednak pachnie znakomicie. W każdym razie jest z czego wybierać, jeśli ma się odrobinę gotówki do wydania oraz pusty żołądek. No i trzeba było też przebić się przez kolejkę osób, które pojawiały się przed straganami. Nie zabrakło również typowo jarmarcznych zabaw jak rzucanie plastikowymi obręczami w akwaria, loteria fantowa lub strącanie piłeczkami kubków. W każdym razie było czym się zająć, jeśli tylko chciało się spożytkować swój czas na zabawach. Swoją drogą nie widać tu było nawet żadnych kieszonkowców, a może po prostu byli tak dobrzy że kradli i nie wykrywała ich taka wprawiona percepcja Nevy. Aczkolwiek mieszkańcy nie pilnowali się tutaj tak dobrze jak w miastach, być może z powodu że są tu sami swoi i każdy każdego zna. Gorzej jakby się okazało, że jest to siedziba jakiejś sekty rodem z horroru, ale to tylko filmy, książki i halucynacje z przejedzenia ciastkami z czerwoną fasolą.
Jak słusznie zauważył Draco, bardzo mało osób miało tutaj broń poza nielicznymi przypadkami, które posiadały jakąś dubeltówkę albo inną broń palną służącą w celu odganiania lisów i innych szkodników od kurnika, tudzież zagród ze zwierzętami. Jednakże to nijak się miało do tego do czego przywykł ze swojego miejsca zamieszkania. Chociaż może są tu też bardziej zaawansowane technologicznie państwa? Któż wie… W każdym razie aktywność sejsmiczna nabierała na sile i co gorsza, rozmnożyła się w kilku punktach. Jakby rozgałęziając się na kilka miejsc z jednego punktu. Były to niewielkie obiekty, które poruszały się pod ziemią, ale patrząc po jednym takim punkcie to tych obiektów było przynajmniej 20 w danym rozwidleniu. Tych rozwidleń było coraz więcej, a na dodatek zmierzały do różnych części wioski. Trudno określić jakich, bo niektóre były dalej i po prostu skaner ich nie obejmował, ale najpewniej są to dalsze obszary wioski. Dodatkowo zbliżały się coraz bardziej do powierzchni, a z tym wiązał się wzrost aktywności sejsmicznej, który zaczynał budzić niepokój wśród mieszkańców w pobliżu.
Gdy Alex udała się w kierunku, w którym poszła niebieskowłosa dziewczyna, dotarła do jarmarku, na którym odbywały się dożynki. Jednakże tutaj już było intensywniej czuć aktywność sejsmiczną, a ziemia zaczęła się trząść co wywołało strach w zgromadzonych osobach. No chyba, że Neva się nie bała małego trzęsienia ziemi, ale to na pewno w takich regionach nie było normalną rzeczą. Alex dostrzegła nawet swój cel stalkingu, bo dziewczyna stała, przytulając do siebie zgromadzone wokół dzieci, aby żadne z nich nie odłączyło się przypadkiem. Na moment wstrząsy ustały, a wszyscy cywile zaczęli się rozglądać uważnie. Wszyscy myśleli, że to tylko chwilowe, jednak nie byli przygotowani na to co miało po chwili nastać. Ziemia ponownie się za trzęsła, a z niej wyskoczyły w różnych punktach Grimmy. Przypominające opancerzoną stonogę, a były dosyć pokaźnych rozmiarów. Na pewno więcej niż 3 metry długości sądząc po tym, że niektóre częściowo nadal były w ziemi. Ludność wioski wpadła w panikę i zaczęła uciekać, a jednego faunusa tuż obok Alex pochwyciła stonoga i wciągnęła pod ziemię. Z krzykiem, który po chwili umilkł faunus znikł pod ziemią. Owieczka również zaczęła uciekać wraz z dziećmi jak najdalej od jarmarku, ale również została jej zastąpiona droga przez dwie opancerzone stonogi, przez co musiała się cofnąć. W pobliżu Draco również zaczęły się one wyłaniać i atakowały osoby, które były w domostwach. Zwłaszcza, że w tym jednym nadal były faunusy, które jeszcze nie poszły na jarmark. Cóż, jednego już dorwali, tego starszego osobnika, również wciągając go pod ziemię.

Grimm:
Powrót do góry Go down
Neva
Neva

https://eclipse.forumpolish.com/t289-on-towards-our-destiny-we-t
PisanieTemat: Re: Wioska Kagemucha   Wioska Kagemucha EmptyNie Lut 14, 2021 10:28 pm

Podstawowym minusem bycia lisią faunuską z wyostrzonym węchem były właśnie te zapachy. Mieszały się ze sobą, nierzadko tworząc kombinację wręcz zabójczą. Jedynym plusem było to, że tutejsze zapachy były chociaż smaczne i zachęcały do skosztowania lokalnych smakołyków. A że brak gotówki raczej nie był za specjalnym problemem… Niewielkie lokalne społeczności rzadko kiedy obawiały się złodziei, w końcu w większości każdy każdego znał, a obcym raczej patrzono na ręce. Stąd też Neva nie podejmowała prób pożyczenia gotówki na wieczne nieoddanie, tylko legalnie zakupiła ciasteczka za kasę zwędzoną jakiemuś ciołkowi po drodze. Mógł się w końcu bardziej pilnować, czyż nie? To, co jednak zdecydowanie niepokoiło lisicę, to te dziwne wibracje ziemi. Wprawdzie żadnym geologiem nie była, ale to chyba nie były te obszary, żeby trzęsienia ziemi były tu normalne? Patrząc po zachowaniu tubylców raczej się nie pomyliła.
- Co do…? – uniosła lekko brwi, zeskakując ze swojej ławeczki, by na wszelki wypadek stanąć na twardym, zwykłym podłożu. Kolejne trzęsienie prawie ją przewróciło na ziemię, ujawniając tym samym źródło wstrząsów. Grimmy.
- Jeszcze tego tu brakowało… - mruknęła pod nosem, obserwując bandę skolopendromorficznych Grimmów, które postanowiły zniszczyć nieszczęsne dożynki i pożywić się mieszkańcami. Zaraz, czy czasem te ustrojstwa nie żywiły się negatywnimi emocjami? Tutaj raczej wszyscy byli cudownie, obrzydliwie szczęśliwi… Zresztą, to zdecydowanie nie była sprawa Nevy. Jej sprawą było to, by skutecznie ewakuować się z miejsca zdarzenia, nie zostając przy tym zeżartą przez potwory. Te, na szczęście dla lisicy, postanowiły zainteresować się bardziej wiochmenami, tak więc faunuska powoli zaczęła się wycofywać, uważając, by czasem nie natrafić na jakiegokolwiek Grimma.
Czy było jej żal ludzi? Mooooże troszeczkę. Ale wychowywana w duchu maksymy „silniejszy przeżyje” miała kompletnie w nosie umierających ludzi. Dopóki nie doświadczyła ataku centralnie na siebie, miecz zostawał tam, gdzie zawsze, gdy go nie potrzebowała. Oceniając więc swoje nie do końca wysokie szanse rzuciła się biegiem między stragany, docelowo chcąc wbiec pomiędzy budynki – czyli tam, gdzie Grimmów raczej być nie powinno. Zamierzała po prostu wydostać się z wioski i zwyczajnie oddalić się od skupiska stworów. No i w przeciwieństwie do mieszkańców, lisica nie panikowała. Panika była tu bardzo złym doradcą, a ona rzecz jasna zamierzała przeżyć. Bądź co bądź swojego celu jeszcze nie osiągnęła. W ostatniej jednak chwili zmodyfikowała swój plan. Wbiegnięcie pomiędzy budynki mogło być wpakowaniem się w pułapkę i drogę bez wyjścia, dlatego w ostatniej chwili gwałtownie skręciła i ruszyła biegiem w stronę krzaków za wioską. Tam powinno być w miarę bezpiecznie.
Powrót do góry Go down
Draconarch
Draconarch

https://eclipse.forumpolish.com/t179-draconarch#702
PisanieTemat: Re: Wioska Kagemucha   Wioska Kagemucha EmptyPon Lut 15, 2021 9:35 pm

Aktywność sejsmiczna wzmogła w okolicy samej wioski, jednak nigdzie w okolicy Draco, za nim, czy w pozostałych kierunkach względem jego pozycji. Potwierdzało to, że nie miał do czynienia z niczym naturalnym. Lokalni mieszkańcy zaczęli wykazywać oznaki stresu, strachu. Przynajmniej tyle zgadzało się z jego własnym światem. I potwierdzało, że potencjalnie nie jest to coś normalnego. Gdyby wstrząsy były normą ich życia, reakcje byłby nieco inne. Wiedzieliby, gdzie się udać, jak zachować. Mieliby przygotowane miejsca do schronu. Tutaj obserwował zarówno bezcelowe poszukiwanie schronienia, jak również paraliż. Wtedy też stało się coś, czego przewidzieć nie mógł. Mógł się domyślać. Ale że spotkają tutaj…
/Infestacja./
Wywarczał przez zaciśnięte kły. Pierwsze, co przyszło mu na myśl. Aberracja tkanki, choć tutaj, czymkolwiek to było. Nie byli tak zmutowani, jednak nie był w stanie wykryć w tym istoty organicznej ani też maszyny. Wyskoczyło, chwyciło mieszkańca wioski i wciągnęło go pod ziemię. W różnych miejscach ten sam scenariusz.
/Plaga dotarła nawet do tego świata. Jednak są… inni. Struktura tkanek nie zgadza się z dostępnymi informacjami./
Draco podniósł się z ziemi, opierając się na jednym kolanie. Zasięg skanera dawał mu ogólny obraz na sytuację, natomiast wzrok pozwalał precyzyjnie ustalić, co i gdzie się dzieje. Wszechobecna panika, istoty próbujące bronić siebie i swych rodzin. Bezcelowo.
/Interwencja niezalecana. To nie jest nasz świat. Precepty nakazują…/
/Jestem Sourceboundem. Żołnierzem, moim celem jest chronić te istoty./
/To nie są nasi cywile. Nie wiemy, jak na ciebie zareagują./
/Przekonamy się./
Wyskoczył kilka metrów przed siebie, a następnie skorzystał z własnego ciężaru i budowy łap, aby zsunąć się po zboczu do bardziej dogodnej pozycji. Wyskoczył, gdy tylko zaczął zwalniać, lądując na nogach z przewrotem przez ramię. Tego ostatniego nie musiał tak pilnować, jednak umożliwiało mu to zabezpieczenie się na wypadek grząskiego gruntu. Nie zakopie się, nie potrzebował tego teraz.
Dra-Thuban nie był zachwycony z takiego obrotu spraw. Interwencja nie była tutaj wskazana, jednak, skoro host podjął taką decyzję, konstrukt po prostu się dostosował. Skanery zbierały informacje o potencjalnie przydatnych surowcach, jakie mógłby wykorzystać. Źródła żywiołów, energii, materiały wybuchowe – wszystko.
/Wyciągnij jednego. Zobacz, czy są umysłem kolektywnym. Zobacz, czy będą broniły towarzysza./
Konstrukt, jak na niego przystało, zaczął układać plan i szukać rozwiązania. Wraz z przesuwaniem swojej pozycji, zmieniał się zakres dostępu skanerów Draco, stąd android powinien zyskiwać lepszy obraz sytuacji, a konstrukt mieć lepszy dostęp do analizy schematów działania, zachowań. Informacji przydatnych w walce.
Mechaniczne mięśnie umożliwiały mu nabieranie znacznie większej prędkości niż w przypadku innej istoty. Dlatego do pierwszego domostwa zbliżał się, niczym rozpędzony pociąg. Skanery wskazał mu cel, śledząc najbliższego potwora, który planował wyskoczyć w wybranym domostwie po kolejnego domownika, kolejną ofiarę. Draconarch ustalił kierunku i prędkość w taki sposób, aby wpasować się w moment, gdy wielka stonoga wyskoczy spod ziemi. Skan wskazywał, że były długie na jakieś trzy metry. To ledwo pół metra różnicy względem androida. Przy jego masie i sile, nie powinien napotkać trudności. A plan był prosty, sprawdzić tezę Dra-Thubana.
Gdy tylko cel wynurzy się spod ziemi, Draco wpadnie w ścianę budynku i przebijając się, z zamachem wbije się całym swoim impetem, siłą i masą prosto w przeciwnika. Przodem puści swoją pięść. Cel był jeden – staranować wroga i zobaczyć, co się stanie. Zakładał, że rozpędzone pół tony i dziesięciokrotnie większej sile, powinno spowodować jeden z dwóch scenariuszy. Albo to coś wypadnie z nim przez drugą ścianę albo on wypadnie sam, bo to coś zostanie rozerwane impetem jego uderzenia. Jasne, zniszczy lokalnym kilka ścian, jednak lepsze to, niż ich życia. Nadal, mechaniczne zmysły ostrzega go, gdyby pojawiła się konieczność zmiany planu, jednak uwzględniając skany, raczej nie powinien napotkać problemu „po drodze”.
Powrót do góry Go down
Alex
Alex

https://eclipse.forumpolish.com/t267-alex#1691
PisanieTemat: Re: Wioska Kagemucha   Wioska Kagemucha EmptyNie Lut 21, 2021 10:07 pm

Czy obrała najbardziej odpowiedni kierunek? Silniejsze wstrząsy śmiało mogły służyć jako przecząca odpowiedź. Cokolwiek było tego przyczyną, powinno być też wyjaśnieniem, dlaczego dostała wcześniej przekierowanie na ową wioskę. Gdyby tylko jednak mogło być to zwyczajna, spokojna pora dnia, nie będąca przepełniona uciążliwą migreną.
Można jednak przede wszystkim pomarzyć o spokoju.
Dotarcie na miejsce nie stanowiło większego problemu. Nikt nie zawracał jej głowę. Nikt nie zaczepiał. Żyć nie umierać... dobra, cofnij. Sytuacja, która wydarzyła się zaraz potem, po niepokojącym spokoju związany z ustaniem wstrząsów, była idealnym zobrazowaniem czegoś, co można było powiązać z sennymi koszmarami.
No chyba nie - widok ilości przeciwników wywołało lodowaty dreszcz u niej. Sama kontra cała ta banda? Brzmiało jak proszenie się o nieprzyjemną śmierć. Zacisnęła mocniej zęby, cofając się w cień pobliskiego domostwa. Przyłożyła dłoń do czoła, potrząsając lekko głową.
Weź się w garść, Alex.
Surowo nakazała sobie samodyscyplinę. Jakkolwiek nie czułaby się źle, musiała przełożyć własne dobro na drugą pozycję. Zwłaszcza, gdy zrozumiała, że źródło jej niedawnych problemów zaczęło znajdować się w niebezpieczeństwie.
Pozbyć się problemu. Poznać przyczynę innego. Zasadniczo prosta zasada.
Jej postać zmieniła się. Zdecydowała się przejść na płeć przeciwną, wykorzystując wygląd, który stosowała najczęściej (KP). Forsowanie się na coś skomplikowanego zdecydowała się odłożyć na potem. Znajoma forma - według jej osobistej opinii - powinna być lepszym rozwiązaniem niż oryginalny wygląd wraz z jego możliwościami. Sięgnęła dłonią po ostrze. Mimowolnie na jej twarzy pojawił się krzywy uśmieszek.
Co za upierdliwość - z taką myślą zacisnęła mocniej palce na rękojeści i zaczęła biec w stronę dwóch przeciwników, którzy zdecydowali się zastąpić drodze jej niedawnemu celowi. Działanie działaniem, ale.. Nie posiadała przywileju w postaci czasu, by móc opracować jakiś plan.
I co miała do nich powiedzieć. Uciekajcie? By wciągnęło ich coś innego? Nie oddalajcie się? By stali się jedynie dodatkowym utrudnieniem w tej nierównej walce? Ukryć się? Ale... czy zasadniczo było gdzie?
- Inna trasa. Pospiesz się - powiedziała koniec końców do nieznajomej, nie spoglądając nawet w jej stronę. Rozproszenie się teraz było niewskazane. Atakowanie jednej z istot tak samo nie. Zostało jej to, by zmusić, aby obrały ją za cel, a dopiero wtedy wykręcić kontrę. Wycelowała ostrzem w stronę stonogi.
- Chodź.
Puste słowo, mające bardziej na celu dodanie jej odwagi i sił do działania, które w innych okolicznościach przypisałaby jako lekkomyślne. Dlatego też, jeśli któryś z wrogów postanowił obrać obecnie ową grupę za cel, na jego drodze stanęłaby kontra w postaci sparowania ciosu.
Powrót do góry Go down
Admin
Admin
Admin
PisanieTemat: Re: Wioska Kagemucha   Wioska Kagemucha EmptyNie Lut 28, 2021 1:24 am

Otóż ucieczka była dosyć dobrym pomysłem, bo przecież Grimmy nie wyłapią jednocześnie wszystkich. Prawda? No otóż stonogi nie interesowały się Nevą, dopóki ta nie zaczęła biec. Właśnie wtedy lisica czuła jak wstrząsy zbliżają się w jej stronę, a zmiana planu biegu uratowała ją przed pochwyceniem przez stonogę. Otóż, gdy gwałtownie zmieniła kierunek, stonoga wyskakiwała z ziemi, by ją pochwycić niczym wąż ofiarę, jednakże właśnie dzięki tej spontanicznej decyzji faunuskowa soulworkerka miała pole do manewru. Jednak byłoby za łatwo, gdyby ot tak sobie odpuściły. Oj nie, nie. Neva właśnie została otoczona, bo wynurzyły się z kilku miejsc. Dwie za plecami dwie po bokach i w sumie jedna na froncie, więc razem piątka. Nie planowały najwyraźniej jej odpuścić, zaś przednia stonoga odchyliła się lekko do tyłu i splunęła czymś zielonym w stronę lisicy. Zielony pocisk nadlatywał dosyć szybko, praktycznie mając na celu oblanie jej. Nie wiadomo co to jest, więc może lepiej nie oberwać czymś takim?
Co jednak działo się w centrum gdzie pozostała Alex? Otóż póki co to stonogi ją olewały, jakby jej nie widziały. Przemiana została zakończona, więc kilka chwil potem łowczyni w łowczej skórze. Gdy tylko zaczęła biec w stronę przeciwników, wstrząsy się nasiliły w jej pobliżu jednak nie na tyle, by przewrócić Alex. Stonogi się obróciły w jej stronę, zaś owieczka ze swoim stadkiem miała w sobie tą iskierkę nadziei, że może jednak dzisiaj nie zginą. Jednakże nie mogła być jeszcze pewna, że niebezpieczeństwo zażegnane więc trzymała dzieci przy sobie, aby się nie rozbiegły i nie zostały wyłapane jedno po drugim. Stonogi wydały z siebie pisk, a następnie wyciągnęły się i kłapnęły szczękami, próbując dorwać łowczynię. Sparowanie ataku stonogi było dosyć słabym pomysłem, bo uderzały dosyć mocno aż odsunęło to zmiennokształtną w tył. Nie na tyle, by stracić równowagę ale pchnięcie było dosyć mocne i trzeba jednak było w to włożyć trochę siły. Zwłaszcza, że tuż obok Alex wynurzyła się kolejna stonoga z ziemi i planowała zaatakować ją od góry. Niczym skacząca na bombę stonoga.
Oczywiście owieczka skorzystała z okazji, którą stworzyła jej dziewczyna. Krzyknęła tylko dziękuję i zaczęła wraz z dziećmi uciekać w kierunku jednego z domostw, aby się ukryć. Oczywiście chwilę później słychać było ze środka krzyk przerażenia dziecka oraz szarpaninę. Przez okno widać było, że tam też dostały się te grimmy i właśnie pochwyciły jednego z podopiecznych, zaś owca bezskutecznie próbowała wydostać dzieciaka z uścisku grimma za pomocą miotły.
Swoją drogą na farmie lub po prostu w gospodarstwie można znaleźć bardzo dużo rzeczy łatwopalnych jak chociażby środki ochrony roślin, czyli wszelkiego rodzaju pestycydy bądź też po prostu paliwo do traktora lub innej maszyny. Nawet gdzieś tam po drodze mignął agregat na elektryczny dust, z którego korzystało się w trakcie awarii lub w miejscach na polu, gdzie nie były pociągnięte kable. W wiosce oczywiście były słupy na których pociągnięte były kable od domostwa do domostwa i w ten sposób dostarczało się prąd do poszczególnych miejsc. Oczywiście skaner wykrywał też, że niektóre domki były podpięte do siebie nawzajem. Jakby ktoś „pożyczał” prąd od sąsiada.
O dziwo to robactwo skupiało się w głównej mierze na dorosłych osobnikach, a przynajmniej tak się wydawało bo największe zainteresowanie budziła dorosła faunuska, która chroniła młode. Chociaż być może to po prostu była najsensowniejsza rzecz, którą podpowiadał im instynkt, aby najpierw wyeliminować opiekuna. Schemat był prosty, stonogi krążyły pod ziemią i wyskakiwały tylko, gdy nadarzyła się sposobność na atak. Z jakiegoś powodu dopiero jak Draco był blisko, zarejestrowały jego obecność i zaczęły zmierzać w jego kierunku. W pieciu sztukach, natomiast miał sposobność przebicia się przez ścianę budynku (co przy drewnianym budownictwie dla niego nie było specjalnie trudne) i pochwycenia stonogi, która akurat miała zamiar wyskoczyć na niebieskowłosą faunuskę z rogami. Oczywiście nie obyło się od przerażonego krzyku jej oraz dziecka, które jej towarzyszyło. No efekt końcowy był taki, że przebił się przez jeszcze jedną ścianę, a stonogę rozerwało na pół praktycznie. Wtedy mógł zobaczyć jak to stworzenie umiera. Rozpada się na popiół, który rozpływa się w powietrzu nie pozostawiając zbyt wiele do analizy. Najwyraźniej w momencie śmierci, cząsteczki tego czegoś ulegały błyskawicznej dezintegracji. Jednakże to nie był koniec, bo właśnie w jego stronę zmierzała tamta piątka, chociaż… gdy tylko faunusy zobaczyły Draco, obu momentalnie przyśpieszyło tętno. Strach wywołany samym wyglądem ich „wybawcy” sprawił, że postąpiły o kilka kroków do tyłu. Momentalnie tamta piątka sunąca pod ziemią pomknęła za nimi. Jak za wabikiem. Wniosków mogło nasuwać się kilka, chociaż te stworzenia nie wyglądały na specjalnie inteligentne. Dobre pytanie czy w ogóle miały mózg.

Powrót do góry Go down
Neva
Neva

https://eclipse.forumpolish.com/t289-on-towards-our-destiny-we-t
PisanieTemat: Re: Wioska Kagemucha   Wioska Kagemucha EmptyPon Mar 08, 2021 8:29 pm

Ucieczka z zasady była całkiem dobrym pomysłem, zakładając, że znało się chociaż trochę teren. Neva coś niecoś tam ogarniała, no, przynajmniej do momentu, w którym nie wyczuła śledzących jej wibracji. Kilka bluzgów poleciało z jej ust, gdy uświadomiła sobie, że spontaniczny pomysł uratował jej tyłek. Gorzej, że teraz była otoczona.
- Leżeć. – burknęła, patrząc spode łba na 5 cholernych Grimmów zamierzających zrobić jej z życia jesień średniowiecza. Najwyraźniej jednak uprzejme polecenie lisicy nie spodobało się potworowi, bo zdecydował plunąć w nią jakimś paskudztwem.
Lisiemu refleksowi zawdzięczała fakt, że udało jej się uniknąć zielonej mazi. Gwałtownie uskoczyła w bok, sprawdzając na szybkiego, ile miejsca ma pomiędzy nimi. Jakoś super wiele tego nie było, bo i w zasadzie skąd, ale droga ucieczki była skutecznie odcięta. Przynajmniej ta droga do przodu. Jakby tylko nie było tu tych wszystkich ludzi mogących wydać jej przykrywkę… Czy warto było ryzykować aż tak? Zresztą po co miała ryzykować? Wystarczyłoby sprowadzić Grimmy na innego przeciwnika, a samej się zwyczajnie oddalić. Zresztą czy one czasem nie rzuciły się na nią, gdy zaczęła biec? Zdecydowanie tak. No trudno – wioski i tak już nic nie ocali, a Neva nie zamierzała umierać. Dlatego ponownie rzuciła się biegiem, pomiędzy dwoma stonogami za nią, licząc, że będzie szybsza od nich i skierowała się rzecz jasna do wioski. Tam było mnóstwo biegających ludzi – sama natomiast zamierzała wpakować się na dach jednego z budynków. Z zasady wtedy powinna być w miarę bezpieczna. Jeśli nie? Zostawało przygotować się na wyciągnięcie broni i szatkowane Grimmy. Szkoda tylko że ewakuacja poza wioskę nie wypaliła, oszczędziłoby jej to problemów.
Powrót do góry Go down
Alex
Alex

https://eclipse.forumpolish.com/t267-alex#1691
PisanieTemat: Re: Wioska Kagemucha   Wioska Kagemucha EmptyNie Kwi 11, 2021 7:39 pm

Do kogokolwiek, kto mógłby czuwać nad nami - cmoknij się w ogon za takie przedstawienie.
Samotne zajęcie się tymi wszystkimi stworami o dziwo mogło być możliwe. O dziwo. Jednakże dodatkowa sprawa w postaci ochrony KOGOKOLWIEK komplikowała pierwotne plany, wymuszając na podzielenie swojej uwagi. Chronić? Walczyć? Cokolwiek nie zrobiłaby, zawsze zostawał negatywny efekt poboczny, nieumożliwiający swobodne zakończenie. Jednakże nie było czasu na klniecie na własny los, trzeba był działać.
Próba zniesienia ciosu zabolała, ale nie było to coś takiego, co wystarczyło na jej oszołomienie. Nieco została zmuszona poszorować podłoże, ale nie wywróciła się. W momencie dostrzeżenia skaczącej na nią istoty, odrzuciła katanę na lewą stronę od siebie, gdzie obecnie było bezpiecznie i zmieniła się w polną mysz, by uciec szybko z miejsca ataku. Jeśli jej się udało, pojawiła się ponownie w ludzkiej (męskiej) postaci obok swojej broni i wzięła ją do dłoni. Zamierzała podbiec do domostwa, z którego usłyszała krzyk.
Co dalej?
Ciężko powiedzieć. Alex miała w jeden pomysł na pewno w planach, ale pierw też szukała wzrokiem, czy nie było coś tutaj łatwopalnego do użycia, co mogłaby na szybko wykorzystać, bez tracenia cennego czasu. W wielkim skrócie, taka rzecz i ognisty dust mogły nieco pomóc zaradzić tej sprawie - według jej bardzo szybkiego skrótu myślowego.
Powrót do góry Go down
Draconarch
Draconarch

https://eclipse.forumpolish.com/t179-draconarch#702
PisanieTemat: Re: Wioska Kagemucha   Wioska Kagemucha EmptyPią Kwi 16, 2021 11:25 pm

Przebił ścianę, wpadł w potwora, a następnie przebił drugą ścianę. Potwór rozpadł się od samego impetu zderzenia z androidem, nie potrzebował ani pazurów, ani siły mechanicznych mięśni. Pazury łap zaorały ziemię pod nim, gdy gad błyskawicznie wyhamował swój impet, odwracając się i kierując spojrzenie na przeciwników znajdujących się pod ziemią. Spojrzenie gadzich ślepi padło na dwójkę cywili, których udało mu się uratować, na krótką chwilę.
/Cywile potrzebują pomocy./
Draconarch zmrużył swe ślepia, skupiając się na zadaniu. Jego umysł procesował informacje znacznie szybciej, mógł pozwolić sobie na krótką „pauzę”. Nie miał czasu przejmować się tym, co myśleli o nim lokalni. Nie znali takich istot, jak on. Zapewne pierwszy raz widzieli go na oczy. Ze wzajemnością. Android zerknął jeszcze na bok, przeszywając wzrokiem znacznie więcej niż mógł dostrzec przeciętny mieszkaniec lub podróżnik w tej osadzie. Wszędzie ktoś potrzebował pomocy. Nie ocali wszystkich, na to nie miał już szans. Ale nadal mógł minimalizować starty.
/Pomóż mi./
/Obliczam optymalną trajektorię. Wyznaczam ścieżki./
Android zobaczył na swoim interfejsie kilkanaście znaczników, prowadzących w różne miejsca i przecinających ściany budynków. Nie uratuje ich domostw, ale te mogą naprawić. W przeciwieństwie do zdrowia oraz żyć okolicznych mieszkańców. Wielki, czarny smok znieruchomiał i zamknął swe oczy. Utworzył dookoła siebie kilkanaście świecących kryształów, formując je z energii źródła. Cześć celów było dość pewnych. Pięcioma były stworzenia znajdujące się pod ziemią, planujące zaatakować dwójkę cywili, którą właśnie uratował. Szóstym był grimm, który pochwycił jakiegoś młodego przedstawiciela lokalnej populacji, którego kijem próbowała powstrzymać przedstawicielka lokalnej populacji. Nie wiedział nawet, jak się nazywali. Pozostałe kryształy obrały za cel wszystkie możliwe, dostępne cele. Drewniane ściany nie były żadną przeszkodą, więc nawet nie planował ich omijać.
Ciało smoka otoczyła delikatna, niebieska aura. Kryształy wystrzeliły w wyznaczonych kierunkach, pięć skierował się centralnie w ziemię, po najprostszej linii zamierzając wbić się w przeciwników, a następnie dokonać wyładowania, niewielką bardzo małą eksplozją poharatać wnętrzności tych stworzeń, po czym falami wrócić do właściciela i ponownie uformować się w kryształy. Pozostałe miały ten sam cel. Szósty miał przebić kilka ścian i trafić grimma, który trzymał dzieciaka. Krzyki zwróciły uwagę, nie tylko grimmów. Pozostałe zniszczą to, co mogą. W tym czasie pozostawał nieruchomo, otoczony płaszczem energetycznym ze źródła. Jego ciało było delikatnie chronię, choć chwilowo skupił się raczej na ataku. Ktoś, kto zajmie się nim, raczej ułatwi mu zadanie obrony ludności.
Powrót do góry Go down
Admin
Admin
Admin
PisanieTemat: Re: Wioska Kagemucha   Wioska Kagemucha EmptyPon Kwi 26, 2021 3:33 pm

To była bardzo dobra decyzja, aby uniknąć bycia oplutą przez stonogę. Otóż w miejscu, gdzie substancja spadła, zaczęło syczeć i dymić się. Pech chciał, że trafiło w kawałek dobrego chodniczka, któremu właśnie została wypalona dziura. Najwyraźniej te stworzenia używały swojej śliny do przekopywania się przez twardsze skały. Najpewniej rozpuszczały je za pomocą tego kwasu, a potem ostrymi szponami rozbijały maź.
Gdy lisica zaczęła biec w stronę dwóch stonóg, pozostałe ruszyły za nią piszcząc przy tym złowieszczo, natomiast te na które ruszyła zamachnęły się swoimi długimi odwłokami, aby ją pochwycić. I to nie w jakiś głupi sposób, bo zaatakowały trochę jak takie drzwi obrotowe, więc jedyną opcją uniknięcia tego było albo spróbować nad nimi przeskoczyć albo wślizgiem wejść pomiędzy nie. Licząc rzecz jasna, że nie będzie czekać na lisicę więcej niespodzianek. Niemniej to mogło być dosyć niebezpiecznie zważając na fakt, że mogły ją zahaczyć swoimi „odnóżami”. Co zatem zrobi Neva?
Tymczasem Alex dzielnie walczyła z robactwem, które atakowało cywilów. Zmieniła się w mysz, dzięki czemu uniknęła spadającego ataku stonogi. Uniknęła chwilowo problemów, ale to nie znaczy że nie wrócą po nią za chwilkę. Mogła dobiec do domostwa, w którym owca szarpała się ze stonogą która próbowała wciągnąć do dołu jedno z dzieci. Zaparła się nogami o podłogę, a pozostałe dzieciaki trzymały swoją opiekunkę, która trzymała miotłę w rękach, zaś drugi koniec trzymało dziecko. Niebieskowłosa powoli przysuwała się do dziecka, aby spróbować złapać je za rękę, ale było bardzo przerażone a na dodatek takie ciągnięcie w obie strony bolało. Dodatkowo kij od miotły zaczął trzeszczeć i pojawiały się na nim pęknięcia.
Jeśli natomiast chodziło o łatwopalne przedmioty to Alex najbardziej w oczy rzucił się baniak z paliwem do kosiarki. Nie był on duży, ledwo dwa litry ale przynajmniej był dobrze oznaczony etykietkami, które lekko się już zdarły. Zapewne wielokrotnego użytku pojemnik. W każdym razie na pewno też w takich prostych domostwach znajdą się też chociażby takie rzeczy jak kuchenki gazowe. A skoro mowa już o gazie, to powinna przyśpieszyć tempo bo kawaleria nadciągała i nie była to definitywnie odsiecz, a dwie zirytowane stonogi.
Co się tyczy dwójki cywili, która zobaczyła Draco to definitywnie bali się swojego wybawcy. Nie wiedzieli czy jest to kolejny potwór, bo definitywnie nie wyglądał na tutejszego, a w dodatku przerażenie wywołane atakiem Grimmów robiło swoje. Zwłaszcza, gdy ktoś po prostu przebił się przez ścianę ich domu jakby była z papieru. O dziwo żaden z Grimmów również niespecjalnie zainteresował się smokiem, gdy ten stał w miejscu. Zamiast tego zafiksowane były na uciekających cywilach, ale nie na długo bo bardzo szybko zostały pozbawione życia przez kryształy, z których korzystał. Faunusy nawet nie czekały, by sprawdzić co się dzieje tylko od razu zaczęły uciekać w stronę auta, które stało w stodole. Rzecz jasna w miejscu, gdzie była Alex również po kilku chwilach pojawił się jakiś kryształ który rozbił podłużną szyję Grimma na kawałeczki, zaś owcza faunuska przytuliła płaczące dziecko do siebie gdy tylko się podniosła.
Problemem było to, że coś dużego zaczęło poruszać się pod ziemią. Coś znacznie większego od tych celów i na dodatek wywoływało jeszcze większe wstrząsy. Może… przyszedł jeszcze większy robal?

Powrót do góry Go down
Alex
Alex

https://eclipse.forumpolish.com/t267-alex#1691
PisanieTemat: Re: Wioska Kagemucha   Wioska Kagemucha EmptyPon Sie 30, 2021 1:24 am

Nie było dobrze. Ba. Sytuacja była wystarczająco beznadziejna, że nawet nie miała czasu, by pomyśleć o próbie ucieczki z tego miejsca. Mogła być łowcą, mogła mieć broń, ale bez sensownego planu, stawiając ino szarżę, skazywała siebie z góry na przegraną. A tutaj ten stan rzeczy równał się śmierci. Ból głowy niczego nie ułatwiał, a pozbycie się jego istnienia nie stanowiło prostą sprawę. Ciemnowłosa była niemalże pewna, że nawet śmierć źródła nie spowodowałoby wycofanie problemów. Brzmiało to niesamowicie upierdliwie. Niemalże jak czarne plamy w jej umyśle, skutecznie maskujące jej wspomnienia z przeszłości.
Zdecydowanie nie jestem bohaterką.
Ta myśl towarzyszyła jej w momencie, gdy z całych sił starała się dobiec do kosiarki, chowając na daną chwilę swoją broń.
- Uwaga! - czy jej krzyk dobiegł do kogokolwiek? Nie myślała o tym. W tym momencie jej cel krążył wokół chwycenia kosiarki, którą w myślach ochrzciła "cholerną" i rzuceniem nią w nadciągające wsparcie robali. Wystarczyło, że uderzyło chociaż w jedną z nich - w końcu taki sprzęt raczej nie powinny wykryć jako zagrożenie? Miała taką nadzieję. Chodziło w głównej mierze o to, by bak sprzętu rozwalił się na nich, a pewna łatwopalna ciecz znalazła swoje ujście w tamtym momencie. Jej kolejnym zamiarem było rzucenie kataną w tamto miejsce, wraz ognistym atrybutem, zawartym w postaci takiego typu dust.
Tylko, czy coś to by dało?
- Jest cudownie beznadziejnie - zirytowany głos starał się przebić przez ogólny hałas. - Zdecydowanie wygląda mi to na czerwoną flagę śmierci - szansa na pojawienie się innych łowców była mniej więcej taka sama, że sama zdołałaby powstrzymać to natarcie, jednocześnie móc ochronić mieszkańców wioski. Czyli bez żadnych szans. Bez poświęcenia nie widziała szansy na pozytywne zakończenie.
A jej poświęcenie zdecydowanie nie stanowiło tutaj klucza.
- Świetnie, chyba boss nadchodzi - tupnęła mocniej w ziemię, gdy poczuła ruch pod stopami. - Chyba jesteśmy w czarnej dziurze. Chcecie spróbować zwiać poza teren tego miejsca czy czekać tutaj na cud? - ostatnie słowa wypowiedziała głośno, by dotarły do uszów opiekunki dzieciaków.
Powrót do góry Go down
Draconarch
Draconarch

https://eclipse.forumpolish.com/t179-draconarch#702
PisanieTemat: Re: Wioska Kagemucha   Wioska Kagemucha EmptyNie Wrz 12, 2021 11:24 pm

Płaszcz energii okrywający łuski gada powoli rozpuścił się w powietrzu, wchłonięty z powrotem przez maszynę. Kryształy robiły wszystkie dostępne cele, cywile zaczęli uciekać. Ich reakcje jedynie utwierdziły go w przekonaniu, że był dość niestandardowym widokiem w tych okolicach. Mógł mieć tylko nadzieję, że podobni jemu nie byli tu uważani za zagrożenie. Choć spoglądając, po tym, z czym walczył… kolory niestety się pokrywały. Częściowo.
/Twoje zdolności bojowe przekraczają możliwości przeciwnika. Dzień będzie nasz./
/Jeszcze nie jest./
Krótka wymiana zdań, w której to role uległy odwróceniu. Przez chwilę to android, a nie wspierając AI, robił za tego poważnego, analizującego sytuację. Dwu i półmetrowa bestia wykonała pierwszy krok, obracając wzrok. Wraz z ruchem głowy, jego spojrzenie skanowało wioskę, pozwalając mu wychwycić niestandardowe szczegóły, ale przede wszystkim zobaczyć przez obiekty to, co zdążył już poznać. Lokalną ludność oraz atakujące stworzenia. Plugastwa.
Wzrok wychwycił dwie kolejne aberracje, w których kierunku rzucono urządzenie wypełnione łatwopalną cieczą. Przynajmniej to w tym świecie nie różniło się tak bardzo, od tego, co znał u siebie. Stworzenia zostały oznaczone, choć większą uwagę zwróciła kobieta, która stawiła opór i podjęła walkę. Znalazła się niedaleko grupki, prawdopodobnie opiekunki z dziećmi. Należało interweniować, więc android ruszył naprzód. Z marszu, natychmiast wpadł w sprint, stawiając łapy pewnie na ziemi, pilnując, aby nic podejrzanego nie zarwało się pod jego ciężarem. Musiał minąć budynki, aby skrócić dystans. Nie chcąc dokonać większej ilości zniszczeń niż atakujące stworzenia, Draconarch obrał trasę dookoła, przez co jego podróż zdecydowanie zajęła dłużej.
Biegnąc, poczuł, że ziemia zaczęła drżeć. Zbliżało się coś przesadnie dużego, coś, z czym zdecydowanie preferowałby spotkać się na innych zasadach niż w sercu bezbronnej osady. Nie zatrzymał się. Mechaniczny smok wybiegł na ulicę, prowadzącą do chroniących się w budynku cywili. Jeśli stworzenie zaatakuje ich, a wychodziło na to, że tak się stanie – zamierzał znaleźć się w samym centrum uwagi. Wpierw wyskoczył ku dwóm potencjalnym celom. Nie wiedział, jak szybko umierając, choć zapewne atak płonącą cieczą rozwiąże ich istnienie. On zamierzał wskoczyć w ogień. Wybił się, wziął zamach i nagromadził energię w prawym przedramieniu. Zamierzał wylądować na kolanie i uwolnić zapas energii w ziemię, rozprowadzając go oraz formując w kolce, aby poprzebijać istoty zanim te wyskoczą z ziemi. Przy tym wszystkim, pozwoli, aby tarcze i naturalny pancerz chroniły go przed efektami ognia. Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, to stworzenie podniesie się, powolnym krokiem opuszczając płomienie.
Powrót do góry Go down
Admin
Admin
Admin
PisanieTemat: Re: Wioska Kagemucha   Wioska Kagemucha EmptySob Paź 02, 2021 4:13 pm

Alex rzut kosiarką nieco ułatwił fakt, że urządzenie było dosyć kompaktowe. Prosta plastikowa obudowa oraz niewielki silnik. Do tego brak kosza na trawę sprawiał, że całość ważyła znacznie mniej, niż droższe modele kosiarek no i nie czarujmy się, ten definitywnie mógłby pójść do technicznego skansenu. Zgodnie z przewidywaniami kosiarka trafiła jednego z robali, który na moment zwolnił. Roztrzaskała się, a pojemnik na paliwo pękł oblewając też częściowo drugą stonogę, zaś rzucony miecz z ognistym dustem podpalił je. Trudno określić czy te stworzenia mają skórę, ale definitywnie zaczęły płonąć i syczeć przy tym z bólu. Rzucając się w każdym kierunku, aby spróbować się ugasić. Płonący olej nie jest tak łatwo zgasić na szczęście, więc Alex zyskała sobie tym sposobem przynajmniej kilkanaście sekund nim stworzenia dojdą do siebie lub na ich miejsce przybędą następne.
Oczywiście nie pocieszało to rzecz jasna owczej opiekunki do dzieci, która miała przy sobie swoje małe stadko nie chcące odstąpić nawet na krok niebieskowłosej. To znacznie ułatwiało sprawę, gdyż jakby dzieci się rozbiegły to byłaby istna tragedia.
- Nie wiem! Wyłapywały każdego na otwartej przestrzeni! – pisnęła owca postawiona przed trudnym wyborem. Ucieczka też była jakąś opcją, licząc rzecz jasna że po drodze nikomu się nie pomoże i zostawi każdego na pastwę losu, aby stonogi się nimi zajęły. Z drugiej strony dom też nie był w środku w pełni bezpiecznym miejscem, bo stworzenia z fundamentami też sobie nieźle radziły patrząc po tamtej dziurze.
Z nietypowych odczytów android wykrył, że poza tym dużym celem to wraz z nim zmierzała kolejna fala mniejszych i to znacznie większa, niż to co do tej pory wylazło z ziemi. Mieszkańców, którzy nie znaleźli schronienia w domach albo nie zdążyli uciec też było niewielu. Chociaż im także zagrażało niebezpieczeństwo, a każdego może być ciężko uratować. Zwłaszcza, jeśli stonogi rozbiegną się i spróbują zaatakować domostwa. Na szczęście to centrum najwyraźniej stanowiło obiekt ich zainteresowania, bo jeszcze nie rozbiegły się po obrzeżach. Niespecjalne wyzwanie również stanowiły dwa robale, które dobił z kolców oraz kilka następnych, które zmierzały w stronę domu.
Przejdźmy jednak do bardziej interesującej kwestii, bo wychodzącego z ognia androida widziała owca, która praktycznie ze strachu od razu przylgnęła z dziećmi do kąta domu. Trzymając w swoich dłoniach pękniętą szczotkę, której najwyraźniej planowała użyć do obrony dzieci. Instynkt macierzyński był w owcy silny, dlatego własnym ciałem zasłaniała dzieciaki które były bardzo przestraszone co było po nich widać. Może nawet trochę zaciekawione tym co wyłaniało się z płomieni.
No ale wracając do zagrożenia, które wyłaniało się spod ziemi to pośrodku wioski praktycznie płyty chodnikowe rozpuściły się. Wyłoniła się gigantyczna stonoga. Wydała z siebie głośny ryk, od którego pękły pobliskie okna zaś sam stwór był większy niż niejeden pojazd. Chociaż rozmiarem był ciupkę większy, niż pociąg towarowy. Zwłaszcza jeśli chodzi o szerokość jego cielska i łba zakończonego szponami. Rzecz jasna zaraz za wielkim brzydalem, z ziemi zaczęły się wyłaniać również te mniejsze. W pobliżu było ich około 20 sztuk.
Zbigniew Stonoga:
Powrót do góry Go down
Alex
Alex

https://eclipse.forumpolish.com/t267-alex#1691
PisanieTemat: Re: Wioska Kagemucha   Wioska Kagemucha EmptyCzw Paź 07, 2021 10:46 pm

- Ja tym bardziej nie wiem - odpowiedziała czarnowłosa, starając się nie zdradzać irytacji w swoim głosie. Czuła się, jakby w głowę wbijały się jej igły. - Każdy wybór niesie ryzyko - ucieczka z dziećmi była prawie niemożliwa. Zostanie tutaj było niczym głośne odliczanie do śmierci. Tej samej, która i na nią czekała przez to, że nie zdecydowała się na uratowanie własnej skóry. Brak racjonalności działania w tym momencie ciążył na żołądku, dając niewidoczne uczucie dyskomfortu. Nie sposób było powstrzymać myśli, że gdyby zdecydowała się na odejście, mogłaby zdołać ściągnąć pomoc z jakiegoś mniej opuszczonego miejsca. Może przy odrobinie szczęścia napotkałaby innych łowców? Może zmieniłoby się cokolwiek, gdyby nie stała tu i teraz, męczona trudnymi wyborami i bólem.
W dodatku robiło się tylko gorzej.
To nie był pełen otuchy widok. Uznała, że przedstawiało się to wystarczająco beznadziejnie, na równi z faktem, że obecnie była bez żadnej broni. Miecz, który poświęciła dla kupienia sobie części czasu, prawdopodobnie leżał gdzieś bezwładnie, czekając na swojego właściciela. Szkoda było tylko, że nie bardzo miała możliwość, by to odzyskać.
- Nie dość, że robale, to jeszcze diabeł - wymamrotała sama do siebie, mrużąc oczy, gdy spoglądała w miejsce, które przykuło uwagę dzieciaków. Nie widziała dokładnie o co chodziło, ale cokolwiek, co wyłaziło z miejsca jej skromnej próby powstrzymania wroga, nie było czymś, z czym chciała teraz igrać.
Zmęczenie powoli dawało się we znaki. Brak możliwości sensownego skupienia myśli nie ułatwiał podejmowanie akcji.
- Czyżby mielibyśmy mieć nowe towarzystwo? Cudownie. Radzę pozostawić miotłę i spróbować jednak ewakuacji. Może powybijają się wzajemnie czy coś - nikła nadzieja. Ale skoro pomysły się jej skończyły... Zostało sięgnąć jeszcze po urządzenie i zobaczyć, czy jest tutaj zasięg.
A nuż uda się jednak wezwać wsparcie?
Powrót do góry Go down
Sponsored content

PisanieTemat: Re: Wioska Kagemucha   Wioska Kagemucha Empty

Powrót do góry Go down
 
Wioska Kagemucha
Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 1 z 1

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Eclipse :: Mistral :: Wind Path-
Skocz do: