Share

Pizzeria Marchello Empty
Pizzeria Marchello Empty
Pizzeria Marchello Empty
Pizzeria Marchello Empty
Pizzeria Marchello Empty
Pizzeria Marchello Empty
Pizzeria Marchello Empty
Pizzeria Marchello Empty
Pizzeria Marchello Empty
Pizzeria Marchello Empty
Pizzeria Marchello Empty
Pizzeria Marchello Empty
Pizzeria Marchello Empty
 

 Pizzeria Marchello

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
AutorWiadomość
Dante
Dante

https://eclipse.forumpolish.com/t240-dante-traveler-of-burning-ab
PisanieTemat: Pizzeria Marchello   Pizzeria Marchello EmptyCzw Sty 23, 2020 10:37 pm

Pizzeria Marchello 2r8F9rTBenJQfQgENfxADE6EVYabczqmSF5KeWefV5WL9WEfkVvg795cJg7DEUiS1WEgkPRNHfEyZG6P9CFAHwFaxdcr3MenpuGihvq5PpdA6n9QsginKzXPBNR3XwWFQ?format=match&mode=fit&width=640
Pizzeria znajdująca się nieco dalej od centrum. Położona pomiędzy sklepem obuwniczym popularnej sieciówki oraz orientalną restauracją, z którą rywalizuje właściciel lokalu. Restauracja ma typowy Vale'owski wystrój oraz wieczorami grają w niej początkujący muzycy. Wewnątrz roznosi się zapach makaronów, pizzy oraz innych dań z gatunku włoskich. Lokal może zmieścić do 40 osób jednocześnie. Na tyłach znajduje się wejście do magazynu, gdzie rozładowywana jest dostawa produktów, zaś kuchnia jest widoczna od strony stolików.
Powrót do góry Go down
Dante
Dante

https://eclipse.forumpolish.com/t240-dante-traveler-of-burning-ab
PisanieTemat: Re: Pizzeria Marchello   Pizzeria Marchello EmptyCzw Sty 23, 2020 10:56 pm

No w sumie to nie znał swojego „gościa”. Nawet mu się nie przedstawił bo po prostu nie było czasu, więc trzeba było go nazywać opisowo. No ale hej, przynajmniej nie jest wielkim czerwonym wężem z innego wymiaru czy coś. Już samo bycie wężem wywoływałoby docinki lub żarty odnośnie stóp albo rąk.
Zastanawiał się tylko jaką pizze powinien zamówić na takie gabaryty? Zapewne dwie 50 cm powinny wystarczyć, zwłaszcza że sama pizza jest dosyć kaloryczna ze względu na ser, mięso oraz ciasto i zawsze jeśli gadowi nie przypasuje dana pizza to przecież Dante może ją sobie wziąć na wynos. Jedzenia na praktycznie cały dzień, a nawet półtora! Ekonomicznie i opłacalnie, ale najpierw wypadało się ubrać zanim pójdzie po coś do jedzenia. Tak żeby nie uznali go za bezdomnego albo innego żebraka, który przyszedł sępić o drobne do restauracji.
Czyżby czarny postanowił też zabrać ze sobą swojego kolegę? Dante nie był rasistą, ALE czarni zawsze poruszali się w grupach zorganizowanych. Faunusy w sumie też, chociaż dziwnie było widzieć owieczkę obok wilka. Nie dyskryminował ich, a posiadanie partnerki lub znajomej będącej faunusem owieczką miało same benefity. Można było wydziergać sweter i po zdobyciu atestów oraz pozwoleń sprzedawać ciuchy. Nikt nie musiał wiedzieć jakie jest pochodzenie wełny, bo przecież klientów by odstraszyła sama myśl że noszą na sobie „włosy” producenta.
Jaszczur się nawet nie pożegnał i zniknął, pewnie poszedł robić gdzieś ZADYMĘ. Zatem Dante mógł ruszyć w drogę, a skoro stracił tamtą fiolkę dustu to musiał przy okazji kupić też coś dla Yumi, z którą przecież był umówiony na wieczór. No trudno, coś najwyżej na szybko gdy już się spotkają, tak pod wpływem chwili. Najpierw jednak odwiedził odzieżówkę, która jeszcze nie była opuszczona. Od razu wszedł do środka i właściwie to wiedział czego szuka. Miał swoje ulubione, tanie marki oraz znał ich rozmiarówki, więc po mniej niż 10 minutach zakupów miał już cały zestaw. Musiał tylko za niego zapłacić, a potem ubrać się w przebieralni. Zestaw właściwie taki sam jak ten, który miał wcześniej. Nie lubił zmian pod tym względem, chyba że jakieś drobne kolorystyczne.
Potem mógł się z czystym sumieniem udać do lokalu, który znalazł jakiś czas temu w tym mieście i pizza bardzo przypadła mu do gustu. Była tam ładna ekspedientka, a i miejsce wydawało się dosyć czyste, jednak siedzenie w środku z wielkim gadem nie wchodziło w grę. Chyba, że chcieli przyciągnąć uwagę potencjalnych obserwatorów. Na to też Dante miał sposób, ale najpierw rzeczy ważne i ważniejsze.
Udał się do znanej pizzerii, w której jadł chyba najlepszą pizzę z ananasem. Owszem właściciel niechętnie przyrządzał taki twór, ale większego wyboru nie miał, gdyż ananas na pizzy był dosyć popularny oraz rósł bardzo szybko w siłę. Nie przeszkadzało to urażonej dumie kucharza czasami dać znacznie mniej ananasa. No ale Dante był stałym bywalcem, więc jak tylko zobaczyli go w progu to kucharz od razu wiedział jaka kulinarna katorga znowu go czeka. Był już po 50, z lekko łysiejącą łepetynką. Przeplatały ją czarne oraz siwe włosy, a sam Marchello był w dodatku faunusem. Miał ogon, który przypominał ten szopa. Do tego jak przystało na kucharza miał też trochę ciałka, a wzrostem był tylko niewiele niższy od białowłosego. Natomiast Betts - kelnerka, była już nieco odmienną bestią. Była zwykła dziewczyną przed swoimi 26 urodzinami. Długie, blond włosy, ładna buzia na której jeszcze nie było zmarszczek oraz smukła sylwetka. Ubrana w czarną kamizelkę z nazwą pizzeri, białą koszulę oraz czarne spodnie. Marchello najwyraźniej ciął koszty, bo ciuchy ewidentnie już swoje lata miały, ale że Betts dała radę się w nie wcisnąć to nie widział problemu. Blondynka miała około 160 cm wzrostu, więc była znacznie niższa od swojego pracodawcy, a tym bardziej białowłosego.
Białowłosy podszedł do kelnerki, która stała przy panelu do zamówień. Puścił jej oczko – Hej Betts, jak ślicznie dziś wyglądasz – oczywiście kelnerka odpowiedziała mu krótkim „mówisz to każdego dnia”, ale zachowała swój profesjonalny uśmiech na twarzy – Dzisiaj cos innego. Wezmę 4 pizze po 50 cm każda. Jedna z ananasem, a trzy pozostałe z tych… hmmm – sięgnął po menu i przeleciał wzrokiem co tam było, więc finalnie padło na farmerską – trzy farmerskie. Kukurydza, papryka, dodatkowe mięso oraz cebula. Wezmę do nich dipy czosnkowe i sos pomidorowy. A i jedna będzie na ostro dodał na szybko, gdyż chciał się odwdzięczyć jakoś czarnołuskiemu za tamten „żarciki” i godnie przyjąć swojego gościa. Marchello będzie skakał z radości, bo pewnie pomyśli że to dla Dantego i specjalnie postara się, by pizza była naprawdę ostra.
- Organizujesz przyjęcie? – zapytała nabijając wszystko co białowłosy zamówił. W lokalu nie było zbyt wielu gości, jedynie pojedyncze osoby o tej godzinie, które jadły lunch – Na wynos jak zwykle? – dodała po chwili.
- Ta, coś w ten deseń. Dolicz mi do tego dietetyczną colę, bo dbam o linię – dorzucił i nie wiadomo czy mówił serio, czy też żartował ale kelnerka mimo wszystko mu to dobiła do rachunku. Wyszło 250 lienów za ten luksus. Nie była to specjalnie niska cena, ale zarazem nie aż tak wysoka za 4 duże pizze, którymi mimo wszystko mogły się najeść przynajmniej 2 osoby dorosłe. Dla Dantego oczywiście jedna hawajska 50 cm to była norma, bo mniejszej się nie opłacało. Przyłożył więc scrolla do terminala płatniczego, a gdy zaświeciła się zielona lampka i piknęło odliczając środki, po prostu podszedł do jednego ze stolików. Rozsiadając się wygodnie, by poczekać na swoje zamówienie.
Powrót do góry Go down
Draconarch
Draconarch

https://eclipse.forumpolish.com/t179-draconarch#702
PisanieTemat: Re: Pizzeria Marchello   Pizzeria Marchello EmptySro Mar 18, 2020 9:05 pm

NPC Storyline – Adira Zaveri|???|???|???

Terminal przyjął płatność, a na zewnątrz zrobiło się zamieszanie. Dante, wraz z pracownikami i innymi osobami znajdującym się w pizzeri, mogli dostrzec, że ludzie za oknem rozbiegają się. Dwie osoby przykleiły się plecami do okna, jakby robiąc komuś lub czemuś przejście. Nagle za szybą pojawił się uciekający osobnik. Kolejny faunus albo... coś z pogranicza demona. Miał może trochę ponad dwa metry wzrostu i biegł przed siebie. A raczej uciekał, biorąc pod uwagę styl poruszania się. Paniczny, szybki, chaotyczny. Nie wyglądał na doświadczonego wojownika dokonującego taktycznego odwrotu. Rzeczywistość szybko potwierdziła obserwacje, gdy pod jego nogi wpadł granat błyskowo-hukowy, który natychmiast uruchomił ładunek. Stwór przewrócił się, przetoczył i wylądował na brzuchu. Ledwo odwrócił się na plecy, kierując spojrzenie na kogokolwiek, kto akurat go ścigał - gdy pościg go dopadł. Łowca i to w sumie nie jeden. Jakaś kobieta z dwuręczną siekierą wylądowała tuż przy stworze, unosząc ręce nad siebie wraz z bronią i przygotowując się do zadania ciosu. Poza nią była jeszcze piątka łowców, która zatrzymała się w półokręgu jakieś cztery metry od swej kompanki. Jeden był uzbrojony w miecz i tarczę, drugi w rękawice, trzecia kobieta miała przy sobie broń palną przypominającą karabin. Była jeszcze kobieta z młotem oraz mężczyzna z mieczem dwuręcznym. Łącznie szóstka łowców, którzy najwyraźniej polowali na tego... kogoś. I padł strzał. Siekiera upadła na ziemię za kobietą, a jej ciało padło na ziemię. Ugięła kolana i padła na plecy. Z głowy zaczęła lać się krew, a dokładniej z dziury po kuli. Z przeciwnego kierunku zbliżała się kobieta, starsza wiekiem. Ubrana w biało-szaro-czarny strój zdobiony złotymi pasami. Na czole miała tatuaż przypominający niezrozumiałe znaki, włosy spięte w kok za głową oraz częściowo rozpuszczone po bokach, na ramiona. W prawej dłoni trzymała futurystyczny pistolet, dość spory. Schowała broń do kabury po prawej stronie pasa, podchodząc do leżącego stworzenia. Stanęła przy nim, chwytając dłonią za rękojeść miecza przypiętego do pasa. Łowcy byli zszokowani, nie tyle osobą, co zdarzeniem. Kula po prostu przebiła się przez aurę i zabiła ich towarzyszkę, jak gdyby nigdy nic. Ale w końcu o kim mowa? Dante mógł szybko poukładać puzzle w całość. Nie była to szczególnie znana osoba, jednak w świecie najemników, a czasem łowców - zdarzało się o niej usłyszeć. Adira Zaveri, CEO Remnant High Guard. Szefowa jednej z najbardziej tajemniczych prywatnych firm wojskowych, jakie działały poza granicami i dostępnością któregokolwiek królestwa.
-Stań za mną. Teraz.
Odezwała się kobieta, co Dante mógł usłyszeć, jeśli zdążył wyjść z budynku. Leżący stwór bez zastanowienia podniósł się i schował za starszą kobietą, której postawa świadczyła o tym, że to ona ich otoczyła. Będąc sama, przeciwko pięciu łowcom. Dante mógł rozpoznać niektórych z nich, nie była to największa elita w świecie, jednak swoje doświadczenie mieli. Amatorami nie można ich było nazwać.
-Zginiesz! Ty sama na nas pięcioro!
Wykrzyczał mężczyzna z dwuręcznym, przerośniętym mieczem, a następnie bez czekania na towarzyszy - wyskoczył na kobietę z okrzykiem i wielkim zamachem. Gdyby chciała go uniknąć, to pewnie zrobiła by to z dwadzieścia razy, po drodze zamawiając i spożywając jedną pizzę, które można było zamówić obok. Jasne, był szybki. Uczeń nie dałby rady. Ale doświadczona łowca nie powinien był mieć problemów. Jednak zatrzymało go coś innego. Z nieba spadł na niego ponad dwu i pół metrowy, czarnołuski gad. W swej anthro-postaci wpadł w mężczyznę, wbijając jego twarz w posadzkę, dosłownie zgniatając mu czaszkę samym ciężarem własnego ciała. Wziął się dosłownie z powietrza, materializując nad nim w czarnym ogniu i opadając z wielkim impetem. Drugiego mniej, a walka nie zdążyła się zacząć. Łowcy byli zaskoczeni, jednak nadal zwarci i gotowi do działania. To nie był tamten czarnołuski, lecz jego większy kolega. Wyższy, bo 275 cm wzrostu, do tego nieco masywniejszy. Istna siła natury, otoczona aurą mroku i śmierci, która bardzo szybko burzyła morale.
-Nie jestem sama.
Podsumowała kobieta, puszczając rękojeść miecza. Czarnołuski smok podniósł się, prostując nogi i obracając frontem do czwórki przeciwników. Wzniósł się nad nimi niczym góra, ze swym obojętnym, zimnym wyrazem pyska. W porównaniu z tym tutaj, czarny o czerwonych ślepiach wydawał się wręcz pozytywnie nastawiony do życia. Postawa tego osobnika mówiła jednak jasno, że on już wygrał tą walkę. Nie mieli najmniejszych szans, a Dante odczuł to na własnej skórze, kiedy to poprzedni stwór dosłownie się z nim bawił. Ten tutaj nie wyglądał na skorego do zabawy. Jego prawa dłoń na krótką chwilę została opleciona czarnym płomieniem, który pozbył się z niej śladów krwi zabitego łowcy. Jednym uderzeniem. Nie wyglądało nawet, jakby użył jakiejś mocy lub czegokolwiek innego. To była czysta siła tego stworzenia. Pozostali łowcy na chwilę zamarli, analizując sytuację.
Powrót do góry Go down
Dante
Dante

https://eclipse.forumpolish.com/t240-dante-traveler-of-burning-ab
PisanieTemat: Re: Pizzeria Marchello   Pizzeria Marchello EmptyCzw Mar 19, 2020 12:30 am

- A to co kurka wodna? – zapytał samego siebie Dante widząc, że na zewnątrz coś się działo. W myślach tylko miał nadzieję, że tamten snobistyczny i marudny gad nie spacerował sobie ulicą w poszukiwaniu Dantego. Nie byłby chyba tak nierozważny, by wzbudzać powszechną panikę i poruszenie. Prawda? Cichaczem białowłosy podszedł bliżej drzwi, by wyjść sobie na zewnątrz i zobaczyć co tam się działo. Zresztą miał kilka chwil do zabicia, gdyż jego zamówienie nie było gotowe. Jeśli natomiast zniszczą jego ulubioną pizzerię lub co gorsza będą chcieli ukraść jego pizze, to podpiszą na siebie wyrok śmierci. Przez okno widział jak to coś ucieka, a raczej próbuje uciec przed kimś. Nie wyglądał na faunusa, ale dzisiaj już spotkał jedno dziwadło. No w sumie nawet dwa, ale z czego drugie w wersji XXL. Ten natomiast był miniaturką, a w dodatku dosyć spłoszoną patrząc po ucieczce. Zresztą dosyć chaotycznej i niechlujnej, chociaż może to kwestia że po prostu coś go przestraszyło.
- Kurwa diabeł! – rzucił pod nosem uśmiechając się do siebie sięgając do klamki od drzwi. Wtedy usłyszał granat hukowy. Na szczęście budynek wraz z odległością przyjął dużo impetu samego dźwięku i wygłuszył go, zaś białowłosy mógł się cieszyć słuchem. Przynajmniej nie był futrzakiem, bo takie coś zdecydowanie byłoby bolesne dla jego uszu. Dante wyszedł i przyglądał się całej scenie. Nie nawykł reagować w takich przypadkach, a póki co wolał popatrzeć na rozwój wypadków. Kompletnie nie znał Diabła, ani powodu dla którego był ścigany, ale zdecydowanie potrafił rozpoznać łowców gdy ich tylko zobaczy. Najpewniej ci tutaj już mają swoje licencje, skoro poczynają sobie tak odważnie w mieście. Może szukają odpowiedzialnego za tamten atak na bazarku i akurat padło na tego tutaj, bo znalazł się w złym miejscu oraz o złej porze?
Byli całkiem nieźle uzbrojeni, a Dante był coraz bardziej ciekawy o co ta cała rozróba. Nie miał niby na nich zlecenia, ale zabicie paru łowców zawsze poprawiało dzień. O ile ktoś za to dobrze zapłacił rzecz jasna! Wiecie ile kosztuje jego dieta, amunicja oraz wygody? Przynajmniej nie miał domu, więc nie musiał opłacać czynszu i pozostałych rachunków!
Wtedy padł strzał, a wraz z nim padła kobieta z siekierą. Liczył, że sam będzie miał okazję kogoś zastrzelić, ale w zasadzie czasem też fajnie było na to popatrzeć. Kwestią pozostawała tożsamość osoby, która wbiła za pomocą kuli trochę rozumu do głowy tamtej łowczyni. Swoją drogą tamta wyglądała na trochę starszą od Dantego. Nie była to babunia, ale zdecydowanie bliżej jej było do typowej matki pracującej jeśli chodzi o wiek.
- No proszę, proszę. Same grube ryby – powiedział pod nosem opierając się o drzwi. Był już na zewnątrz i patrzył na to widowisko. Tamci chyba nie wiedzieli w jakie gówno wdepnęli, więc z uśmieszkiem odbił się leciutko od drzwi i zaczął iść w kierunku tamtego zdarzenia. Z rękoma włożonymi do kieszeni, zaś jego płaszczyk powiewał na wietrze. Miał teraz element zaskoczenia jeśli chciałby pomóc Adirze oraz Diabełkowi. Tak właśnie go nazwał. Nawet jeśli się mu przedstawi to raczej będzie go określał właśnie tą ksywą.
Cóż byłaby wielka szkoda, gdyby staruszkę ktoś sprzątnął. W końcu może być jeszcze użyteczna, więc postanowił pomóc. Widząc, że tamten wyskoczył w jej stronę Dante tylko pokręcił głową – Miło było poznać – skomentował sobie pod nosem. To nie były grube ryby. To były płotki, ale przecież nawet karaluch jest w stanie zabić słonia o ile wejdzie mu do ucha i przegryzie się do mózgu. Mało prawdopodobne, ale jednak! A może staruszka niespodziewanie by dostała zawału?
Jednak, gdy miał wyciągnąć dłoń z kieszeni, tym samym wzywając do swoich dłoni pistolety, z nieba spadł nie meteor, a gad. A podobno to wielki kamień zabił dinozaury! Teraz wielki gad zabił człowieka robiąc z niego krwawą papkę. Ten był trochę inny. Nie wyglądał jak tamta maruda, aczkolwiek zdecydowanie nie wzbudzał pozytywnych emocji.
- To nie jest ich szczęśliwy dzień, ani też mój – skomentował ponownie i przywołał swoje pistolety, a następnie oddał kilka strzałów. Z racji, że stali w półokręgu to znacznie ułatwili mu robotę, by pociągnąć po nich serię. Zaczął na początku od strzelenia w rękę tamtej z karabinem. Celował właśnie w tą rękę, którą trzymała spust. Zapewne to była jej dominująca łapa, więc celny strzał ramię tam gdzie łączyło się z korpusem powinno wystarczyć. Zwłaszcza, że aura mogła przecież nie zdążyć zareagować by zablokować strzał. Potem pociągnął reszcie po korpusie, by wytrącić ich z równowagi. Ważne, że nie celował w serce to przynajmniej może nie narobi sobie tylu problemów. Może ich nawet nie zabije. Kwestia, że pociski Dantego zazwyczaj wzmacniane są ognistym pyłem więc jest również duża szansa na zapalenie się ciuchów lub bardzo bolesne rany, które będą palić w środku.
- No. Ja to mam szczęście. Najpierw na bazarku zakupy psuje mi jedna… przepraszam dwie gadziny oraz wąż, a teraz nie mogę nawet w spokoju zjeść pizzy. No i licząc dużego za trzech to mamy 5 na 5. Chcecie się spróbować? Dawno nie rozwaliłem żadnego łowcy i palec mnie świerzbi– zapytał białowłosy oblizując prawy górny kieł i stojąc na luźnych nogach z wymierzoną bronią w stronę łowców. Byli w ogniu krzyżowym. Z jednej strony gadzina, która właśnie zmasakrowała ich kumpelę, a z drugiej najemnik który miał wprawę w zabijaniu łowców. Zresztą Dante też czuł, że lepiej wielkoluda nie prowokować, więc odpuścił sobie żart o zlocie terrarystyków z okazji Vytal. Przy tym chyba lepiej było nie żartować. Właśnie dlatego tamci dostali tylko kilka (po)strzałów ostrzegawczych. To duże dzieci, więc się wyliżą z takich ran, ale zdecydowanie będą bolesne i długo je zapamiętają. Oczywiście jak już skończą opłakiwać członka drużyny. Jeśli oczywiście wola walki się w nich rozpaliła i postanowili rzucić się na białowłosego to ten zaczął odskakiwać w tył tanecznymi susami i strzelać właśnie do tych, którzy będą najbliżej. Jak zbliżą się za bardzo to zmieni swoje pistolety w miecze, by parować ciosy.
Powrót do góry Go down
Draconarch
Draconarch

https://eclipse.forumpolish.com/t179-draconarch#702
PisanieTemat: Re: Pizzeria Marchello   Pizzeria Marchello EmptyCzw Kwi 16, 2020 12:23 am

NPC Storyline – Adira Zaveri|???|???|???

Łowcom zdecydowanie zepsuł się dzień. Potencjalnie proste, lecz długie i żmudne zlecenie, nagle okazało się śmiertelnie niebezpieczne. Została ich raptem czwórka. Mężczyzna z mieczem i tarczą, drugi z rękawicami. Do tego dwie kobiety, jedna dzierżyła karabin, druga młot dwuręczny. Nie był to ich szczęśliwy dzień, nawet w momencie poprzedzającym włączenie się Dantego do potyczki. Czarnołuski wyraźnie robił wrażenie, zarówno na przeciwnikach, jak również sojusznikach. Ci pierwsi właśnie stracili dwójkę towarzyszy. Pierwszy padł pod presją technologi. Nie było to tak niezwykłe, zwłaszcza gdy przeciwnikiem był bardziej doświadczony łowca. Co innego walczyć z amatorami, a co innego z profesjonalistą. Wspomniany "diabeł" wpatrywał się w smoczego sojusznika, jakby nie dowierzał własnym oczom. Niby sam był dość wyjątkowym osobnikiem w kwestii wyglądu, jednak ten tutaj był całkowicie... inną kategorią. W tym wszystkim jedynie Adira wydawała się zachowywać zimną krew i niespecjalnie emocjonować całym tym zamieszaniem.
Kobieta z karabinem uniosła broń i spróbowała wymierzyć do ściganego osobnika. Na linii ognia wpierw stanęła Adira, a następnie czarnołuski, pomiędzy nimi. Chciała nacisnąć spust, jednak jej zwłoka kosztowała ją okazję, gdy Dante wystrzelił do niej. Broń wypadła jej z ręki, a łowczyni jęknęła z bólu, łapiąc się za rękę. Szybko zareagował jej kolega, który wskoczył pomiędzy Dantego, a towarzyszkę - jego tarcza rozłożyła się niczym riot shield i zakryła go całkowicie, pozwalając mu osłonić towarzyszy. Facet z rękawicami skorzystał z chwili rozkojarzenia i postanowił wziąć rozbieg na czarnego. Jego rękawice pokryły niemalże całe przedramiona, świecąc się na czerwono. Ognisty dust już miał wypalić, gdy mężczyzna brał długi zamach by z całą siłą przyłożyć gadowi. Tylko gad nie był grimmem i nie zamierzał przyjąć na siebie ciosu. Zamiast tego sam go uderzył, otwartą dłonią z pazurami, prosto pod szyję. Facet nawet nie sięgnął przeciwnika, bo ten miał znacznie dłuższe ramiona. Bokser przewrócił się na plecy, łapiąc rękoma za rozciętą szyję, wrzeszcząc i krztusząc się krwią. Kobieta z młotem chciał ruszyć i zemścić się za kompana, jednak sam widok całego tego zajścia zwyczajnie ją sparaliżował. Zamiast zaatakować, krzyknęła proste hasło.
-Uciekamy. Już!
Rzuciła, dobiegła jeszcze do rannego kolegi, łapiąc go, a następnie cała czwórka zwyczajnie wycofała się, uciekając z pola walki. To nie był taktyczny odwrót, oni dosłownie uciekli. Poległych zwyczajnie zostawili, już im nie pomogą. Lokalne organy porządkowe zapewne zajmą się posprzątaniem tego bałaganu. Czarnołuski nie ruszył w pościg. A Dante zapewne nie takiego rozwiązania spodziewał się po tej sytuacji. Zazwyczaj tacy łowcy działali w grupach, więc gdzieś w okolicy powinni mieć wsparcie. Jednak nie zdecydowali się na wezwanie go. Może z góry założyli, że zwyczajnie nie mają szans. Albo to oni byli wsparciem, które właśnie zostało rozbite.
-Kh... khim wy jesteście?
Adira odwróciła się wpierw do "diabła", a następnie zerknęła na Dantego, wykonując w jego kierunku dwa kroki.
-Dokładnie. Kim jesteś?
Zapytała, obserwując mężczyznę i wyraźnie oczekując odpowiedzi. Typowo dla przedstawiciela gatunku dyrektorów ważnych organizacji, którym się nie odmawiało i należało stosować się do ich poleceń lub próśb, by nie wpaść w kłopoty. Tymczasem największy znajdujący się tutaj osobnik obrócił się, podszedł do uratowanego przedstawiciela bliżej nieokreślonego gatunku i zlustrował go spojrzeniem. Ten wykonał krok w tył, zadzierając łeb do góry i wyraźnie czując niepokój. Sam był nieco wyższy od ludzi, ale ten stojący przed nim był niczym góra. Zarówno wzrostem, jak i tężyzną fizyczną.
-Jak ty... ty jesteś... telepatą?
-Narobił sobie sporo trudu by cię odnaleźć. Podobnie, jak ktoś kto wystawił sporą sumę za twoją głowę. Trzymaj się go blisko, to nic ci nie będzie.
Wtrąciła kobieta, odwracając się na chwilę do diabełka, zanim jeszcze Dante zdążył jej cokolwiek odpowiedzieć. Spojrzała znowu na mężczyznę w czerwonym płaszczu. Była dość rozluźniona, pewna siebie. Choć wyraźnie miała jakiś układ ze stojącym za jej plecami czarnołuskim smokiem.
-Mówiłeś, że już ich spotkałeś, więc jeszcze raz. Kim jesteś?
Teraz jej pytanie było bardziej stanowcze i bezpośrednie. Ton sugerował, że kobieta dostanie odpowiedź albo sama ją z niego wyciągnie. To nie tak, że nie dała mu odpowiedzieć do tej pory. Mimo to, tutaj musieli się pośpieszyć, bo już dało się usłyszeć syreny w oddali. Lokalne organy porządkowe miały dzisiaj szczególnie niełatwy dzień. Niemniej za Dantym znajdowała się restauracja, w której na początek mogli się przyczaić. Jeśli gdziekolwiek schowają te dwie, rzucające się w oczy bestie, to będzie już połowa sukcesu. Tylko wpierw najważniejsze.
Powrót do góry Go down
Dante
Dante

https://eclipse.forumpolish.com/t240-dante-traveler-of-burning-ab
PisanieTemat: Re: Pizzeria Marchello   Pizzeria Marchello EmptyCzw Kwi 16, 2020 11:20 pm

Dante właśnie się zastanawiał jak obecną sytuację obrócić tak, by na ulicy panowało jak najmniejsze zamieszanie. Gdyby byli w Vale, to zdecydowanie prościej byłoby to wytłumaczyć bardzo przekonującym pokazem ulicznym o wysokim budżecie. Przecież żaden przechodzień nie będzie sprawdzał, czy smok to faktycznie kostium! To mogłoby nie przejść w Mistral, gdzie tradycja ulicznych pokazów nie była tak mocno zakorzeniona, ale kto wie… Warto będzie tego spróbować po wszystkim. Może nawet zaczną w nich rzucać lienami! W końcu takie stworzenia nie były spotykane w Remnant, więc ludzie mogą w to nawet uwierzyć, że wszystko jest częścią spektaklu, zaś oni są aktorami na scenie.
Cóż na razie póki co rozbroił kobietę z karabinem. Tak, zdecydowanie pocisk palący ranę w środku bolał, a ręki raczej zbyt szybko nie będzie używać. Życzył jej powodzenia w wykorzystaniu karabinu, ale przynajmniej miała kolegę z tarczą. Dante tylko leciutko pod nosem się uśmiechnął na to z politowaniem. Byli złapani pomiędzy młotem, a kowadłem, a raczej między łowcą łowców oraz dużym gadem. Zresztą gadzinka też dosyć szybko rozprawiła się atakującym człowieczkiem w rękawiczkach. Chyba nie miał nastroju na zabawy i tylko jego dobra wola zapewne sprawiła, że mężczyzna nie stracił całej głowy. Może dadzą radę go poskładać z raną na szyi zanim się wykrwawi. Jeśli tylko rzecz jasna zwiną się teraz. Aktualnie Dante mógł sobie poczekać, aż kolega łowca po prostu sobie umrze i zadławi własną krwią. Wtedy kobieta zarządziła taktyczny odwrót. Dante się usunął z drogi, machając im na pożegnanie – Bajo dzieciaki. Pozdrówcie pielęgniarki ode mnie – powiedział nadal trzymając swoją broń, aczkolwiek gdy się wycofali po prostu zniknął swoją broń. By nie doprowadzić do ponownego zabrania jej przez bliżej nieokreślonego gada. Białowłosy uczy się na błędach, chociaż zastanawiał się czemu tak mało ich tutaj było. Może rozdzielili się z inną grupką, a może uznali że nie ma sensu toczyć otwartej batalii pośrodku miasta. W końcu łowcy mieli przede wszystkim nie szkodzić ludziom, a nie wiadomo jak wielu mogłoby zginąć obrywając przypadkiem nadlatującym pociskiem.
Pozostała kwestia pytania, które zadał Diabeł. No właściwie to i nawet białowłosy miał je zamiar zadać, bynajmniej nie w formie „kim jesteśmy i dokąd zmierzamy”. Nasuwało się tylko o wiele lepsze pytanie! Dlaczego gonili Diabła? Czego od niego chcieli? Przeprowadzić egzorcyzm? Zrobić drogie buty? Tyle pytań, bez odpowiedzi! No ale przynajmniej Adira dostrzegła Dante zadając mu to samo pytanie, które Diabeł rzucił do grupy. Pozostało nic innego, jak troszkę popajacować jak to zwykle białowłosy miał w zwyczaju. Zanim jednak wyszedł z sensowną i wykwintną odpowiedzią, uciekinier wspomniał coś o telepatach. To by miało sens, że te jaszczury to pewnie wszyscy telepaci. Pochodzili z innego miejsca, bo na pewno nie z Remnant. To miało sens, bo przecież w myślach każdy będzie słyszał swój własny język i tym sposobem znika problem bariery językowej. Przydatna sztuczka, w sumie nawet nie zdawał sobie sprawy, że miał do czynienia z telepatką jeszcze przed spotkaniem jaszczurów.
No i też poznał motywy dlaczego tamtego ścigano. Wyznaczono za niego sporą sumkę i nawet byłoby to kuszące, gdyby nie ten mały pokaz który przed chwilą miał. Jest cwaniaczkiem oraz ryzykantem, ale nie jest idiotą by rzucać się w takiej sytuacji tylko dla okrągłej sumki lienów.
- Ta, spotkałem podobnego na bazarku i to definitywnie nie w terrarium, które mieli na sprzedaż. Ja jestem najskromniejszym oraz najlepszym najemnikiem pod słońcem oraz hobbistycznie specem od gadów, który właśnie oczekuje na podwójną hawajską – powiedział Dante cofając się o dwa kroki w tył, by wykonać teatralny ukłon, ale nie tracąc kobiety z oczu, gdyby przypadkiem chciała mu sprzedać kopa bo uzna, że sobie kpi. Oczywiście wypowiedź miała charakter humorystyczny, aczkolwiek była też w niej prawda – Dante Alighieri do usług – powiedział składając przed sobą ręce i prostując się, jednocześnie pocierając je o siebie. W oddali słyszał już syreny, które zbliżały się w zastraszająco szybkim tempie – Może wejdziemy do środka? Mundurowi mogą mieć kilka pytań do naszej małej sztuki teatralnej, a nie chcemy by nasz wielkolud narobił sobie lub nam problemów czyż nie? – zapytał patrząc kobiecie w oczy. Trzeba było działać szybko, aczkolwiek miał pewność, że wielkoluda pewnie nie dałoby rady wcisnąć do restauracji. Co innego Diabła, który normalnie dałby radę wejść przez drzwi. Musieli zniknąć z ulicy, a najbardziej rzucał się w oczy ten dryblas emanujący aurą śmierci i zniszczenia. Czas nagli, a z każdą sekundą policja była coraz bliżej. Mieli mnóstwo roboty w związku z poprzednimi nagłymi wypadkami w mieście. Co więc uczyni Adira? Wielka szefowa postawi nogę w prostej pizzeri?
Powrót do góry Go down
Draconarch
Draconarch

https://eclipse.forumpolish.com/t179-draconarch#702
PisanieTemat: Re: Pizzeria Marchello   Pizzeria Marchello EmptyNie Maj 17, 2020 10:49 pm

NPC Storyline – Adira Zaveri|???|???|???

Uratowany spojrzał po wszystkich, zatrzymując wzrok na czarnym gadzie. Ich spojrzenia spotkały się, a zaraz po tym osobnik ruszył w stronę pizzeri. Za nim udał się wielki gad, Adira chwilowo jedynie obserwowała całą sytuację. Dla niej również było to w miarę... nowe doświadczenie.
-Czyli jest ich przynajmniej dwóch. I mają nieznaną nam agendę.
Skomentowała na głos, odprowadzając dwójkę wzrokiem, po czym ruszyła za nimi. Nie wydawała się przejęta faktem, że lada moment mieli zjawić się tutaj mundurowi. Być może wiedziała o czymś, czego Dante jeszcze nie wiedział lub nie widział. Mniejszy osobnik wszedł pierwszy. Może i na początku obsługa i goście restauracji byli zaalarmowani, jednak błyskawicznie uległo to zmianie. Wszyscy zaczęli zachowywać się tak, jakby cała ta sytuacja była normalna. Jakby nikt nie został przed chwilą zabity na środku ulicy. Diabełek był nieco spłoszony, trzymał ręce przy sobie. Mięśnie wyraźnie były spięte. Czarny gad oparł dłoń na jego ramieniu, po czym podprowadził go do większego stolika mniej-więcej na środku pizzeri. Wybrano miejsce, przy którym mieli usiąść. W sam raz na cztery osoby. Mniejszy gad usiadł na krześle, większe zwyczajnie rozsiadł się na ziemi, w siadzie skrzyżnym. Adira usiadła przy diabełku, przodem do drzwi wejściowych. Preferowała opcję, w której widziała otoczenie. Rogaty spojrzał na czarnołuskiego nieco nerwowo. Ten miał z kolei bardzo zimny, niezbyt wylewny wyraz pyska. Uratowany zaczął się tłumaczyć, jednak...
-Ja... ja nie...
-Zaczekaj.
Przerwała mu kobieta, kładąc dłoń na łuskowatej dłoni istoty. Jakkolwiek by nie patrzeć, zadziałało. Na chwilę go uspokoiła. Adira skierowała wzrok na czarnołuskiego, łącząc się z nim spojrzeniem.
-Dostałeś słowo, że otrzymasz moją pomoc. Włącz nas w rozmowę.
Skomentowała krótko. Czarnołuski nie wykonał żadnego gestu. Obrócił jedynie spojrzenie na uratowanego, po czym powtórzył swe wcześniejsze słowa. Tym razem usłyszeli je wszyscy, nie tylko pojedynczy gad.
/Dlaczego nas wezwałeś?/
Głos gada był zimny i przeszywający. Gdyby samymi słowami dało się zabić, to ton jego głosu spokojnie byłby w stanie posłać do szpitala.
-Nie wiem. Nie pamiętam. Obudziłem się w środku lasu i... polowali na mnie. Ja po prostu nie wiem.
Czarny wyraźnie nie był zadowolony z tej odpowiedzi. U Adiry wzbudziło to natomiast większe zainteresowanie. Jaki był powód tego, że "nie pamiętał"? W końcu siedzieli przy stole z telepatą. Gdyby coś ukrywał, to zapewne już by o tym wiedzieli. Lub przynajmniej jedno spośród nich. Sytuacja powoli się klarowała - w jedną wielką niewiadomą. Wyszło, że potencjalnie te wielkie gady zostały tutaj wezwane - przez obecnego tutaj "diabła". Tylko ten utracił wspomnienia i nie był w stanie przywołać powodu, dla którego to uczynił. Nie wspominając już o tym, jak tego dokonał. Czarnołuski nie był specjalnie wylewny, by dodatkowo podzielić się tą wiedzą, jeśli jakąkolwiek posiadał. Adira póki co zbierała informacje i nie wtrącała się w rozmowę, raczej starając się wyciągnąć jak najwięcej, bez wzbudzania niepotrzebnych podejrzeń. W tym wszystkim jedynie zamówione pizze miały być gotowe lada moment, o czym Dante został poinformowany przez obsługę.
Powrót do góry Go down
Dante
Dante

https://eclipse.forumpolish.com/t240-dante-traveler-of-burning-ab
PisanieTemat: Re: Pizzeria Marchello   Pizzeria Marchello EmptySro Maj 20, 2020 8:07 pm

Trudniejszą częścią było nie wzbudzać wewnątrz pizzerii paniki, a przynajmniej jakiegoś rodzaju poruszenia. To akurat część, którą najemnik najmniej przemyślał ale tak właściwie to co zrobiłby właściciel pizzerii? Wyprosił ich? Postraszył policją? Fakt, że pewnie klientela by mu uciekła, a Dante już nigdy nie mógłby tu zjeść hawajskiej ale… zawsze były zamówienia na wynos!
- No i poza nieznanym powodem przybycia warto dorzucić, że niezbyt często się uśmiecha oraz lubi się rządzić – dodał do słów kobiety. Takie w końcu wrażenie sprawiał tamten gad, ale chyba na bazarku był jeszcze jeden wtedy. Nie udało się z nim pogadać, bo gdzieś zniknął. Kto by się jednak przejmował tym małym szczegółem, gdy sama stwierdziła że jest ich przynajmniej dwóch.
- A są jakieś gady, które mają znaną nam agendę? Jak na przykład kradzież wszystkich lamp grzewczych albo przerobienie nas na karmę? – zapytał żartobliwie, mając dłonie schowane w kieszeni i idąc dalej. Wypadałoby się dowiedzieć z czym miał do czynienia, bo w końcu w trakcie roboty może trafić na takiego jaszczura. Wtedy warto wiedzieć czy od razu wiać, a może stawiać opór? O ile strzelanie do łowców to zawsze było fajne zajęcie, a maski white fang tak fajnie chrupały w trakcie roztrzaskiwania się, to jednak mniej fajnym dźwiękiem był odgłos własnych pękających kości. No ale nie należy sobie tym teraz zawracać głowy, bo gdy weszli do środka to Dante przywołał na swoją twarz standardowy uśmieszek, który zazwyczaj miał. Niby zwyczajny dzień, typowy wtorek. Najpierw próbuje zabić cię wąż, a potem dwie mantykory. Nic nadzwyczajnego, zwłaszcza że przychodziła pora obiadowa. Dla gości restauracji oraz obsługi wyglądało to ździebko inaczej. Zresztą każdy normalny człowiek byłby zaniepokojony taką grupką, która wchodziła do środka. No właśnie, zaniepokojony.
Dante rozejrzał się po ludziach, którzy zwyczajnie ich olali i wrócili do swoich zajęć. To było bardzo dziwne, a nawet przyszła mu do głowy pewna teoria związana z telepatią i celowym uspokajaniem ludzi lub nawet po prostu oszukiwaniem ich pod względem tego co widzieli. Zachowywali się jakby nie widzieli tej draki na zewnątrz, a może po prostu… nie pamiętali o niej? W końcu jeśli coś ingeruje w umysł to może umie też usunąć pamięć?
Najsensowniejszym wyjściem było obrać stolik pośrodku. Zwykle to jest taki stolik, który wykorzystywany jest przez większe grupki, bądź też po prostu stolik bankietowy na jakiś dzień pizzy czy inną podobną okazję. Kultura nakazywała, by Adirze odsunąć krzesło, a przecież wiemy jakim dżentelmenem był białowłosy więc tak też zrobił zanim usiedli. Potem po prostu zajął miejsce obok niej, wygodnie rozsiadając się na swoim miejscu i zerkając od czasu do czasu to na ludzi, to na siedzących przy stoliku. W tle leciała typowa lekka restauracyjna muzyka, może z nieco typowymi dla regionu z którego pochodzi pizza klimatami.
Przyszedł zatem czas na trochę odpowiedz. Znowu usłyszał głos w głowie. Gdyby nie miał z tym do czynienia wcześniej to pewnie pomyślałby, że odbija mu na stare lata lub za mocno się walnął w głowę, ale to było jak najbardziej realne. A przynajmniej żadna jego imaginacja nie byłaby tak przekonująca. Wyglądało na to, że Diabeł ma swego rodzaju amnezję. Nie pamięta po co ich wzywał, ani czemu gdzieś się pojawił, ani tym bardziej co zawinił.
- A może po prostu za mocno się walnąłeś w głowę i nie pamiętasz tego na skutek amnezji czy coś. Jest jeszcze opcja, że odurzono Cię czymś, niektóre stymulanty bojowe tak działały, a przynajmniej te słabej jakości – powiedział Dante wyciągając z kieszeni scrolla i zaczął go sobie obracać w palcach niczym popularną zabawkę zwaną Fidget. Podobno ta zabawka całkiem nieźle radziła sobie z dziećmi, które chorowały na ADHD oraz jakieś tam inne upośledzenia umysłowe. Prawie jak przeciętny konsument, więc może dlatego to się tak dobrze sprzedawało. Jednak… abstrahując od zabawek dla autystycznych dzieci, a wracając do gadów. Ten tutaj duży i zły użył liczby mnogiej, więc… czyżby to diabeł był powodem całego zajścia dzisiaj?
- Dziwny zbieg okoliczności, że akurat odbywa się Vytal i politycy oraz celebryci z królestw są w jednym miejscu. Słyszałem, że White Fang też coś kombinuje – powiedział zerkając na telewizor w rogu. Akurat był jakiś reportaż z niebywale zuchwałego ataku White Fang na nowo otwarty sklep Schnee w jakiejś galerii handlowej Vale. O wilku mowa czyż nie? Chociaż wszelkie powiedzonka związane ze zwierzakami mogłyby być uznane za trochę rasistowskie w tym wypadku. Oczywiście nie było słychać zbyt dobrze wiadomości ze względu na gwar ludzi przy stolikach oraz muzykę, która trochę zagłuszała telewizor. Zresztą Dante teraz był czym inny zainteresowany.
Kiedy tylko usłyszał, że zaraz będzie gotowe zamówienie, po prostu poprosił by jednak podano je tutaj do stolika. Nawet nie musieli dawać talerzy, wystarczą same pudełka oraz jego dietetyczna cola. Puszczając oczywiście oczko kelnerce, tudzież innej pracowniczce restauracji o ile trafiło rzecz jasna na kobietę. Gdy już odeszła, on spojrzał po wszystkich przy stoliku, a zwłaszcza na dużego gada.
- Więc… nie powiecie mi, że niczego obsłudze restauracji oraz gościom nie zrobiono z głowami, że zachowują się tak spokojnie? No, ale mniejsza z tym. Może wiecie, bądź nie – zaczął pochylając się lekko i podsuwając na swoim miejscu, by złączyć dłonie przed sobą jak do modlitwy na stoliku – ale na targowisku była naprawdę gorąca wyprzedaż. Tak gorąca, że wpadł tam wąż i to całkiem duży ze swoimi kolegami Grimmami. Byłby z niego całkiem niezły pasek, a może nawet komplet butów ale tamten jaszczur go spopielił. Trochę robię w szarej strefie, więc umiem poznać tych dobrych i tych złych, ale definitywnie chyba Ci źli znaleźli sposób na kontrolowanie Grimmów oraz sprowadzenie ich do centrum miasta. Tuż pod nasz nos. Nie muszę chyba mówić, że rodzi to pewne problemy bo wszyscy… a przynajmniej niektórzy dobrze wiedzą jak działają te stworzenia – dodał Dante spoglądając na Adirę. Skoro mieszkała w Remnant i przeżyła trochę latek to pewnie wiedziała co przyciągało Grimmy. A nic innego tak skutecznie ich nie przyciągnie jak masakra w miejscu pełnym ludzi oraz faunusów. Nic tak świetnie nie działa jak masa smutku, strachu oraz żalu. Idealnie do pobudzenia negatywnych emocji, drzemiących w każdej istocie. Jeśli w tym czasie dostarczono zamówienie Dantego, ten chwycił swoją hawajską i otworzył pudełko przed sobą dodając "częstujcie się" wskazując na resztę pudełek. To były te naprawdę duże pizze, więc nawet idealnie się składało że wzięli większy stolik. Chociaż ten duży pewnie by taką na dwa, może trzy gryzy złapał. Cóż póki co białowłosy chciał się delektować swoją hawajską z podwójnym ananasem, w trakcie gdy reszta mogła wyrazić swoje zdanie.
Powrót do góry Go down
Draconarch
Draconarch

https://eclipse.forumpolish.com/t179-draconarch#702
PisanieTemat: Re: Pizzeria Marchello   Pizzeria Marchello EmptySob Lip 11, 2020 1:16 am

NPC Storyline – Adira Zaveri|???|???|???

Adira nie skomentowała pierwszych słów Dantego, choć odnalazła w nich nieco z opisu aktualnego gada, z którymi tu przebywali. Najwyraźniej obecny tu jegomość spotkał drugiego, który był podejrzanie podobny do tego. Wyraźnie jednak to nie była jedna i ta sama istota. Doliczyli się dwóch, a to na pewno nie koniec. W końcu cała czwórka zasiadła przy stole, a obsługa przyniosła pierwszą z pizzę, z tych które zamówił Dante. Jedynie diabelski gad spoglądał na pożywienie dość oczywistym spojrzeniem. Adira nie wydawała się zainteresowana, natomiast czarnołuski gad wręcz zdawał się tego nie zauważyć.
-Jeśli ma chociaż w połowie tak mocny pancerz, jak wy, to raczej nie jest problemem.
Skomentowała krótko Adira, sugerując, że miała już okazję tego doświadczyć. W końcu jakoś się z tym czarnołuskim spotkała. Pozostawało pytanie, czy brała udział w walce przeciwko niemu, czy tylko ją widziała? Odpuścili sobie prezentację, ale nie trudno było o wnioski. Dante miał wcześniej kontakt pośredni z takim stworzeniem, jak również mógł obserwować takowe w walce. Brak technologicznego pancerza wyraźnie nie był dla nich żadnym problemem.
/White Fang...?/
Zainteresował się nagle czarnołuski, zmieniając temat i skupiając uwagę na najemniku. Niestety nie dane mu było odpowiedzieć, bo wyjaśnień udzieliła siedząca z nimi kobieta.
-Terroryści, których celem jest zniszczenie społeczeństwa zbudowanego przez ludzi. Przy odrobinie szczęścia pomylą was ze swoimi.
To byłaby dobra okazja do wprowadzenia im szpiega i rozsadzenia tej organizacji od środka. Łatwiej zwalcza się pojedyncze, zdezorganizowane komórki. Z drugiej strony, te istoty mogły po prostu wejść, a potem wyprać wszystkim mózgi. Tylko to zdecydowanie nie był cel ich egzystencji tutaj. Zwłaszcza, że gad nawet nie zainteresował się tutejszym festiwalem. Dante odwrócił chwilowo uwagę kobiety, wskazując na gości i obsługę, która nie miała absolutnie nic przeciwko tej istnej mieszance wybuchowej, która wpierw wytarła asfalt łowcami - a teraz siedziała przy stoliku w restauracji. Znowu, proste domysły. Zapewne czarnołuski był tego sprawcą. Jednak znacznie ciekawsza była opowieść mężczyzny, odnosząca się do wcześniejszych wydarzeń. Kobieta miała świadomość, że coś się wydarzyło. Nie wiedziała jednak, że przybrało to aż taki wymiar. Kontrola grimmu oraz przerzucenie ich tak po prostu pozwalało... strategicznie wszystkich tutaj usadzić. Diabełek wziął się do jedzenia, pogoniony gestem przez czarnołuskiego. Wyraźnie wyglądał na głodnego i w głowie było mu tylko jedno. Czemu więc miał nie skorzystać, kiedy oni rozmawiali?
/Kontrolował puste pojemniki przy użyciu mocy, do jakich wy tutaj nie macie dostępu./
Skomentował bez emocji, nie siląc się na wyjaśnienia. W jego głosie nie dało się wyczuć pogardy ani wyższości. Prostego "to dla nas normalne, a wy jesteście słabi". Co to, to nie. Bardziej brzmiało to, jakby stwór zwyczajnie stwierdzał fakt.
Niebieskie ślepia gada przesunęły się, wzrok powędrował w kierunku okna, pomiędzy Adirę i Dantego. Z tej pozycji nie było niczego widać, chyba, że to stworzenie postrzegało świat inaczej, niż pozostali siedzący przy stole. Gad oparł się dłonią o sam stół, a następnie nacisnął na niego i podniósł się na niego. Drewno zaskrzypiało pod ciężarem, jakby zaraz miało się złamać. Wytrzymało, bo odpuścił, za wczas orientując się, co zaraz może się wydarzyć. Czarny stanął na równe nogi, górując nad pozostałą trójką.
/Zabierz go do bezpiecznego miejsca. Zgłoszę się po niego gdy nadejdzie czas. Lub kogoś przyślę./
Adira podniosła wzrok na jaszczura, nie zamierzając się tutaj sprzeczać. Czarnołuski wyraźnie zamierzał gdzieś wybyć i tak po prostu ich tutaj zostawić. W bardzo nieprzyjaznej sytuacji. Mniejszy gad nadal zajęty był jedzeniem pizzy i w tym tempie, przerobi ją zanim nawet Dante zdąży się dobrze najeść. Z drugiej strony, to stworzenie również było większe od przeciętnego - nawet dużego - człowieka lub faunusa. Czarny jeszcze nie uciekł, może zamierzał ich kawałek odprowadzić. Lub przynajmniej wyprowadzić z tego budynku. Kobieta chwyciła za telefon, który rozsunął się w jej dłoni. Przysunęła urządzenie do prawego ucha i podała przez nie krótką komendę.
-Potrzebuję natychmiastowej ewakuacji. Kod 3.
Wyjaśniła, chowając urządzenie na powrót do kieszeni. Dopiero teraz jej wzrok spoczął na mężczyźnie w czerwonym płaszczu.
-Nie dorobisz się na nagrodzie, ale możesz mi ułatwić wydostanie tej istoty z miasta.
Wyjaśniła krótko propozycję, jaką właśnie otrzymał Dante. Extraction, "prosta" ewakuacja. Problem był taki, że ci, którzy polowali na diabełka, raczej tak po prostu nie odpuszczą. Ponadto dochodziły do tego lokalne służby porządkowe, które będą próbowały wyjaśnić problem. Cóż, jeszcze kwestia, dlaczego mężczyzna w płaszczu nie dorobi się na nagrodzie. Choć zapewne odpowiedzią była tutaj góra ponad dwóch i pół metrowego gada, który był jedyną potrzebną odpowiedzią na to pytanie. W końcu mężczyzna już miał swoje doświadczenia z podobnym jemu.
Powrót do góry Go down
Dante
Dante

https://eclipse.forumpolish.com/t240-dante-traveler-of-burning-ab
PisanieTemat: Re: Pizzeria Marchello   Pizzeria Marchello EmptyPią Lip 17, 2020 11:51 pm

- W zasadzie jeśli uderzenie jest odpowiednio mocne, to i wibracja dałaby radę przejść przez pancerz, ale nie jestem naukowcem. Widziałem za to parę razy jak bomby dźwiękowe niektórych łowców rozrywają grimmy w kształcie skorupiaków od środka, nie uszkadzając przy tym pancerza – to było dosyć niestandardowe uzbrojenie łowców, a skorupiaki lub też Defilers, były dosyć upierdliwymi grimmami, na które działała broń wysokiego kalibru przystosowana do walki z czołgami. Może nie były zbyt ruchliwe, bo bardziej przypominały kraba, jednak nadrabiały swoim dużym rozmiarem oraz opancerzeniem – Mógł też się trafić łowca, który po prostu wlazł mu do głowy swoim semblancem i namieszał w niej. Nie można takiej opcji wykluczyć – wzruszył ramionami podając kolejną możliwość. Łowcy byli bardzo różni, a o tyle było upierdliwe użeranie się z nimi, że każdy posiadał ten swój unikalny przejaw i najpierw wypadało się dowiedzieć na czym polega, zanim wpakuje się komuś kulkę w łeb.
- Uwaga tylko, bo ponoć fatalnie karmią. Jeszcze nie widziałem, by propagandą i ideałami jakikolwiek faunus się najadł. No i z reguły rewolucja też zjada swoje własne dzieci prędzej czy później, ale zwykle na samym dole masz dzieciaki które po prostu chcą się zbuntować przeciwko istniejącemu porządkowi lub temu, że spotkało je coś złego. Dopiero wyżej masz faktycznie znaczące osoby, które mogą pociągnąć za spust – doprecyzował nieco wyjaśnienie kobiety w kwestii Białego Kła, bo może to byli terroryści, ale dosyć problematyczni bo wciągali do swoich szeregów niczym sekta. Skupiali się na młodych umysłach dotkniętych przez jakąś niesprawiedliwość lub pełnych ideałów obalenia zastanego porządku i wprowadzenia swojego, gdzie nie czarujmy się większość dzieciaków tak miała. Najgorzej jednak było, gdy takiemu dzieciakowi wręczono broń i wystawiono na pierwszą linię. Wtedy Dante zawsze widział dwie opcje. Zasmakuje zabijania albo całkowicie się załamie, by samemu stracić życie. Tak zwykle kończyły młode osoby wspierające tę organizację. Na pewno też znalazły się osoby, które ją wspierały w mniej bezpośredni sposób, ale największym problemem była ta otoczka kultu, którą tworzyli. Te wszystkie maski i stroje kompletnie nie podobały się najemnikowi i za każdym razem zastanawiał się czy właśnie zabił dzieciaka, który miał trochę problemów czy może fanatyka? Cóż przynajmniej mógł czarne myśli zajeść swoją ulubioną pizzą, bo sam w sobie nie chciał zmieniać świata. Ba, nawet w swojej główce miał odrobinę skromności by wiedzieć, że sam niczego nie zmieni. Chociaż może właśnie to robił? Omiótł wzrokiem wszystkich obecnych przy stole w trakcie swojej opowieści o zdarzeniach na bazarze. To nie była dosyć typowa zgraja, która należała do tych zwyczajnych. Owszem w Remnant pełno było dziwnych stworzeń, zaczynając od tych które próbowały człowieka zabić przy pierwszej okazji.
- W sensie, że magia czy ki diabeł? Może istnieje jakieś urządzenie, które pozwala nimi sterować lub przejaw? Chociaż w to drugie wątpię, bo przecież grimmy nie mają aury – wzruszył Dante ramionami, bo wydawało mu się to w miarę logiczne, że na grimma nie wpłynie aura, jeśli sam nie ma aury. Chociaż zawsze pozostawało pole do popełnienia błędu, ale pewnie gadzinie chodziło o magię. W końcu tamten drugi chyba też coś o niej mówił, a przełażenie przez portale i spopielanie istot raczej nie było czymś normalnym. Nawet w słowniku białowłosego soulworkera, który widział niejedno i sam zmieniał się w futrzaka. Jeszcze tego by brakowało, żeby ktoś pomyślał że za sprawą magii został lykantropem.
Gad powstał i zachowywał się jakby coś dostrzegł w oddali. Coś co nagle wymagało jego interwencji oraz zainteresowania. Może było to coś czego po prostu Dante nie dostrzegał? A może po prostu łowcy wrócili z posiłkami, by obskoczyć łomot w rundzie drugiej? No bo jeśli tak, to łatwo nie pójdzie. W końcu pewnie mogą przytaszczyć mecha czy coś, a wtedy zabawa nabierze zupełnie innego tempa. No przynajmniej nie takiego szybkiego, w jakim Diabeł opróżniał pudełko z pizzą, ale miał większy pysk więc to się nie liczyło! Dante zawczasu chwycił sobie dwa kawałki i odłożył sobie jeden na blacie, gdy kończył ten który aktualnie jadł.
Słowa kobiety nie tylko zabrzmiały jak oczywiste stwierdzenie, że łuskowca raczej nie będzie mógł oddać dla nagrody, bo przyjdzie duży, zły jaszczur i spółka, ale najwyraźniej oferowała przynajmniej przebitkę tej oferty. No ale hej, nawet jeśli dawałaby minimalnie mniej to i tak się opłacało, bo lepiej zarobić cokolwiek, niż otrzymać zero i zostać kaleką na skutek walki z gadem – Ciekawa propozycja. Jeśli jest porównywalna z nagrodą lub większa to chętnie przyjmę. Powiedziałbym, że dobrą opcją byłoby zejść do kanałów jak w filmach, ale pewnie nie są na tyle głupi by o tym nie pomyśleć – rzucił przełykając po chwili kawałek pizzy. Szkoda tylko, że nie mógł w spokoju się nacieszyć smakiem swojej pizzy, ale hej przynajmniej mógł zabrać trochę na wynos więc tak też zrobił. Zresztą sama hawajska może być naprawdę groźną bronią!
Mężczyzna obrócił jedno z pełnych pudełek na palcu niczym piłkę od koszykówki. Prostokącik obrócił się i zatrzymał w jego ręce. Białowłosy poprawił płaszcz wstając i nogą przysuwając krzesło na właściwe miejsce – Weź sobie na wynos jedną – powiedział do Diabła i spojrzał w kierunku okna, by przyjrzeć się sytuacji na zewnątrz – Tak swoją drogą chyba najmniej by się spodziewali, że wyjdziemy dachem. W takich sytuacjach pierwsze co bym obstawił to wyjście dla personelu oraz front, a dach w ostatniej kolejności – rzucił mężczyzna obracając sobie w dłoni pudełko i przybliżając swój plan – Jednakże, możemy zrobić taki gargantuiczny mózg i schować was w pojemnikach na odpadki. Pracowników pizzerii raczej nie będą sprawdzać, zwłaszcza tych utylizujących odpadki albo kartony, ale na pewno mają też fajną zjeżdżalnie – zaproponował z uśmieszkiem spoglądając na Adirę i Diabła. O ile kobietę łatwiej było wpakować do pojemnika, o tyle z diabłem może być problem. Jednakże restauracja powinna mieć jakiś sposób odprowadzania odpadków, a w dużych lokalach po prostu były zsypy na odpadki. Przez taki zsyp powinien się jaszczurek przecisnąć. Chciał wprowadzić swój plan w życie, więc odstawił pudełko z pizzą na stoliku i chwycił dwa kawałki z niego, przeskakując przez ladę i kierując się w stronę zaplecza - Sytuacja wyjątkowa sorki! - rzucił do kelnerki.
Powrót do góry Go down
Draconarch
Draconarch

https://eclipse.forumpolish.com/t179-draconarch#702
PisanieTemat: Re: Pizzeria Marchello   Pizzeria Marchello EmptySro Wrz 09, 2020 11:35 pm

NPC Storyline – Adira Zaveri|???|???|???

-Porównywalna - nie umrzesz.
Taką odpowiedź Dante otrzymał odnośnie ewentualnej nagrody za narażanie życia. Ale nadal, cały "diabełek" był interesem czarnego gada, a ten z kolei nie wydawał się posiadać pieniędzy. Za to na pewno miał do dyspozycji siły i środki, które mógł wykorzystać w celach niezbyt przyjemnych dla tych, którzy staną mu na drodze.
Chronionemu nie dane było pochwycić dodatkowego kawałka pizzy czy więcej, pudełka. Ogromna dłoń gada chwyciła go i szarpnęła w kierunku pozostałej dwójki. Dante pobiegł przodem, zostawiając pozostałych za sobą. Adira przekazała jeszcze jakąś informację czarnołuskiemu, wcześniej łapiąc go za ramię, tuż nad łokciem. Teraz już nie dało się ustalić o co chodziło. Natomiast czarnołuski zniknął, a kobieta i jej "VIP" ruszyli za Dantym. Udali się do wyjścia na tyłach budynku. Tam czekała na nich pusta uliczka, bez żadnych efektów specjalnych. Może poza jednym - światłem przejeżdżającego radiowozu, który jako pierwszy akurat dotarł na miejsce. W okolicy nie było żadnych łowców lub śladu po innych zagrożeniach. Adira wyszła na zewnątrz zaraz po Dantym, a tuż za nią znajdował się cel, który mieli bezpiecznie ewakuować. Adira wyglądała na skupioną, pewną siebie. Najwyższy spośród nich, diabełek, był wyraźnie zestresowany. Nie do końca rozumiał, gdzie się znajduje, dlaczego się znajduje i kto oraz czemu na niego poluje. Tym bardziej czemu ci tutaj postanowili mu pomóc, a jeszcze kim był tamten osobnik.
-Musimy kierować się na południowy zachód. Moi ludzie znajdą tam LZ w którym będą w stanie posadzić statek powietrzny.
Wyjaśniła, bez nakreślania większego planu. W sumie planem było po prostu opuścić to miejsce we wskazanym kierunku. Kobieta spojrzała na ich kompana, lustrując spojrzeniem jego ramiona. Kolce, całkiem pokaźne pazury i wyrobione mięśnie.
-Potrafisz walczyć?
Zapytała krótko, na co otrzymała odpowiedź w postaci niezrozumiałego grymasu, który miał sugerować, że nie wiedział. Najwyraźniej przyjdzie im się przekonać w trakcie. A w międzyczasie w okolicy dało się usłyszeć coraz więcej syren oraz zatrzymujących się pojazdów. Siły porządkowe coraz tłumniej stawiały się na miejscu, odcinając im drogę ewakuacji. Kierunek północny już został odcięty, biorąc pod uwagę dwa obecne tam radiowozy. Funkcjonariusze jeszcze ich nie zauważyli, ale była to zapewne kwestia czasu. Do tego mieli wielkiego, czarno-błękitnego osobnika, który bardzo rzucał się w oczy i szczególnie wyróżniał. Nawet, jak na potencjalnego "faunusa".
Powrót do góry Go down
Dante
Dante

https://eclipse.forumpolish.com/t240-dante-traveler-of-burning-ab
PisanieTemat: Re: Pizzeria Marchello   Pizzeria Marchello EmptyPon Wrz 21, 2020 9:08 pm

- Czyli barter. Przynajmniej nie będę musiał od tego odprowadzić podatku – odpowiedział Dante lekko się przeciągając i strzelając z karku. Trzeba było zapracować na swój chleb, ale w zasadzie co szkodziło mu, aby wyjść teraz i nie babrać się w tą całą sytuację? Zapewne nic, poza tym że musiałby być uciszony dosyć skutecznie. Ewentualnie mógłby całą tą sytuację obrócić na swoją korzyść w postaci koneksji na przyszłość. Wujaszek Staszek mówił, że trzeba było włożyć aby wyjąć, ale on był dosyć specyficznym człowiekiem. Gwoli ścisłości to nie był jego krewny, a jeden z członków oddziału najemników, który miał bardzo luźne podejście do kobiet i miał ich więcej, niż Dante gaci na zmianę. Niektórzy po prostu lubili taki styl życia. Chociaż może duży gad sypnie potem jakimś groszem za odprowadzenie bezpiecznie jego kolegi. No i nadal miał ze sobą jedną hawajską, którą może wykorzystać potem jako posiłek, bądź zabójczą broń. Szkoda tylko, że ochranianemu duży jaszczur nie pozwolił zabrać hawajskiej. Może chciał skosztować tego dobra i odłożyć sobie na później, a zły tatuś jaszczur nie pozwolił? W każdym razie marnotrawstwo, ale nie była to taka wielka strata dla portfela najemnika.
Kiedy już się znaleźli na zewnątrz, Dante zobaczył że ich VIP jest trochę zestresowany, więc puknął go lekko dłonią w klatkę piersiową – Wyluzuj kolego. Tak szybko Cię nie odstrzelą. Chcą Cię pewnie żywego, a masz naszą dwójkę obok więc nas pierwszych zabiją w razie czego – powiedział przywołując na usta uśmieszek typowego najemnika, któremu pierwsze co to przychodzi bitka. Dobra walka nie jest zła, zwłaszcza gdy można zamienić spory kawałek mistralskiego miasta w pole bitwy. Mężczyzna lekko uchylił wieczko swojego kartonowego pudełka i pochwycił z niego trójkątne pożywienie jak gdyby nigdy nic. Najlepszą metodą na pozbycie się stresu jest jedzenie, ale gdy po raz setny ktoś do ciebie strzela to przestajesz odczuwać stres, a szukasz lepszych sposobności by komuś oddać.
- Brzmi jak dobry pomysł, alejkami bądź kanałami będzie najbezpieczniej tam dotrzeć. Najmniej okazji, by ktoś nam strzelił w łeb z dachu – luźno zaproponował Dante opcję dostania się do miejsca lądowania tego statku. Kwestia, że ich towarzysz pewnie nie będzie zbyt skuteczny w walce sądząc po jego odpowiedzi. Chociaż patrząc po kolcach to mógłby się zdać jako dobra maczuga, gdyby Dante go chwycił w swojej futrzastej formie. Broń niekonwencjonalna, na którą wróg na pewno nie będzie miał odpowiedzi. Nikt się nie spodziewa, że zaczniesz go okładać celem który ma odbić.
Trzeba było działać szybko, bo w pobliżu zaczęło się roić od gliniarzy. Duży przykuwa znacznie więcej uwagi, a nie wiadomo czy wśród policjantów nie będzie wrogich agentów, zatem Dante zaczął rozglądać się za włazem prowadzącym do kanałów. Teoretycznie nawet bez znajomości sieci, jeśli będą podążać za oznaczeniami i w określonym kierunku to nie powinni się zgubić. Dlatego jeśli znalazł właz to podszedł do niego, wyciągając swoją broń i zmieniając ją w miecz, aby podważyć klapę. Gdy mu się udało, wskazał zapraszającym gestem – Panie i gady przodem powiedział lekko się skłaniając oraz rozglądając na boki, czy ktoś ich nie przyuważył. Wtedy mógł zejść ostatni i zamknąć właz, wcześniej umieszczając na nim pudełko od pizzy w celu kamuflażu.
Jednakże jeśli nie było w pobliżu włazu, to wpadł na inny pomysł – Weź się zgarb i pochyl. Chociaż przy tym rozmiarze to możesz na kuckach iść – rzucił do diabła, a potem zdjął swój płaszcz i zarzucił mu praktycznie na głowę – Udawaj żebraka, tylko się dokładnie tym okryj. Nie bój nic, trochę się rozciąga więc dasz radę więcej okryć – to był też całkiem dobry plan w jego mniemaniu, bo sam płaszcz przecież nie pękał, gdy Dante robił się duży, więc i diabeł mógł przybrać wizerunek żebraka owiniętego w czerwone szmaty, znaczy się płaszcz! Potem Dante musiał zrobić tylko jedną rzecz, aby go nie rozpoznano. Przemienił sobie same usta w wilczy pysk, aby wyglądać bardziej faunusowato i dodał do tego jeszcze uszy. Przyda się to wszystko. Zapewne mieli dokładny opis napastników i takich też będą szukać, więc pozostało wyjść z zaułka i zachowywać się normalnie. Jak gdyby nigdy nic zmierzać alejkami w stronę miejsca spotkania, a przynajmniej do punktu gdzie mogli bez przeszkód przejść.
Powrót do góry Go down
Sponsored content

PisanieTemat: Re: Pizzeria Marchello   Pizzeria Marchello Empty

Powrót do góry Go down
 
Pizzeria Marchello
Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 1 z 1

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Eclipse :: Mistral :: Miasto Mistral-
Skocz do: