Share

Obrzeża miasta Empty
Obrzeża miasta Empty
Obrzeża miasta Empty
Obrzeża miasta Empty
Obrzeża miasta Empty
Obrzeża miasta Empty
Obrzeża miasta Empty
Obrzeża miasta Empty
Obrzeża miasta Empty
Obrzeża miasta Empty
Obrzeża miasta Empty
Obrzeża miasta Empty
Obrzeża miasta Empty
Obrzeża miasta Empty
Obrzeża miasta Empty
Obrzeża miasta Empty
 

 Obrzeża miasta

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
AutorWiadomość
Admin
Admin
Admin
PisanieTemat: Obrzeża miasta   Obrzeża miasta EmptySro Sty 15, 2020 7:14 pm

Obrzeża miasta Mistral, gdzie rezyduje większość mniej zamożnych mieszkańców. Pełno tu bloków mieszkalnych oraz małych rodzinnych sklepików, które sprzedają bibeloty tudzież słodycze i inne duperele. W tym rejonie miasta zdecydowanie większą część populacji stanowią faunusy, których po prostu nie stać na mieszkanie bliżej centrum. Kwitnie tu również drobna przestępczość w postaci kieszonkowców lub innych pomniejszych gangów.
Powrót do góry Go down
Raijin
Raijin

https://eclipse.forumpolish.com/t178-bog-piorunow#595
PisanieTemat: Re: Obrzeża miasta   Obrzeża miasta EmptySro Sty 15, 2020 7:19 pm

Raijin biegł zmęczony w wytyczonym mu przez Draco kierunku, jednak nie wiadomo kiedy odłączył się od Yumi i skręcił zbyt wcześnie. Idąc w zupełnie innym kierunku, niż smok mu wskazał. Zapewne w tłumie, który uciekał z okolic miejsca zdarzenia mogło do tego dojść. Dopiero kiedy wyszedł na jednym z osiedli połapał się, że chyba zboczył z trasy i to tak bardzo. Oparł się o budynek i rozejrzał oddychając szybko. Nie słyszał już w pobliżu syren służb porządkowych, które zmierzały do centrum tamtego zdarzenia w pobliżu baru. To znaczy, że pewnie nikt go nie śledził i mógł odetchnąć.
W zasadzie zgubienie się nie było czymś specjalnie trudnym dla Raijina, gdyż nie umiał zbyt dobrze poruszać się po mieście. O ile szedł nauczonym szlakiem to nie było problemu. Gorzej jeśli z niego zboczył i szedł z pamięci pod kątem "2 skrzyżowanie w lewo, czwarte w prawo". Jego fatalna orientacja w terenie teraz zbierała żniwa. Przetarł spocone czoło prawym przedramieniem i wyciągnął scrolla, w którym zaczął szukać gdzie tak właściwie się znajduje. Oczywiście maszyna sprawiała problem, gdyż miała swój gorszy dzień i tak łatwo nie chciała mu dać odpowiedzi na nawigacji. Złośliwość rzeczy martwych.
- No dalej - jęknął zrezygnowany patrząc na ekran. Musiał wrócić do akademiku, by sprawdzić czy wszyscy dotrą do niego bezpiecznie. Zwłaszcza smok, któremu przecież stała się największa krzywda.
Powrót do góry Go down
Draconarch
Draconarch

https://eclipse.forumpolish.com/t179-draconarch#702
PisanieTemat: Re: Obrzeża miasta   Obrzeża miasta EmptyNie Lut 02, 2020 12:51 am

NPC Storyline – ???

Zgubić się na obrzeżach, a na dodatek zgubić towarzysza z którym uciekało się z pola walki. Raijin nie mógł nazwać tego dnia szczęśliwym. Jakby mało było problemów, urządzenie odmawiało współpracy, a lada moment miało się pogorszyć... lub czyżby?
Chwila nieuwagi i do chłopaka zbliżyło się kilku lokalnych rozrabiaków. Można by ich nazwać "gangiem", gdyby nie fakt, że bardziej zorganizowane "gangi" mogłyby się poczuć urażone. Było ich ośmiu, same faunusy o różnych typach "zezwierzęcenia". Największy przypominał nieco niedoszłego wilkołaka, cały pokryty futrem, tylko z nazbyt ludzką anatomią i typowym lokalnym ubiorem. Obowiązkowym elementem stroju był kaptur na głowie. Grupka doskoczyła do chłopaka, otaczając go i nie zostawiając żadnej drogi ucieczki. Byli uzbrojeni, dwóch miało pistolet, któryś miał kastet, inny kij baseballowy. Tylko kudłaty lider, który stał pośrodku, miał coś przypominającego miecz łowcy. Choć niezbyt wyszukany.
-Zła ulica, dzieciaczku.
Herszt wychrapał przez kły, zupełnie, jakby potrzebował czegoś na gardło. Raijin był idealną ofiarą. Miał nieco sprzętu początkującego łowcy, dokładniej ucznia akademii. Do tego scroll oraz zapewne trochę gotówki lub czegokolwiek innego, wartościowego. Ostatecznie, nawet jego życie może okazać się wartościowe. Herszt podniósł prawą rękę, w której dzierżył miecz. Najwyraźniej chciał uderzyć pierwszy, gdy za jego plecami pojawiła się ogromna postać. Sam herszt miał jakieś dwa metry wzrostu, mimo tego za nim stanęło coś ponad pół metra wyższego. Stwór podobny do tego, którego Raijin widział już wcześniej. W tym było jednak coś innego, zaczynając od koloru.
Smok mierzył dwieście sześćdziesiąt dwa centymetry wzrostu. Był umięśniony, choć bardziej atletycznie zbudowany - nie tak masywny, jak czarny. Jego łuski były srebrne, w różnych odcieniach. Dół pyska oraz cały korpus, jak również łapy - były jaśniejsze. Grzbiet i górna część łba były pokryte ciemniejszym odcieniem. Pazury również były srebrne, do tego długie, ostre i zadbane - nieco odbijały światło. Bardzo subtelnie. Ślepia gada również były srebrne. Poza wielką posturą i wzrostem, gad miał jeszcze jedną wyróżniającą go cechę. Spotkany wcześniej czarnołuski roztaczał dookoła siebie aurę strachu, śmierci, zniszczenia. Ten osobnik był niemalże odbiciem tamtego smoka. Dało się od niego wyczuć nadzieję, bezpieczeństwo, odwagę. Było to bardzo naturalne, przyjemne uczucie. Jakby samo jego pojawienie się rozwiązywało problemy. W tym wypadku tak było.
Grupka dostrzegła nagły cień, który na nich padł. Pewny siebie herszt, znając filmy, odwrócił się gwałtownie i zaatakował z zamachu, nie sprawdzając nawet - kogo trafi. Miecz uderzył w łuski na ramieniu srebrzystego, ostrze pękło, część odpadła, a reszta zatrzymała się na naturalnym pancerzu smoka. Cała grupa spoglądała z niedowierzaniem na uszkodzony miecz, a sam herszt powoli podniósł wzrok, przesuwając po sylwetce przeciwnika. Nagle na ich twarzach zawitało przerażenie. Na łuskach smoka nie było najmniejszego śladu, nawet malutkiej rysy po trafieniu.
/Nie mam dla was cierpliwości. Uciekajcie./
Odezwał się głos, Rajin również go usłyszał. Telepata. Głos bardzo spokojny, a przy tym stanowczy. Bandyci nie zareagowali w pierwszym momencie, więc srebrnołuski pomógł im dostosować się do swej woli. Prawą ręką chwycił herszta za mankiet bluzy, wyszarpując go w górę, a następnie rzucając nim na drugą stronę ulicy - prosto do otwartego śmietnika. Młody uczeń akademii zapewne dawno nie widział - jeśli w ogóle - tak szybko uciekających "bandytów". Wiali, aż się kurzyło. Dwóch pobiegło do herszta, pomagając mu się wydostać, a potem z nim biorąc nogi za pas. Raijin został tu sam, z ponad dwu i pół metrowym "faunusem", który na pewno takowym nie był. Gad stał bokiem do chłopaka, obserwując uciekających bandytów. Rozważał, czy pozwolić instynktowi wygrać i ruszyć w pościg, czy może odpuścić.
Powrót do góry Go down
Raijin
Raijin

https://eclipse.forumpolish.com/t178-bog-piorunow#595
PisanieTemat: Re: Obrzeża miasta   Obrzeża miasta EmptyPon Lut 03, 2020 11:54 pm

Nawigacja nie działała wraz ze scrollem, który chyba po prostu się zawiesił i Raijin robił to co każdy mało obeznany z technologią człowiek – klikał w ekran licząc, że przyniesie to jakiś skutek. Przyniosło. Przyciągnęło do niego opryszków. Chłopak był zmęczony po walce oraz ucieczce, a ich było całkiem sporo. Schował scrolla do kieszeni, bo wiedział co się święci. Znał tego typu łobuzów ze szkoły. Zawsze tacy się pojawiali, by dokuczyć słabszemu i niczym rekin zwęszyli potencjalną ofiarę. Tylko czy aby na pewno czuli się na siłach, by skroić Raijina? W zasadzie jego broń wyglądała jak troszkę bardziej taktyczne rękawiczki obite metalem w paru miejscach, więc może nie wiedzieli z kim mają do czynienia. Zwłaszcza, że nie nosił obecnie mundurku.
Byli jednak uzbrojeni, a to dawało im przewagę. Mieli pistolety, a Raijin wolał nie sprawdzać czy jego Aura da radę to zablokować. Pozostało tylko w obliczu zagrożenia uśmiechnąć się jak na bohatera przystało, a raczej jak to robił zwykle Wallmight gdy przyparto go do muru. Tutaj dosłownie za sobą miał blok, a przed lidera paczki oraz jego przydupasów. Ale chwila! Sensei coś zawsze mówił. Myśl Rai, myśl! A tak, miecz w rękach osoby nieprzeszkolonej jest mniej groźny dla atakowanego, niż kogoś przeszkolonego. Chociaż kto ich tam wie, wyglądali na takich co trochę doświadczenia zdobyli na ulicy. Widząc, że herszt podnosi rękę z mieczem, Raijin włączył rękawice , które rozłożyły się i podniósł gardę. Lepiej było zasłonić się przed mieczem, bo nie wiedział czy na szybki unik będzie miał siłę. Z automatu powinna mu wskoczyć opcja neutralizacji po włączeniu sprzętu. Wolał nie zabić tu nikogo przypadkiem swoim piorunem, więc kątem oka zerknął na kontrolkę od tego i faktycznie świeciła się. Przez rękawice przechodził właśnie ładunek elektryczny, który najpewniej herszt by odczuł gdyby miecz i rękawice się styknęły ze sobą.
Wtedy za hersztem pojawiło się coś. A może raczej ktoś bardzo podobny do tamtego jaszczura, który pomógł im i zabrał tamtą dziewczynę. Kurde wyłażą jak grzyby po deszczu, pewnie jakiś zjazd rodzinny Draco czy coś. Tak czy siak, Rai cofnął się bardziej w stronę muru i na moment miał wzrok utkwiony w smoku, a zaraz potem wrócił nim do bandyty. Robiąc jeszcze taką rundkę ze 2-3 razy.
Faunusy, które się do niego przyczepiły nawet nie miały startu pod względem wzrostu do smoka. On był po prostu wielki, a najwyższy herszt wyglądał przy nim na malutkiego. Było również czuć od niego coś innego. Tą nutkę inspiracji, przyjemne uczucie oraz po prostu życie. Podobno zbliżone rzeczy można było czuć od króla Vale, którego semblance roztaczał swego rodzaju aurę inspiracji. Nie przeczytał dokładnie o co w tym chodziło, ale podobno gwardziści nigdy nie pomyśleli nawet o opuszczeniu swojego władcy w trakcie walki. Nawet jeśli ten nakazał im odwrót.
- C-co? zamrugał Raijin widząc jak herszt się zamachuje za siebie, a miecz łamie na łuskach jaszczura. To miało dwie implikacje. Tak rolnik znał takie skomplikowane słowo. Miecz był fatalnej jakości i rozbił się lub faunus był na tyle silny, a łuski na tyle twarde by złamać oręż na nich. Skłaniał się jednak ku tej pierwszej opcji. A po chwili herszt leciał w stronę śmietnika. Niektórzy by powiedzieli, że tam gdzie jego miejsce. Nie zmienia to faktu, że wyglądało to naprawdę cool w oczach czarnowłosego, zwłaszcza gdy tamci zaczęli uciekać w popłochu. Zostali tutaj sami, ale właśnie zaświtało mu coś w głowie.
- Przepraszam, ale nie możemy pozwolić im uciec. Jeśli uciekną to zrobią komuś innemu krzywdę. Trzeba ich oddać policji – powiedział i z wytworzył jeden z piorunów w ręce. Na tyle go było stać obecnie, gdyż dużo energii zużył na sabyry. Musiał tylko wybrać cel. Przypomniało mu się wtedy coś na temat łobuzów szkolnych. Oni też mieli wśród siebie Sebę, który zawsze im przewodził, ale gdy Seba dostał łomot to bardzo szybko się wycofywali. Rzucił więc piorunem w herszta, by go obezwładnić. Pomyślał, że bez przywódcy grupka może się rozpaść, a koledzy nie będą chętni nieść na plecach swojego szefa. Pytanie tylko czy w tym stanie Rai trafi oddalający się dosyć szybko cel. No i jak zareaguje na to srebrnołuski smok? Raijin miał w końcu dobre intencje, by zdusić zbrodnię w zarodku zanim komuś stanie się krzywda. Właściwie to tylko dzięki tej aurze, którą roztaczał smok, Rai sam nie wziął nóg za pas w strachu.
Powrót do góry Go down
Draconarch
Draconarch

https://eclipse.forumpolish.com/t179-draconarch#702
PisanieTemat: Re: Obrzeża miasta   Obrzeża miasta EmptyCzw Lut 06, 2020 11:23 pm

NPC Storyline – ???

Srebrnołuski zerknął w dół, tuż na stojącego obok chłopaka. Młodziki w tych czasach... z drugiej strony srebrny sam nie był traktowany inaczej przez własnego brata. Dziwnie było pomyśleć tak o kimś innym i poczuć się, jak ten starszy. Ślepia gada powróciły spojrzeniem do "uciekających" bandziorów, którzy teraz raczej dokonali przegrupowania, korzystając z okazji, że nikt ich nie gonił. Co lada chwila miało się zmienić. Smok nie podjął decyzji od razu. Słowa Raijina dotarły do niego i sprawiły, że zaczął analizować wszelakie za i przeciw. W końcu nie był tutejszym stróżem prawa. Lepiej, w ogóle nie był tutejszy. Po co interweniować? Znów skierował wzrok na Raijina, gdy ten uniósł rękawicę. Chwila nieuwagi, huk wystrzału...
Przed twarzą Raijina pojawiła się zasłona, w postaci zewnętrznej części dłoni ogromnego gada. Huk metalu zgniatanego na naturalnym materiale, jakim była łuska. Spod dłoni, która osłaniała chłopaka, wypadł spłaszczony pocisk pistoletu. Z charakterystycznym dźwiękiem upadł na ziemię.
/Nie powinienem interweniować./
Głos stwora rozbrzmiał w głowie chłopaka. Kawałek dalej, ledwo widoczny zza sylwetki srebrzystego, znajdował się strzelec. Jeden z bandytów, widząc, jak Raijin unosi broń - postanowił go wyeliminować. Dłoń gada cofnęła się, łapiąc młodego za ramię i szarpiąc go w tył, za srebrnego. Wtedy rozległy się kolejne wystrzały, kolejne kule upadały na ziemię lub rykoszetowały, rozbijając się o łuski stwora. Smok zasłonił go, wciągnął za siebie. Zabroniono mu interweniować.
/Nie wychylaj się./
Od kiedy on słuchał poleceń? Inaczej. Od kiedy przestrzegał tego, co się mu mówiło? W szczególności zakazów? Gdy zamek pistoletu bandyty dał znak, że amunicja się skończyła, srebrnołuski w błysku zniknął sprzed oczu Raijina, pojawiając się przy strzelcu. Otwartą dłonią uderzył w korpus mężczyzny, wbijając go w ścianę i jednym ciosem powodując zużycie aury napastnika. Herszt wyszedł z kontenera, wspierany przez dwóch kompanów. Srebrny znalazł się przy nich w kolejnym błysku, tym razem w powietrzu, wykonując kopnięcie z pół obrotu. Łapa trafiła pysk herszta, wbijając go ponownie w kontener i tym razem tworząc w nim wgniecenie. Aura błysnęła i wysiadła. Stojący obok towarzysz został trafiony synchronicznie - ogonem. Jego twarz została dosłownie wprasowana w chodnik, a bandzior od razu się "wyłączył". Trzeci został trafiony sierpem, pięścią, zaraz po wylądowaniu oraz szybkim obrocie. Padł na ziemię, wyłączony z dalszych działań. Gad nie wkładał w ciosy żadnej siły. Uderzał własną masą i techniką, to wystarczało. Został dwóch, jeden miał pistolet i dobiegł właśnie do pierwszego strzelca. Drugi miał kij, szarżując z nim w kierunku wielkiego "faunusa", towarzyszył mu bojowy okrzyk i potężny zamach. Gad zaraz miał zakończyć tą "szarżę". Chyba, że zrobi to Raijin, bo oba cele były odsłonięte, starczyło wybrać.
Powrót do góry Go down
Raijin
Raijin

https://eclipse.forumpolish.com/t178-bog-piorunow#595
PisanieTemat: Re: Obrzeża miasta   Obrzeża miasta EmptyNie Lut 09, 2020 1:54 am

Może i Rai miewał głupie pomysły, które praktycznie żywcem wycinał z kart komiksów i na tym budował swoje podejście do sprawiedliwości, ale definitywnie nie można mu było odmówić uporu w tym przekonaniu. Była tu czarno-biała miarka, pod którą dało się wziąć wszelkie zachowania i na tej podstawie określić to czy ktoś był złoczyńcą, a może był tym dobrym – w skrócie moralność tak zwana. Bandziorów trzeba było prewencyjnie zatrzymać. To nie byli typowi wandale, tylko oni już są uzbrojeni i musieli coś zrobić. Przynajmniej Rai uważał, że musiał coś z tym fantem zrobić, by zwykłym ludziom nie stała się krzywda. W zasadzie pewnie miałby z nimi lepsze szanse, gdyby był w pełni sił a na walkę z tamtymi Grimmami nie zużył dużej części swojej aury. Dokładnie teraz odczuwał jak to w praktyce wygląda, gdy jej zasoby uszczuplają się w znaczny sposób. Wcześniej znał to tylko z wykładów oraz widział jak działa w praktyce chronienie się aurą. Nadal nie było to przyjemne, bo czuło się impet uderzenia, a czasem nawet samo uderzenie, ale przykładowo niektórzy twardsi łowcy mogli zatrzymać na swojej klatce piersiowej lecącą kulę. Tak przynajmniej pisali w jednym szmatławcu, do którego kiedyś Raijin się dorwał w markecie.
Teraz miał okazję zobaczyć jak to wygląda, ale w wykonaniu twardych łusek na których rozbiła się kula. Był nieuważny ze względu na zmęczenie, dlatego nie zauważył tamtego bandziora z bronią. Smok jak gdyby nigdy nic przyjął kulę, a na ziemię spadła łuska z metalicznym pyknięciem o kostkę. Jakby ktoś rzucił monetą, która upadła.
- D-dzięki – powiedział Raijin przełykając ślinę. Nie miał gwarancji, że jego własna aura by zdążyła z zablokowaniem tego lub czy w ogóle w obecnym stanie by dała radę. Tamci chyba postanowili bardziej przyciągnąć uwagę, więc zaczęli strzelać, zaś chłopak został znowu osłonięty cielskiem smoka, który działał jak żywa tarcza. Z jednej strony było to cool, ale z drugiej to Rai kiedyś chciał coś takiego odstawić, więc troszeczkę zazdro. Może nie w obecnym stanie, ale jednak!
W zasadzie to póki prowadzili ogień, nie mógł się wychylić. Trzeba było czekać aż skończy im się amunicja lub będą przeładowywać, tyle że chłopak nie wiedział kiedy będzie wystrzelony ostatni pocisk do momentu, aż tamci przestaną strzelać. Musiał więc je liczyć, ale mogli do tego czasu już zniknąć. Po jakimś czasie usłyszał szczęk zamka, gdy bandyta przeładowywał, a smok po prostu zniknął. Jak się pojawił tak po prostu zniknął i przeniósł się do strzelca, który chyba odpadł. Patrząc po tym, że chwilę zaświeciła się aura, można było wywnioskować że jakieś szkolenie pod tym kątem mieli lub dali rade ją przebudzić. Herszt również został tak potraktowany, tyle że z kopnięcia i wrócił w okolice śmietnika, z którego go jeszcze chwilę temu wyciągali. Towarzysza sieknął ogon, jednak tutaj już nie błysnęła aura lub stało się to tak szybko, że chłopak tego nie zarejestrował. To był całkowity pogrom, ale wobec złoczyńców nie było powodu by czuć żalu. No może troszeczkę z powodu, że to nie była ich liga.
Raijin znowu stanął przed wyborem. Zająć się strzelcem, czy może tym z kijem? W zasadzie jeśli kula nie imała się smoka to tym bardziej kijem nie powinien nic być mu w stanie zrobić. Zwłaszcza, gdy tamten już pokazał jak sobie radzi w walce. Nauczony poprzednim błędem, chłopak wymierzył w strzelca który jeszcze ostał się na polu bitwy i cisnął w niego piorunem. Nie była to nieskończona moc, ale jednak oberwanie lecącą wiązką energii która działa jak paralizator powinna być dotkliwa. Zdążyć dobiec do tego z kijem pewnie nie da rady, ale zawsze mógł próbować dobiec do niego i wbić się w niego od boku prosto z hakiem w twarz z prawej ręki. Oczywiście rzecz jasna brał pod uwagę to, że taką zuchwała szarżę smok już mógł wcześniej zakończyć.
Powrót do góry Go down
Draconarch
Draconarch

https://eclipse.forumpolish.com/t179-draconarch#702
PisanieTemat: Re: Obrzeża miasta   Obrzeża miasta EmptyPon Lut 10, 2020 11:38 pm

NPC Storyline – ???

Poszło szybko i skutecznie. Smok zdążył zwrócić na siebie uwagę obu pozostałych bandytów, stąd decyzja Raijina była prosta i raczej nie musiał spodziewać się konsekwencji w postaci bycia wziętym na cel. Chłopak skupił swą uwagę na strzelcu, posyłając ku niemu piorun. Atak sięgnął celu, jednak nie dane mu było spokojnie zacisnąć zębów lub zawyć z bólu. Kompan strzelca wpadł w niego, zaraz po tym jak Raijin trafił go piorunem. Drugi przeciwnik został dosłownie rzucony te kilkanaście metrów, niczym piłka. Nieprzyjemne uderzenie i obaj znaleźli się na ziemi, nie zamierzając dalej stawiać oporu. Na swoje nieszczęście, trafili na kogoś kto posiadał nieco więcej zdolności, niż tutejsi stróże prawa. I w każdym aspekcie ich przerastał. W kolejnym błysku srebrny smok znalazł się tuż przed Raijinem. Pochylił się, ugiął nogi w kolanach, kucając przy uczniu lokalnej akademii łowców. Wyciągnął prawą rękę przed siebie, zamykając dłoń w pięść i kierując ją w stronę młodego. Unieruchomił tak swą rękę, czekając na odpowiedź z tym samym gestem. Chłopak miał uderzyć pięścią o pięść wielkiego gada, nic trudnego. Choć z tej odległości, srebrnołuski był ogromny. Chłopak miał przecież porównanie. Draconarch był stanowczo wyższy od przeciętnego przedstawiciela tutejszej populacji. Ten osobnik był jeszcze większy. Do tego wszystkie kły, kolce, pazury i rogi. No i uśmiech na pysku, gdy szczerzył zadowolony wielkie białe kły. Nie dało się czuć wobec niego strachu, wręcz coś zabraniało tego w sercu Raijina. Do tego chłopak nie mógł się powstrzymać przed odwzajemnieniem gestu. Nawet, jeśli będzie próbował tego uniknąć - jego ciało zwyczajnie wykona ruch za niego.
/Dobra walka! Punkt dla dobrych?/
Skomentował krótko, znów głos rozbrzmiał w głowie młodego. Wyraźnie komunikował się za pomocą telepatii. W dodatku zrobił coś więcej. Gdy pięść Raijina uderzyła o pięść smoka, delikatna wiązka energetyczna przetoczyła się przez ciało młodego ucznia akademii, bardzo szybko przywracając mu siły witalne oraz pozbywając się ewentualnych urazów, otarć i oznak zmęczenia ostatnimi wydarzeniami. Impuls był prawie niezauważalny, jedyne co wskazywało na użycie jakiejś mocy to krótki błysk, przyjemne ciepło oraz nagła, bardzo odczuwalna poprawa. Gad machnął ogonem za plecami, po czym zerknął po otoczeniu. Miał coś do zrobienia, a zamiast tego zatrzymał się by uratować skórę jakiegoś dzieciaka. Brat powiedziałby, że to typowe w jego zachowaniu. Priorytety, priorytety. Do uszu chłopaka mógł dotrzeć znajomy odgłos służb bezpieczeństwa zmierzających do tego miejsca.
/Uciekamy?/
Rzucił krótką propozycję, biorąc pod uwagę, że przynajmniej on nie powinien dać się dopaść tutejszym stróżom prawa. Tylko byłoby z tego więcej problemów. Poza tym chłopak też niedawno uciekał od służb mundurowych, więc możliwe, że zechce się zabrać. Stąd forma "my", a nie "ja".
Powrót do góry Go down
Raijin
Raijin

https://eclipse.forumpolish.com/t178-bog-piorunow#595
PisanieTemat: Re: Obrzeża miasta   Obrzeża miasta EmptyWto Lut 11, 2020 11:42 pm

Bandyci mieli ogromnego pecha. Nie dość, że trafił im się dzieciak łowca który był zmęczony i mieli z nim realne szanse, to jeszcze pojawiła się gadzina na ratunek której nie mogli nic zrobić, przez co niedoszła ofiara mogła się odgryźć. Tudzież po prostu boleśnie porazić. W sumie czy boleśnie to też dobre pytanie, gdyż Rai nigdy nie był rażony swoim własnym piorunem, ani też nie kopnęło go nigdy z gniazdka. Zapewne prędzej mógłby sam spalić gniazdko, gdyby miał tylko jedną półkule mózgową i wsadził widelec do kontaktu. Nic tylko wsadzić go do wielkiej zabawki dla chomika i zmusić do produkcji energii elektrycznej poprzez bieganie oraz wydzielanie z siebie swojego semblance.
Wróćmy jednak do bandytów, którzy uprawiali właśnie powietrzne akrobacje w asyście gadziny. Przyjemnie się na to patrzyło, a Raijinowi nawet wymsknęło się „wow” sugerujące podziw oraz zadowolenie z widowiska. Zdecydowanie nie mieli szans i chyba właśnie to pojmowali przed utratą przytomności (kto stracił ten stracił, ale przecież mogli udawać!). Smokowi zajęło to kilka chwil zanim ich poskładał, a potem… znowu się pojawił przed Raijinem. Kurczę, był po prostu zarąbisty i miał fajną stylówkę chociaż jeszcze nie spotkał się z gadzim superbohaterem. Chyba, że liczyć Wojowniczych Żółwich Rycerzy z dosyć starego komiksu, który kiedyś ukazywał się w jednej z lokalnych gazet. Amatorska praca, ale przecież fabuła była świetna! Któż inny mógł przebić Żółwie, które zostały zmutowane przez dust i uczyły się od szczura paladyna cechu rycerskiego.
Widząc ten gest Raijin tylko przechylił się lekko w bok na moment by zerknąć w stronę tamtych. Nie wstawali, więc mógł sobie pozwolić na ten gest i tym sposobem przybił żółwika. Szczerząc się przy tym jak na bohatera przystało, chociaż zdawał sobie sprawę jak niewiele tutaj zrobił on sam. Wyglądało to przynajmniej śmiesznie patrząc na rozmiary ich rąk, ale w zasadzie podobny efekt pewnie miałby gdyby skleił z Draco piątkę. Chociaż nie, Draco jest trochę mniejszy i bardziej chuderlawy w porównaniu do tego tutaj. Odwiedziłby babunię Raijina i zaraz by się ten stan rzeczy zmienił. Z XXL size przeszedłby w 3XL, a tempo tej przemiany byłoby naprawdę zastraszające. W końcu kto odmówi przyjaznej staruszce, gdy ta proponuje obiadek? Miał tylko wrażenie, że babcia dałaby radę i takiego wielkoluda przekarmić. To po prostu taki ukryty semblance każdej babci, który uaktywnia się ilekroć są goście.
- Było wporzo i oczywiście, że punkt dla superbohaterów! – odpowiedział czując ten powrót młodzieńczego wigoru oraz… regenerację aury? Błyskawiczną można powiedzieć, bo właśnie jedna z błyskawic przeskoczyła z jednej brwi na drugą, a potem na włosy które na nowo zaczęły się elektryzować jak to zwykle miały w zwyczaju. Nie czuł już zmęczenia z tamtej walki, ani też otarć czy odrapania. Ba, nawet go nogi nie bolały po szybkiej uciecze. Czuł się dokładnie tak jakby ktoś mu włożył nowe baterie. W zasadzie mogło to być też bardziej związane z tym, że jego aura została odnowiona, a profesor mówił że im ktoś bardziej zmęczony tym mniej jej ma, więc analogicznie powinno to też zadziałać w drugą stronę.
Dopiero teraz, gdy Raijin już wyszedł z podziwu wobec tej szybkiej zmiany, odnotował swoim słuchem dźwięk syren. Zapewne ktoś usłyszał strzały i wezwał policję. Nic dziwnego, bo w końcu nieopodal był tamten atak, więc patrole kręciły się w pobliżu. Tak zwykle w komiksach robili, że zamykali jakiś obszar by go zabezpieczyć i kontrolować kto wchodzi oraz wychodzi. W zasadzie był już na tyle daleko, że mogliby go nie powiązać z tamtym widowiskiem i czerwonym stworem, ale kto ich tam wie! Na pewno na mieście były kamery lub świadkowie mogli powiedzieć kogo uciekającego widzieli, a wtedy będzie podwójnie przerąbane. W końcu uczniowie nie mieli jeszcze licencji, więc nie byli uprawnieni do aresztowania kogokolwiek, a tym bardziej walki w środku miasta. Mało tego, powinni powiadomić znacznie lepiej doświadczonych łowców o tym zajściu i ewakuować się jak najszybciej wraz z cywilami. Cóż, Raijinowi taki stan rzeczy średnio odpowiadał, gdyż zależało mu na ludziach którym groziło niebezpieczeństwo. No i pozostawała kwestia wielkiej gadziny, do której służby mogą mieć zastrzeżenia lub pomylić ją z Grimmem, bo w końcu jakoś Sabyry dostały się do miasta.
- Oczywiście. Bohater musi wiedzieć kiedy zejść ze sceny, zwłaszcza gdy mogą go zawiesić w prawach i obowiązkach ucznia – powiedział Raijin i właściwie to zaczął szukać najlepszej drogi ucieczki, czyli takiej jak ta przeciwna do dźwięku syren. Chociaż wydawało mu się, że smok ma jakiś inny plan. Taaa, definitywnie dyro by ich zawiesił za łamanie regulaminu, a na dodatek dowaliłby jakąś kreatywną karę. Kiedyś słyszał o uczniu, który przypadkiem w trakcie popisów przed koleżankami, rozbił okno w jednej z sal. Nie skończyło się zwyczajnie na wymianie szyby, ale na 3 miesięcznym nakazie pucowania okien w całej szkole. Było ich... dosyć sporo.
- W ogóle dzięki za pomoc, jestem Raijin z akademii Haven – przedstawił się krótko, bo przecież nie mieli tak dużo czasu na formalności. Gest kolejny, który wyglądałby na śmieszny ale po prostu wyciągnął rękę w stronę gada.
Powrót do góry Go down
Draconarch
Draconarch

https://eclipse.forumpolish.com/t179-draconarch#702
PisanieTemat: Re: Obrzeża miasta   Obrzeża miasta EmptyWto Lut 25, 2020 12:36 am

NPC Storyline – ???

Srebrnołuski cofnął powoli dłoń, opierając ją na kolanie, podobnie jak drugą rękę. Chłopak bardzo szybko doszedł do siebie, nie mała w tym zasługa tego wielkiego gada, który znajdował się tuż przed nim.
/Bohaterów. Nie ma wyższego zaszczytu. Żadnego "super"./
Skomentował krótko emocjonalną odpowiedź młodego. Lepiej, sięgnął nawet ręką i poklepał go po głowie, ot dla rozluźnienia atmosfery. W końcu jego słowa mogły zabrzmieć przesadnie poważnie, bo takim też tonem je wypowiedział. Po prostu nie uważał, by tego typu tytuł potrzebował przedrostka "super". Gad zabrał dłoń, a następnie podniósł się. Wyprostował nogi, opuścił ramiona wzdłuż ramion i zerknął w górę, ku dachom otaczających ich budynków. Dźwięk syren jasno dawał do zrozumienia, że lokalne służby były blisko. Żeby nie powiedzieć, że bardzo blisko. Choć może to kwestia pogłosu, połączonego z czułym słuchem gada. Wzrok gada znów powrócił na chłopaka, który został przez srebrnego zmierzony wzrokiem. Raijin jeszcze nie wiedział, że w głowie smoka powstał proty plan, w jaki sposób ich stąd wydostanie. Bez fajerwerków, by nie zwracać uwagi. Z resztą nawet jeśli, to jego nie mogli zawiesić w żadnych prawach. Przynajmniej nie tutaj.
Z natychmiastowego wprowadzenia planu w życie wytrąciła go dłoń, którą podał mu w geście powitania, przedstawiając się przy okazji. Srebrzyste ślepia skupiły się na chwilę na dłoni ucznia, potem na znacznie większej dłoni gada. Pokrytej łuskami, zakończonej pazurami. W jego własnej kulturze nie wypadało podawać dłoni, przynajmniej nie w taki sposób. Przemógł się, wyciągnął rękę i pochwycił dłonią za dłoń chłopaka. Posłał mu znów przyjazny uśmiech, tak nietypowy dla istoty tego pokroju. Choć bardzo typowy dla tego osobnika. Różnica w rozmiarze dłoni była ogromna, jednak gad był bardzo ostrożny. Żeby nie powiedzieć, że delikatny. Z resztą Raijin mógł to poczuć. Gdyby chciał, to po prostu zmiażdżyłby mu dłoń podczas tej prostej wymiany gestów.
/Onuris Srebrnołuski z Urkyn'Vareis. Przez wam podobnych, zwani Widmami./
Wyjaśnił nieco, nauczony przed laty. "Urkyn'Vareis" nie było prostą w wymówieniu nazwą. Skracać jej również nie należało, stąd zwyczajnie per "widma" było w wielu wypadkach właściwe. Po krótkim przedstawieniu, srebrny wprowadził swój plan w życie. Puścił dłoń chłopaka, a następnie sięgnął dłonią za jego ramię. Pochwycił go w dłoń, po czym przyciągnął go do siebie i złapał ramieniem pod ramię, za korpus. Nie dał mu czasu do reakcji, zamiast tego zaraz wybił się wysoko w górę, używając wyłącznie samych nóg. Nie było żadnego błysku, niczego co świadczyłoby o wykorzystaniu dodatkowej energii do skoku. I nagle obaj wylądowali na dachu budynku, akurat w momencie, gdy do zaułka wpadł radiowóz, który szukał uczestników potyczki. Obaj znaleźli się bezpiecznie na dachu, więc smok po prostu puścił chłopaka i rozejrzał się dookoła. To szybko wyciągnął go z pola widzenia. Oczywiście istniała szansa, że ktoś ich widział i zaraz tu przyjdą, jednak na ten moment byli poza zasięgiem.
/Czego naucza twoja akademia?/
Zapytał z czystej ciekawości, zerkając na chłopaka kątem oka. To nie tak, że nie wiedział. Składał fakty i widział, co ten ma przy sobie. Prosty rodzaj broni białej, do tego aktywność w walce. Mógł się domyślić lub wyczytać to z umysłu chłopaka. Zamiast tego preferował jednak poznać to z perspektywy Raijina. Zgodnie z jego słowami. A przez ten cały czas rozglądał się, skanując otoczenie wzrokiem. Powoli i ostrożnie, jakby czegoś lub kogoś wyczekiwał.
Powrót do góry Go down
Raijin
Raijin

https://eclipse.forumpolish.com/t178-bog-piorunow#595
PisanieTemat: Re: Obrzeża miasta   Obrzeża miasta EmptyPią Lut 28, 2020 1:13 am

- Nie, nie chodzi że superbohaterów, bo supermoce używane do zwalczania złoczyńców – wyjaśnił Raijin o co chodziło mu w kwestii tego przedrostka „super”. Nie tyle chodziło o zaszczyt, a po prostu że w komiksach oddzielano typy bohaterów i słowo super podkreślało to jak bardzo przekozacki jest dany bohater. No i przy okazji też łatwiej go było wyróżnić względem postaci drugoplanowych jak zestawienie ze sobą Wallmighta i Coongirl. Zresztą w sumie łowcy to byli w większości tacy superbohaterowie, bo przecież chyba każdy miał semblance którego używał w ten czy w inny sposób. Chociaż pewnie znalazłyby się też osoby, które radziły sobie bez niego ale definitywnie nie wyobrażał sobie walki z Grimmem w taki sposób. Młody i niedoświadczony był, więc patrzył na to przez trochę inny pryzmat, bo byli przecież łowcy których semblance średnio się nadawał do walki bezpośredniej. Rai był prostym chłopem, widział szarżującego Grimma albo rabusia to traktował go piorunem lub z piąchy. Gdzie tam subtelność rozwiązań, po prostu czasem trzeba w coś walnąć i tyle!
Chociaż to patanie po głowie odebrał trochę jak pochwałę, ale z drugiej strony ta łapa była wielka. Ojciec Raijina miał wielkie ręce i mógł odkręcić każdy słoik z dżemem, ale to już był zupełnie inny poziom. Przy takiej masie pewnie nawet przypadkowe machnięcie mogłoby się okazać dosyć bolesne. Zwłaszcza, gdy brać pod uwagę twarde łuski których nie imał się tamten miecz. Tak swoją drogą to Raijin też by nie chciał sprawdzać czy miecz również, by się złamał na jego rękawicach ale łapanie go jak ninja w filmach byłoby bardzo cool i na pewno by złoczyńców przestraszyło.
W zasadzie to przy tych gabarytach łapy, do uścisku dłoni mógł nawet mu podać palec lub dwa tylko trzeba by uważać, by się nie pokaleczyć o te pazury. Nie znał tych niuansów, a w Mistral tradycyjne było kłanianie się, aczkolwiek z Vale zapożyczono właśnie uścisk dłoni i mieszano formy gestów grzecznościowych w zależności od tego z kim się spotykano. Dyrektorowi rzecz jasna nie podałby dłoni, tylko musiałby się ukłonić dosyć nisko pod odpowiednim kątem, tak jak starszym osobom pochodzącym z tego regionu, ale już ewidentnie osoby spoza Mistral lub osoby młode zdecydowanie preferowały właśnie uścisk dłoni.
- Brzmi trochę jak nazwa z Vale, ale łatwiej jest wymówić Widma – tytuły też w Vale były popularne, zwłaszcza jeśli ktoś pochodził z rodu o rycerskiej tradycji, bądź po prostu zdobył jakiś tytuł służąc w gwardii królewskiej. Więc tym bardziej Raijinowi przyszło do głowy, że Onuris mógł po prostu być z tamtych okolic, tylko czemu nigdy o Widmach nie słyszał, ani nie czytał? Może to jakaś tajemna wiedza? Wtedy definitywnie jest to super cool! To ma nawet sens, bo nie widział wiele jemu podobnych na ulicach, zresztą to samo można powiedzieć o Draco, który jakby nie patrzeć bardzo się wyróżniał z tłumu, nawet gdy okrywał się szatami. Wielkoluda wysokości koszykarza nie jest raczej trudno znaleźć w tłumie.
Chwilę później Raijin został porwany z miejsca zdarzenia. Nawet nie zdążył zareagować i krzyknąć, gdy lecieli w górę, trafiając praktycznie na dach. Gdy został puszczony, lekko się zakołysał bo to było porównywalne do bardzo szybkiego rollercoastera lub skoku na bungee, tylko że w przeciwną stronę. Każdy normalny zdrowy na umyśle młody człowiek powiedziałby, że chce jeszcze raz jednak to zostało przerwane zadanym pytaniem w akompaniamencie syren policyjnych. Chłopak podszedł do krańca budynku i zerknął w dół. Właśnie w tym momencie miał szczęście, że nie miał lęku wysokości. Cofnął się i odwrócił w stronę gada.
- A to w sumie różnych rzeczy. Geografii, matematyki, pisma i kaligrafii, ale też są zajęcia w warsztacie, gdzie projektujemy swoją broń lub uczymy się dodawać do niej modyfikacje. Czasami też naprawiamy ją, gdy zajdzie potrzeba. No i uczymy się jak walczyć z Grimmami, kontrolować swoją aurę i semblance. Wszystko po to, by na koniec szkoły dostać licencję Łowcy i móc legalnie przyskrzyniać takich typków spod ciemnej gwiazdy lub wykonywać misje, które zlecają inni – to ostatnie było dodatkiem, który miały szkoły. Licencjonowany łowca miał dostęp do tablicy, na której różni ludzie zamieszczali swoje zadania oraz problemy do rozwiązania. Formuła była prosta: dane zleceniodawcy, wysokość wynagrodzenia oraz opis zadania. Dzięki temu absolwenci szkoły mogli dalej się w niej dokształcać lub po prostu od razu mieć pracę, zaś szkoła pobierała od zleceniodawcy prowizję za wystawienie ogłoszenia. W ten sposób finansowano takie placówki, bo przecież nie powinno się cały czas liczyć na pomoc państwa – Ogólnie jest tam super, bo mieszkamy w akademikach drużynowo. Uczniów łączy się w 4 i więcej osobowe drużyny, które przez resztę edukacji chodzą razem na zajęcia, uczestniczą w treningach oraz zdają egzaminy. W końcu we 4 łatwiej jest pokonać Grimmy, niż samemu tak jak również zdać niektóre testy – tutaj mowa bardziej o sprawnościowych, bo przykładowo gdyby mieli przenieść z punktu A do punktu B ładunek o wadze 200 kilogramów to o wiele prościej jest to rozłożyć pomiędzy 4 osoby, niż nieść samemu – No i łatwiej przeżyć starcie z Grimmami, bo są one niebezpieczne – dodał po chwili. Były przypadki, że jakiś uczeń popełnił kompletną samowolkę i poszedł do lasu by pokazać że sam da radę watasze Beowulfów. Zwykle kończyło się to na dotkliwych obrażeniach oraz ratowaniu takiego delikwenta o ile przeżył.
Powrót do góry Go down
Draconarch
Draconarch

https://eclipse.forumpolish.com/t179-draconarch#702
PisanieTemat: Re: Obrzeża miasta   Obrzeża miasta EmptyPią Lut 28, 2020 10:28 pm

NPC Storyline – Onuris

/Dlatego pozwalamy się tak nazywać. I nie mamy związku z tym całym Vale. To zapewne jakieś państwo lub kraina...?/
Zapytał, nie zamierzając nawet ukrywać, że nie do końca orientował się o co chodzi. Domyślał, to zapewne. Ale nie miał pojęcia, jak zbudowany jest ten świat. Jakimi prawami się rządzi. Mieli tu cywilizację, podobną do tych, które już spotkał. Służby porządkowe dbające o spokój lokalnej społeczności, ale ponadto dedykowana grupa niejakich "łowców" polująca na bezduszne potwory, na które również zdążył się już natknąć.
Srebrnołuski usiadł w siadzie skrzyżnym, odsuwając się nieco od krawędzi. W przeciwieństwie do chłopaka, on bardziej rzucał się w oczy. Nie potrzebował zdradzenia ich pozycji, świeżo po tym, gdy na nią uciekli. Ponadto nie chciał konfrontacji z lokalnymi stróżami prawa. W wypadku takowej, musiałby się bronić. A to... byłoby złe. Gad skupił teraz na wyjaśnieniach przedstawionych przez Raijina. Czego to uczyli się w tej całej akademii dla łowców i czy on mógł tam znaleźć dodatkową wiedzę na temat tego świata. Technicznie rzecz biorąc - powinien.
/Nie wyglądasz na kogoś, kto potrzebuje broni./
Skomentował krótko, odnosząc się do zajęć z projektowania, modyfikowania i naprawiania broni. Po prostu miał na rękach rękawice. Jeśli nauczy się kontrolować swą moc, nie powinien ich po nic potrzebować. Po co utrudniać sobie życie? Z drugiej strony, nie negował przydatności uzbrojenia. Sam bardzo rzadko z takiego korzystał, głównie ze względu na własne rozmiary. Jednak możliwość przedłużenia zasięgu ataku lub zablokowania go czymś innym, niż własna łuska, nie raz okazywały się szczególnie przydatne. Choć na razie ten świat nie stwarzał dla niego zagrożenia. To za jakiś czas mogło ulec zmianie.
/Łatwiej... ale musisz być samodzielny./
Tutaj już go lekko upomniał. Prawda, że współpraca z zespołem była łatwiejsza i przyjemniejsza. Osobiście również preferował mieć przy sobie jakieś inne widmo, czy nawet mniej "potężnego" sojusznika, nawet takiego - jak teraz. Drugą istotę, z którą można wymienić się spostrzeżeniami, pogadać po, przed i w trakcie walki.
/Uczycie się walki z kimś lub czymś innym, niż te czarne stworzenia...? "Grimmy"?/
Teraz był zwyczajnie ciekaw. Nauka walki z jednym typem wroga, a nauka walki z innym łowcą. Onuris miał tutaj przewagę, bo był nauczony, jak walczyć z bardzo szerokim wachlarzem przeciwników. O ile nie znał tego świata, o tyle ten świat nie znał jego.
/Zaprowadzisz mnie tam?/
Dopiero teraz zamilkł i pozwolił chłopakowi dojść do głosu. Zwyczajnie chciał przejść się do tego miejsca, zobaczyć je, doświadczyć... i może znaleźć kogoś, kto opowie mu coś jeszcze o tym świecie. A może znajdzie jakieś archiwum, lokalne zapiski? Albo odkryje tajemnicę tego świata, którą zaraz wyciągnie na światło dzienne, bo czemu nie? Gad przesunął ogonem po podłożu, owijając go następnie dookoła swych skrzyżowanych nóg i wyczekując cierpliwie odpowiedzi. Siedząc, nadal był... wyższy od chłopaka. Lub przynajmniej wzrokiem na jego poziomie. I nie wydawał się nawet minimalnie mniej masywny. Bestia poprosiła o dostarczenie się go kurnika. Tak to mogło wyglądać. Z resztą mógł negocjować, spróbować ugrać coś na tym dla siebie. Srebrny był otwarty na propozycje.
Powrót do góry Go down
Raijin
Raijin

https://eclipse.forumpolish.com/t178-bog-piorunow#595
PisanieTemat: Re: Obrzeża miasta   Obrzeża miasta EmptyNie Mar 01, 2020 5:50 pm

- Tak to jedno z 4 królestw na tym kontynencie. Jest jeszcze Mistral, na którym obecnie się znajdujemy, Atlas i Vacuo. Z czego to ostatnie podobno nie nadaje się do życia bo jest skażone Pyłem – tyle to wiedział Raijin z podstaw geografii. Właściwie to raczej każdy mieszkaniec Remnant znał te nazwy. Królestwa były całkiem spore, więc podział administracyjny to już była inna para kaloszy w którą się nie zagłębiał. Zwłaszcza gdy mówić o nazwach Vacuo, które brzmią jakby ktoś mówił z kluskami w gębie. Mógłby rzecz jasna wyciągnąć po prostu scrolla i pokazać mapki poszczególnych królestw, ale chyba nie to aktualnie gada interesowało, a przynajmniej nie wyraził zainteresowania takową lekcją. Zresztą słabo się Rai odnajdywał w roli lidera czy też nauczyciela nawet.
- Dzięki, aczkolwiek nie mam twardych łusek lub pancerza jak niektóre faunusy, więc wolę na razie używać rękawic. Zresztą przydają się do blokowania broni gdy zajdzie potrzeba, a i zawsze trochę mocniej boli oberwanie kawałem żelastwa gdy ktoś silny nim macha – powiedział z lekkim uśmieszkiem. Nie mówiąc o tym, że te rękawice miały też dla niego wartość sentymentalną, bo w końcu to jest jego pierwsza broń, którą stworzył z praktycznie od zera modyfikując istniejący projekt. Bardzo stary projekt, który 5 lat temu Atlas przestał produkować na rzecz znacznie lepszych alternatyw – No i wizytówką każdego łowcy jest nie tylko licencja, ale też broń i dba o nią – dodał. W zasadzie to był niepisany zwyczaj, ale każdy łowca dbał o swoje narzędzie pracy by było czyste oraz schludne. Zresztą po tym jak ktoś traktował swoją broń, niektórzy wyrabiali sobie opinię względem sumienności danej osoby lub innych cech. Raijinowi natomiast po prostu podobała się ta perspektywa, że w razie problemów z mocą, broń po prostu zrobi coś za niego. Przykładowo gdyby ktoś przejął kontrolę nad jego przejawem to rękawice zadziałają jak kompensator i przynajmniej nikogo nie zabije tymi piorunami.
- Hmmm tak, chociaż czy każdy członek zespołu nie powinien być samodzielny? W końcu jeśli będzie 4 osób, które samodzielnie dałyby sobie radę z potężnym przeciwnikiem to czy w grupie nie byliby jeszcze bardziej skuteczni? – byli też łowcy, którzy pracowali solo po skończeniu szkoły i w zasadzie nie zdziwiłby się, gdyby kiedyś jego też spotkał taki los. W końcu Tamara może wrócić do Atlasu w każdej chwili, zaś Yumi znikała bez słowa raz na jakiś czas z tego co zauważył. Rai natomiast był prostym człowiekiem o zasadniczo prostych potrzebach. Pełnych wad, ale też tych dobrych cech.
- Tak! Czasami też mamy sparingi ze sobą, bo łowcy też zajmują się walką z przestępcami. Czasami policja też prosi szkołę o pomoc w niektórych trudniejszych sprawach, chociaż same Grimmy też są bardzo groźne. Jest ich bardzo dużo rodzajów i są niebezpieczne na różne sposoby. Pan Wong mówił, że nawet kiedyś spotkał Grimma któremu na miejsce odciętej głowy wyrastały dwie kolejne – odpowiedział zgodnie z prawdą. W zależności o królestwa i regionu, występowanie ponuraków było troszkę inne. W Vale zdecydowanie łatwiej było spotkać Nevermore’a, niż w Atlas chociaż zdarzały się też wyjątki – Um nawet teraz jest taki turniej, który odbywa się raz na jakiś czas i łowcy walczą z innymi łowcami o nagrodę. Koleżanka i kolega z drużyny mojej też walczą, bo ja niestety zachorowałem i przegapiłem zapisy – zaśmiał się trochę nerwowo, gdyż trochę przypał że przegapił taką świetną okazję do nauki oraz by poznać innych, bardziej doświadczonych łowców. Mógł za to przynajmniej pooglądać sobie te walki na streamach, chociaż to nie było to samo i nie wszystko kamery pozwalały wychwycić. Z drugiej strony pliki nadal były w sieci, więc mógłby to pokazać Onurisowi gdyby tylko tamten chciał obejrzeć sobie powtórki z niektórych walk.
Troszkę przy ostatnim pytaniu się zawahał, gdyż najpewniej mógłby wzbudzić niemałą sensację. No i najpierw trzeba było zapytać o zgodę, bo wprowadzanie osób spoza rodziny na teren kampusu było pogwałceniem regulaminu. Każdy musiał przejść się do odpowiedniego pokoju, by wyrobić sobie tymczasową przepustkę, więc najpewniej to także by Onurisa czekało.
- Mogę pokazać gdzie jest szkoła, ale regulamin wymaga by odwiedzający mieli odpowiednie przepustki. Wydaje je sekretariat. Tylko… nie będziesz się za bardzo przypadkiem rzucał w oczy? – zapytał Raijin, bo szczerze to mógłby go w sumie tam zaprowadzić i pokazać gdzie jest sekretariat. Najpewniej wzięliby go za… jakąś odmianę faunusa. Strasznie wyrośniętą i przekarmioną, ale jednak dałoby to radę wytłumaczyć. Nawet w korytarzu chyba nie byłoby tak trudno się poruszać, bo w szkole jest troszkę masywnych faunusów więc i z myślą o większych uczniach po prostu poszerzono korytarze. A że przy okazji jest łatwiej transportować sprzęt na wózkach to inna kwestia. Młody był naiwny, więc też nie widział przez tą aurę żadnego zagrożenia względem smoka. Raijin zaczął dreptać w lewo i w prawo kombinując jakby to wyjaśnić ewentualnym napotkanym pracownikom szkoły. Chłopak też nie był chytry i nie oczekiwał niczego w zamian albo raczej póki co nie przychodziła mu taka myśl do głowy.
- A no i pozostałe królestwa tak swoją drogą też mają bardzo podobne szkoły. To znaczy Atlas i Vale mają jeszcze, bo w Vacuo nigdy nie powstała. Tak mi w sumie przyszło do głowy, że może chcesz obejrzeć retransmisję z walk z festiwalu? On się odbywa tam, a wypadałoby poczekać aż wszystko na dole się uspokoi po ataku grimmów – pokazał na wiszący w powietrzu kawał skały, który nazywał się platformą Vytal. Była widoczna praktycznie z każdego miejsca w mieście, a w dodatku wokół wisiało też parę statków Atlasu. Raijin już otworzył nawet na scrollu kartę przeglądarki, którą miał ostatnio otwartą zanim wyszedł na miasto. Właśnie z tej stronki miał wszystkie transmisje, więc pierwsze co wybrało to walkę Tamary i Draco oraz tamtych dwóch dziewczyn.
Powrót do góry Go down
Draconarch
Draconarch

https://eclipse.forumpolish.com/t179-draconarch#702
PisanieTemat: Re: Obrzeża miasta   Obrzeża miasta EmptyWto Mar 03, 2020 9:46 pm

NPC Storyline – Onuris

Srebrny zamilkł na chwilę, pozwalając Raijinowi skupić myśli i odpowiedzieć na wszystkie zadane pytania, wyjaśnić wszystkie niejasności - którymi zarzucił go ogromny gad. Chłopak zdradzał mu informacje, które powodowały kolejne pytania. Cztery "Królestwa" z czego jedno było skażone "pyłem"? W kolejnym kroku otrzymał wyjaśnienie chłopaka, na temat jego sposobu postrzegania broni. Resztę pozwolił sobie doczytać z jego myśli, zwyczajnie ciekaw, co stoi za jego przywiązaniem do "kawału żelastwa". Raijin wydawał się mieć świadomość odpowiedzialności, jaka spoczywała na posiadaniu tego typu mocy, a jednocześnie pokładał swoje zaufanie w czynniku zewnętrznym.
/Panować nad mocą musisz ty, a nie rękawice. Rękawice można zniszczyć./
Nie powstrzymał się i zwyczajnie wtrącił Raijinowi w słowo. Nie chciał mu pokazywać, że odebranie mu kontroli nad mocą nie było niczym nadzwyczajnym. Z drugiej strony, obecny tu srebrnołuski nie był istotą pochodzącą z tego świata. Rządził się "delikatnie" innymi prawami. Słuchając dalej, Onuris pochylił korpus, opierając łokieć lewej ręki na kolanie, a na dłoni tej samej ręki opierając swój pysk. Słuchał dalej, choć wyglądał na nieco rozleniwionego. Młody nie mówił mu o niczym, czego w tym wypadku by już nie wiedział. Choć poruszył nieco pyskiem na słowa o odrastających głowach grimma. Chętnie by takiego spotkał, z resztą nie tyle on, co jego brat.
/Walczycie dla widowni... To nic przyjemnego./
Skomentował, niezbyt zainteresowany walkami na arenie. Jasne, pokaże mu to, co mogą potrafić tutejsi wojownicy. Jednak nie przepadał za walkami dla tłumów. Co innego w gronie znajomych, przyjaciół. Nadal siedział z łbem opartym na dłoni. Leniwie.
/Nie jestem faunusem. I tak, będę rzucał się w oczy. Nie widzę w tym problemu. Jeśli ja pojawię się tam przed bratem, to unikniecie poznania tej "mniej miłej" wersji mego gatunku. Mogę tam pójść sam, jednak z tobą powinno pójść łatwiej, prawda?/
Onuris zmienił nieco temat, całkowicie pomijając słowa Raijina dotyczące opcji obejrzenia rekonstrukcji walk. Rozumiał, że chłopak nie chciał pakować się w kłopoty, jednak srebrny uważał, że teraz nie mieli na to czasu. Zresztą i tak już wpakował się w kłopoty, pod tamtym barem oraz tutaj - gdy zamiast uciec, chciał walczyć z opryszkami. Teraz miał trzeci kłopot w postaci ponad dwu i pół metrowego Urkyn'Vareis, siedzącego przed nim oraz domagającego się bycia zabranym do akademii. W miły sposób, wręcz przyjazny. Nawet ostrzeżenie, które wypowiedział, brzmiało bardziej, jak prosty komentarz. Mimo to nie można było pozbyć się wrażenia, że gad naprawdę ostrzegał przed tym, że przed nim może pojawić się jego brat. I to nie tak, że jego brat to "czarny charakter". Po prostu Onuris chętniej rozmawiał i starał się nie naruszać praw lokalnego otoczenia. Nodin nigdy nie miał z tym żadnych problemów, nie mówiąc o towarzyszącym mu Vareothcie. Ale o tym jeszcze obecny tutaj, młody łowca, nie wiedział. Choć jednego z nich zdążył już spotkać.
Powrót do góry Go down
Raijin
Raijin

https://eclipse.forumpolish.com/t178-bog-piorunow#595
PisanieTemat: Re: Obrzeża miasta   Obrzeża miasta EmptyCzw Mar 05, 2020 3:18 pm

- Kiedyś się tego nauczę. Jazdę na rowerze też zaczynasz od kółek pomocniczych – dał mu całkiem znośną analogię, która jest zazwyczaj znana ludziom. Nie wiadomo jak tam z jaszczurami, ale były dwa warianty tego. Rodzic trzymał kijek lub jeździło się z kółkami bocznymi. Kiedyś i Raijinowi nie będą potrzebne te kompensatory, a kawał żelastwa zostanie zastąpiony czymś lepszym lub bardziej przydatnym. Może czymś na kształt baterii, która magazynuje nadprogramowy ładunek? Tak by mieć do niego dostęp na czarną godzinę lub jakaś forma wzmacniacza? Jeszcze o tym nie myślał, aczkolwiek możliwości było całkiem sporo łącznie z dodaniem dustu.
- To raczej jest jako takie święto. Upamiętnia zawarcie pokoju i zakończenie wojny. Każde królestwo może wystawić swoich zawodników i tytuł na 4 lata zostaje w zwycięskim królestwie. Nie pozwalają też zabijać przeciwników, więc można powiedzieć że ma to formę trochę takiego sparingu? – dodał niepewnie znak zapytania na końcu. W zasadzie nigdy nie patrzył na to od tej strony, bo zawsze te walki faktycznie dostarczały ludziom rozrywkę. Jakoś jednoczyły królestwa, które nie musiały we wszystkim się ze sobą zgadzać lub mogły być też metodą rozładowania napięcia między nimi. Coś na zasadzie „jak wygramy w tym roku, to podpiszecie ten i ten traktat” lub inne zagrywki polityczne rodem z noweli fantastycznej. Nie pozwalano wykończyć swoich przeciwników, ale wiadomo wypadki zawsze mogły się zdarzyć. To tylko czynnik ludzki lub faunusowski, by barriera zadziałała w odpowiednim momencie lub by sędzia zareagował dostatecznie szybko. Tłum faktycznie mógł niektórych peszyć, zresztą sam Raijin byłby dosyć spięty wychodząc na taką arenę, gdzie kilka tysięcy ludzi mu się przygląda, a potem kolejne setki tysięcy oglądają jego walkę przez stream. Byłby naprawdę zestresowany mając świadomość, że mogą upamiętnić sromotny łomot, który mógł otrzymać. Dlatego chociażby kibicował Tamarze i Draco jeszcze bardziej, niż wcześniej bo presja była ogromna.
Jaszczur mówił też z sensem, że łatwiej będzie jeśli obaj tam pójdą. Raijin przynajmniej wytłumaczy wszystko lub spróbuje nie pogorszyć sytuacji. Ewentualnie obskoczy dodatkową karę, ale chyba nie będzie aż takiej tragedii. Nie wywalą go przecież ze szkoły za przyprowadzenie smokowatego wielgachnego gada na teren akademii prawda? W zasadzie nie przyprowadzili wtedy Draco, a spotkali się z nim na drodze i przy okazji też był tam dyrektor, ale dostali wtedy dosyć długi raport do napisania. Jeszcze nie dostali za niego oceny lub ona przynajmniej nie widniała jeszcze w E-dzienniczku, który posiadał każdy uczeń.
- Twój brat jest aż tak problematyczny? – zapytał Raijin. Dobrze wiedział jak to jest mieć rodzeństwo, bo sam go miał aż czwórkę w różnym wieku. Świetnie zdawał sobie sprawę z tego, że każde było inne bo chociażby jego młodsza siostrzyczka, która była oczkiem w głowie ojca to w rzeczywistości był diabeł wcielony. Szatan, na którego egzorcyzm to za mało. Zresztą jak była mała to przez przypadek jakimś sposobem podpaliła księdzu ten strój taki, którego nazwa aktualnie nie przychodziła Raiowi do głowy. Okoliczności zajścia nigdy nie zostały w pełni wyjaśnione i owiane są tajemnicą oraz licznymi plotkami wsi.
- Noo dobra, w sumie skoro może być problematyczny to mogę Cię zaprowadzić. Przynajmniej ich ostrzeżemy. Sam mam rodzeństwo więc wiem – uśmiechnął się od ucha do ucha w stronę srebrnołuskiego – Może nawet zdążymy złapać Draco i Tamarę, bo oni też brali udział w tej potyczce i też się zmywali – pominął już to, że Rai był dupą, która zgubiła się bo źle skręciła. Nie musiał tego srebrnołuski wiedzieć. Pozostała tylko kwestia jak sprawnie zejść na dół, ale na to chyba smok miał już pomysł.
- Przynajmniej jesteś cały srebrny i nie masz czerwonych ślepi, to za grimma cię nie wezmą. Gorzej jakbyś był cały czarny, agresywny i na dodatek ze świecącymi oczami - powiedział Raijin, nie wiedząc nawet jak bardzo mógł trafić w sedno.
Powrót do góry Go down
Draconarch
Draconarch

https://eclipse.forumpolish.com/t179-draconarch#702
PisanieTemat: Re: Obrzeża miasta   Obrzeża miasta EmptySob Mar 07, 2020 11:00 pm

NPC Storyline – Onuris

/W sparingu nie ma zwycięzców ani przegranych./
Podsumował krótko całą wypowiedź Raijina odnośnie tego festiwalu, skoro nazywał to sparingiem. Na samą myśl srebrny słyszał w głowie słowa mentorów i brata, które brzmiały dokładnie w ten sam sposób. Wśród widm tego typu rywalizacja była bardzo źle postrzegana, wręcz nieformalnie zakazana. Przeszli do dalszego tematu, ważnego w aktualnej chwili. Na pytanie, czy jego brat był problematyczny, srebrnołuski pokiwał przecząco łbem. Nie był problematyczny, był bardzo bezpośredni i poważny. Mało cierpliwy dla głupców. Z resztą chłopak sam miał rodzeństwo, więc rozumiał. Tak powiedział. Mówiąc do młodszego z braci. Srebrny nie rozumiał, bo był tym młodszym. Zazwyczaj to ten starszy musiał "rozumieć" i wyciągać tego młodszego z tarapatów. Smok podniósł się, prostując nogi i stając równo. Rozejrzał się po okolicy, wyszukując jeszcze jakichś potencjalnych zagrożeń. Gdyby chciał "naprawić" to miasto z otaczającego ich zła, to mógłby to spędzić następne tygodnie. I to biorąc pod uwagę, że każde rozwiązanie byłoby siłowe. Wtedy Raijin wypowiedział słowa, na które srebrny zareagował wręcz komicznie. Odwrócił łeb, spojrzał na chłopaka, uśmiechnął się i zamknął oczy.
/Tak, to mój brat./
Zaczął, otwierając ślepia i kontynuując krótką wypowiedź.
/Czarny, krwistoczerwone oczy, aura siły./
Podsumował w trzech określeniach, a przy okazji na oczach chłopaka, Onuris zmienił barwy. Jego łuski stały się czarno-czarne, czyli czarne z ciemniejszymi, czarnymi wzorami. Oczy zmieniły barwę na wspomnianą czerwień o odcieniu krwi. Nie zmieniła się tylko ta "aura", otaczająca osobnika. Ale na krótką chwilę pokazał mu, jak wyglądał jego brat. Co ciekawe, srebrzysty wydawał być się dumny z tego powodu. W końcu to jego starszy brat, więc jak mogło być inaczej? Wpatrzony w obrazek. Przywrócił swe naturalne kolory, po czym odwrócił łeb w kierunku, w którym znajdowała się akademia.
/Jestem srebrny, a kiedyś byłem biały. Pomyśl o miejscu, do którego mam nas przenieść na terenie akademii lub przed nią./
Wtrącił i nakazał chłopakowi skupić się na jakiejś konkretnej lokalizacji. Optymalnie zapewne wszelakie miejsca, w których ich nagłe pojawienie się nie spowoduje zaalarmowania otoczenia, że coś jest nie tak. Czyli odpadały wszystkie miejsca strzeżone lub o ograniczonym stopniu dostępu. Ale pozostałe mu odpowiadały. Więc jak tylko Raijin wybierze konkretną lokalizację, srebrzysty błysk oślepi go na sekundę, a potem on i jego nowy towarzysz znajdą się w miejscu docelowym. Przeniesieni tak, jak stali na dachu [zt x2]
Powrót do góry Go down
Sponsored content

PisanieTemat: Re: Obrzeża miasta   Obrzeża miasta Empty

Powrót do góry Go down
 
Obrzeża miasta
Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 1 z 1

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Eclipse :: Mistral :: Miasto Mistral-
Skocz do: