Share

Ruiny w lesie - Page 2 Empty
 

 Ruiny w lesie

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Idź do strony : Previous  1, 2
AutorWiadomość
Admin
Admin
Admin
PisanieTemat: Ruiny w lesie   Ruiny w lesie - Page 2 EmptyWto Mar 19, 2019 11:17 pm

First topic message reminder :

Ruiny w lesie - Page 2 Chrno.Crusade.full.172239
Ruiny będące reliktem z czasów Wielkiej Wojny. Są to pozostałości fortyfikacji obronnych, które Vale wzniosło w dawnych czasach. Obecnie są miejscem, w które rzadko kto się zapuszcza. Czasami uczniowie mają tu ćwiczenia z polowania na Grimmy, gdyż ich populacja w tym rejonie jest dosyć duża. Głównie Beowulfy oraz Ursy.
Powrót do góry Go down


Ruiny w lesie - Page 2 Empty
Ruiny w lesie - Page 2 Empty
Ruiny w lesie - Page 2 Empty
Ruiny w lesie - Page 2 Empty
Ruiny w lesie - Page 2 Empty
Ruiny w lesie - Page 2 Empty
Ruiny w lesie - Page 2 Empty
Ruiny w lesie - Page 2 Empty
Ruiny w lesie - Page 2 Empty
Ruiny w lesie - Page 2 Empty
Ruiny w lesie - Page 2 Empty
Ruiny w lesie - Page 2 Empty
Ruiny w lesie - Page 2 Empty
Ruiny w lesie - Page 2 Empty
Ruiny w lesie - Page 2 Empty
Ruiny w lesie - Page 2 Empty
Ruiny w lesie - Page 2 Empty
Ruiny w lesie - Page 2 Empty
Ruiny w lesie - Page 2 Empty
Ruiny w lesie - Page 2 Empty
Ruiny w lesie - Page 2 Empty
AutorWiadomość
Ivy Poulsen
Ivy Poulsen

https://eclipse.forumpolish.com/t243-ivy-poulsen#1136
PisanieTemat: Re: Ruiny w lesie   Ruiny w lesie - Page 2 EmptyCzw Wrz 19, 2019 1:01 am

Udało się w końcu powalić łuskowatego, co otworzyło drogę do beowulfów. Jednak zanim bestia będzie mogła do nich przejść wolała rozprawić się na dobre z przeszkodą. Gad jednak miał swój plan i po chwili poczuła jego dłoń wypalającą niebieskie znamię na jej masce. Potwór pod wpływem bólu puścił rękę, ale równocześnie szarpnął się zostawiając ślady na łuskach. W niektórych miejscach nawet przebił naturalny pancerz Grimmwraitha hacząc zębami o ukrytą pod nim, znacznie delikatniejszą skórę. Łeb uniósł się ku górze przy akompaniamencie głośnego ryku, po czym półkolistym ruchem wrócił do swojego poprzedniego położenia, ale już nie łapiąc za gryzak.
Uther słusznie rozpoznał, że coś jest nie tak. Zamiast standardowej nienawiści do wszystkiego co się rusza poczuł tą emocję tylko względem grimmów i kilku istot, którym przypisane były twarze i imiona. Pojawiła się też fala innych emocji, które w żaden sposób nie pasowały do tej postaci, którą widział przed sobą. Determinacja, żal, wspomnienie radości, nawet marzenia. Jednak mimo wszelkich różnic, bestia posłusznie cofnęła się dwa kroki dając mu wstać. I wtedy uderzył w niego strach połączony z mglistym obrazem laboratorium, dziwnych środków i maszyn. Panika związana z brakiem kontroli nad własnym zachowaniem. Świadomość zaczęła szarpać się na stworzonej przez niego uwięzi aż w końcu się zerwała.
W tym samym momencie czarna bestia, która do tej pory cofała się powoli dymiąc jakby miała się zaraz rozpaść zawróciła gwałtownie i zaczęła uciekać zostawiając za sobą charakterystyczny pył identyczny z tym, jaki pozostawiają po sobie martwe grimmy. Z tym, że ten nie umierał, a zamiast tego malał i stawał się coraz bardziej humanoidalny aż po zaledwie kilkunastu metrach zmienił się w dziewczynę. Miała długie ciemne włosy związane w kucyk i opadające na plecak. Wycieńczenie nie pozwoliło jej biec dalej ani nawet utrzymać się na nogach. Ledwo zdążyła zamortyzować rękoma upadek po tym jak potknęła się o powietrze. Podchodząc bliżej gad mógł zobaczyć, że ubrania były mocno poszarpane. Widać było też sporo mniejszych ran i jedną większą na boku. Była przytomna, ale ledwo. Wzrok jej się dwoił i potrzebowała jeszcze kilku chwil żeby zrozumieć co się stało. Eh, była w postaci Grimma zdecydowanie dłużej niż zamierzała. No i zmieniła się w coś silniejszego niż planowała na początku. Teraz nie jest w stanie się nawet sama podnieść, a zaczynało do niej docierać, że gdzieś za plecami ma stado grimmów.
Powrót do góry Go down
Grimmwraith
Grimmwraith

https://eclipse.forumpolish.com/t234-uther-wintermyst#973
PisanieTemat: Re: Ruiny w lesie   Ruiny w lesie - Page 2 EmptyCzw Wrz 19, 2019 11:08 pm

Zadziałało, choć nie obeszło się bez skutków ubocznych. Grimm zdążył jeszcze kilkukrotnie się szarpnąć, w tym pyskiem, przy okazji zrywając mu kilka łusek z przedramienia i raniąc grubą, już nie aż tak odporną skórę. W efekcie zasyczał, choć do tego typu bólu był już przyzwyczajony. Ważne, że stwór znalazł się "pod kontrolą" ze wszystkimi skutkami ubocznymi, a przede wszystkim mu ustąpił, zszedł i cofnął się. Uther wpierw przesunął się do tyłu na siedząco, odpychając się ramionami i nogami, dopiero gdy zyskał dystans tych dwóch metrów to postanowił stanąć na równe nogi, co zaraz uczynił.
Stanął na ugiętych kolanach, ciśnienie ostro mu skoczyło, poczuł się nieswojo, wręcz jak nie we własnym ciele. To była jego własna reakcja na emocje, które odczuł. Emocje których całkowicie się nie spodziewał. Grimmy zazwyczaj kierowały się nienawiścią, mordem... czasem były spokojne, zrównoważone - szczególnie te bardziej doświadczone. Nigdy nie zdarzyło się, by poczuł od grimma strach, przerażenie. Dotknęło go to niczym kubeł lodowatej wody wylany na niego podczas snu. Wręcz wyrwało go z dotychczas znanych mu schematów. A potem coś zaczęło się z nim szarpać, bronić przed jego mocą, przed dominacją. Odruchowo przekrzywił łeb na bok, zaskoczony. Nie miało prawa, grimmy nie były w stanie wyrwać się spod jego kontroli. Jedynym ratunkiem była śmierć. I przez chwilę zaczął mieć wrażenie, że to właśnie się dzieje. Potwór obrócił się i zaczął uciekać, a raczej próbować. Przy okazji się rozpadając. Grimmwraith wyciągnął ku niemu lewą rękę, jakby chcąc go powstrzymać, ale finalnie nic nie zrobił. Nawet się nie odezwał. Bo choć ciało ulegało rozpadowi, to stworzenie nie umierało. Czuł, gdy jego podwładny traci dalszą wolę życia, a w tym wypadku nie miało to miejsca. Lekko pochylił się, by przyjrzeć się temu co miało miejsce.
Twór rozpadł się, a jego oczom ukazał się człowiek. Dziewczyna, może z metr siedemdziesiąt wzrostu, o ciemnych włosach związanych w kucyk. W ubraniu i nawet z dodatkowym ekwipunkiem, czyżby to co przed chwilą wdział było tylko pokrywą, a nie faktyczną przemianą? W grimma!? To jego działka! Niebieski wyprostował się nieco, a następnie po lekkim łuku powoli zbliżył do dziewczyny, stąpając na palcach swych łap, jakby próbował się zakraść. W rzeczywistości był zwyczajnie ostrożny. Nim bliżej podchodził, tym więcej widział. Rany, poszarpane ubrania. Widać miała swoje przejścia. To przypomniało mu, że sama go również zraniła, choć w jego wypadku obrażenia nie były poważne, a jego naturalna regeneracja połączona z obecnością przejętych grimmów już zaczęła skutkować powolnym naprawianiem rany. Uther skupił się więc na kobiecie. W normalnych warunkach pewnie by ją dobił lub w najlepszym przypadku porzucił na pastwę losu. W końcu go zaatakowała. Jednak on czuł jej emocje, połączenie nie zostało do końca zerwane. Ostatnie czego potrzebował to poczuć, jak umiera człowiek. Z grimmami mu wystarczy.
Nie przedłużając, niebieskołuski jaszczur podszedł do dziewczyny powoli, zachodząc ją z prawej strony i uginając kolana, a następnie klękając przy niej. Przyjrzał się uważnie ranom, przesuwając dłonią w powietrzu nad obrażeniami, jakby chciał je zbadać albo dotknąć, ale mimo to się powstrzymywał. Sięgnął lewą dłonią za siebie, do pasa... i zorientował się, że przecież nic tam nie ma. Odruchowo szukał swojej przenośnej, taktycznej apteczki. Podróż do domu trochę zajmie, ale tam miał cały osprzęt. Nie czekając dalej, rozkazał więc grimmom rozstawić się dookoła niego i stworzyć mu bezpieczną przestrzeń, po czym sam wsunął ramiona pod dziewczynę, obrócił ją na plecy, po czym pochwycił ją prawą ręką pod łopatkami, a lewą pod kolanami, a następnie podniósł w ramionach. Pewnie będzie miała ciekawe doznania i nie lada gadkę, ale wydawała się na tyle słaba by nie zrobić mu krzywdy. Z resztą gdyby chciał jej coś zrobić, to nie byłby delikatny i nie łapał jej na ręce, a po prostu by zrobił to, co źli w takiej sytuacji czynią. Gdy pochwycił ją już pewnie i oparł bezpiecznie o swój korpus, stwór obrócił się w stronę z której przyszedł i ruszył, szybkim oraz pewnym krokiem. Marsz do domu trochę zajmie i pewnie po drodze potrzebna będzie przerwa. Zwłaszcza, jak dziewczyna odzyska minimum sił by zacząć zadawać pytania lub prać go rękoma po pysku. W końcu jeszcze nie wiedział...
Powrót do góry Go down
Ivy Poulsen
Ivy Poulsen

https://eclipse.forumpolish.com/t243-ivy-poulsen#1136
PisanieTemat: Re: Ruiny w lesie   Ruiny w lesie - Page 2 EmptyPią Wrz 20, 2019 1:34 am

Uther nie znał dokładnie myśli dziewczyny, ale po samych jej emocjach mógł poczuć jak próbuje się uspokoić i zmusić do racjonalnego myślenia. Z nawet niezłym skutkiem. Na pewno lepszym niż w postaci grimma, nad którą tak na dobrą sprawę nie miała kontroli. Musiała poczuć naprawdę silną emocję inną niż gniew by się z tego wyrwać. No i się wyrwała. Teraz tylko żałowała, że nie zaczekała z przemianą aż będzie choć trochę dalej. Jak tylko poczuła czyjąś obecność blisko siebie, spróbowała się podnieść. Jednak sama determinacja to za mało. Sił nawet nie starczyło jej by samodzielnie obrócić się na plecy. Przekalkulowała szanse po czym poddała się rozluźniając mięśnie i pozwalając umysłowi odpłynąć trochę dalej. Ręce nawet nie próbowały sięgnąć do rękojeści szabli przypiętej do pasa. Niczego nie osiągnie w ten sposób. Poza tym może to przez to połączenie, ale miała przeczucie, że to… stworzenie nie zamierza jej zabić. Gad obrócił ją na plecy, po czym podniósł i ruszył gdzieś otoczony swoimi grimmami. Dziewczyna ledwo widziała beowulfy, ale czuła je wokół siebie, co budziło pewien niepokój. Jednak nie przeszkodziło jej to zasnąć na jakieś pół godziny. Gdy obudziła się przyjrzała się pyskowi jaszczura.
-Nie jesteś grimmem.- no shit Sherlock -Ale ta energia wokół ciebie…- potrzebowała ułożyć sobie sytuację. Jej myśli nadal były jednym wielkim blurem nawet dla niej, ale mimo bolącej głowy chciała zrozumieć co się dzieje. Po chwili na wierzch wypłynęło jeszcze poczucie winy -Czy ja… zaatakowałam kogoś prócz ciebie?- bo to, że z nim walczyła pamiętała, ale zanim reszta wspomnień do niej wróci minie jeszcze chwila, a chciała się upewnić od razu czy jej przemiana obyła się bez ofiar w ludziach. Nie była jeszcze w nastroju ani stanie do tłumaczenia. W dodatku nie chciała tłumaczyć czym jest. Tylko czy to nie straciło na ważności, skoro ten faunus widział to na własne oczy? Bo tak, uznała go za faunusa z silnymi cechami jaszczurki. Umówmy się, pod względem wyglądu dość daleko mu było do człowieka. Syknęła przy jakimś wyboju, który nadwyrężył jej bok.

Powrót do góry Go down
Grimmwraith
Grimmwraith

https://eclipse.forumpolish.com/t234-uther-wintermyst#973
PisanieTemat: Re: Ruiny w lesie   Ruiny w lesie - Page 2 EmptyPią Wrz 20, 2019 11:36 pm

Może nie było to do końca rozważne, ale się opłaciło. Dziewczyna nie sprawiała kłopotu i zwyczajnie pozwoliła mu się nieść, co umożliwiło mu ewakuowanie jej ze strefy potencjalnie niebezpiecznej. Marsz trochę im zajmie, a dokładniej jemu, zwłaszcza gdy będzie musiał uważać na wszystkie nierówności. Zapewniła mu pół godziny spokoju, podczas tego czasu łuskowaty spokojnie oddalił się z nią i swoimi grimmami na bezpieczną odległość od polany, maszerując dalej. W końcu obudziła się i... cóż, oznajmiła mu zaskakujący fakt.
-Ty najwyraźniej również nie.
Odpowiedział, opuszczając na chwilę łeb by zerknąć na nią, a następnie dalej spoglądając przed siebie i podążając naprzód. Nie skomentował kwestii związanych z energią ani tym bardziej z faktem, że dziewczyna wyrwała się z jego dominacji, którą stosował na grimmach. Jego ślepia błysnęły lekko niebieską energią, gdy wysłał grimmom kolejnej polecenie. Kilka osobników ruszyło przodem ze zwiadem, a reszta dalej trzymała się w odległości kilku metrów, robiąc za ich eskortę.
-Chciałaś zaatakować moich podwładnych. Poza tym nikogo tam nie było. Skup się więc na razie na sobie. Nie mam koca, więc musisz wytrzymać tak, jak jest. Podróż chwilę zajmie, zwłaszcza gdy nie mogę biec.
Uther miał tu bardzo czyste i szlachetne wręcz intencje. Doprowadzić ją do własnego domu, opatrzeć, nakarmić, dać się jej wykąpać i wyspać. A potem wyjaśni mu, co dokładnie tu robiła i na czym polegała jej moc. Ostatnie zdanie odnosiło si do jej syknięcia, kiedy to poruszył się dynamiczniej. O tym właśnie mówił. Poza tym przypadkiem, starał się poruszać dość ostrożnie i raczej nie szarpać. Z resztą dlatego nie tyle trzymał ją w ramionach, co oparł o swój korpus, dodając kolejny punkt oparcia. W efekcie mógł ją trzymać dość stabilnie, nawet jak wykonywał gwałtowniejsze ruchy, choć starał się ich unikać.
-Jeśli będzie zimno to oprzyj dłonie na łuskach. Nic innego nie mam, w tej formie tego nie potrzebuję.
Rzucił, zatrzymując się nagle na chwilę. Jego oczy znowu zaświeciły się na niebiesko, a jaszczur rozejrzał się uważnie, przesuwając wzrokiem od lewej do prawej. Jakby "skanował okolicę". Oczy znów przybrały srebrzystą barwę, a samiec ruszył dalej. Nieco zdradził jej tajemnicy, jednak... wielki sekret to nie był. Gdyby natrafiła na niego w ludzkiej formie, to pewnie miałby przy sobie ekwipunek "mały komandos samodzielnego przetrwania" i teraz byłaby zawinięta w koc oraz opatrzona w warunkach polowych. Niestety spotkali się akurat, gdy polował. A może stety... ugryzienie człowieka w rękę nie byłoby tak przyjemne.
Powrót do góry Go down
Ivy Poulsen
Ivy Poulsen

https://eclipse.forumpolish.com/t243-ivy-poulsen#1136
PisanieTemat: Re: Ruiny w lesie   Ruiny w lesie - Page 2 EmptySob Wrz 21, 2019 1:41 am

Ivy nie wiedziała ile przespała ani ile drogi im zostało, ale ciekawość zdołała się wtrącić przed racjonalną nieufność i nakazała zwrócić uwagę na dziwną naturę umiejętności gada. Ten odpowiedział podobnym stwierdzeniem, na co Ivy uciekła wzrokiem.
-No… tak.- przyznała. Spojrzała z powrotem na pysk jaszczura dopiero gdy odpowiedział na jej następne pytanie. Zdecydowanie poczuła po tym ulgę. Zastanawiała się co będzie dalej. Zaatakowała go gdy była w postaci grimma. Na własnej skórze przekonał się czym jest. Teraz ją gdzieś niósł… no właśnie. Mimo rany spięła się rozglądając po lesie, którym szli. Wzrok nadal dość alergicznie reagował na światło i dostarczał zamglony obraz, ale widziała idące obok nich beowulfy. Przypomniała sobie też, że tamten nimi władał. Zresztą teraz nazywał ich swoimi podwładnymi. Zatem miał jakąś zdolność zmuszania grimmów do posłuszeństwa. Sama również to poczuła. Był więc idealną osobą, by ją złapać. Co jeśli to ci z labu go wysłali?
-Dokąd idziemy?- liczba mnoga może nie była idealna, bo to on szedł, ale wiadomo o co chodzi. Naprawdę się denerwowała. Nie tęskniła za starymi latami. Jeśli okazałoby się, że zabiera ją z powrotem do biotechu to byłaby gotowa walczyć nawet pomimo braku szans.
Przy tym niepokoju nie przejmowała się chłodem ani nawet bólem. To co Uther mówił o ogrzewaniu się o jego łuski czy niebezpośrednie wspomnienie o ranie nie docierały do niej całkowicie.
Powrót do góry Go down
Grimmwraith
Grimmwraith

https://eclipse.forumpolish.com/t234-uther-wintermyst#973
PisanieTemat: Re: Ruiny w lesie   Ruiny w lesie - Page 2 EmptySob Wrz 21, 2019 2:18 pm

No tak, oczywiście. Będą musieli sobie wyjaśnić to i owo, ale to nie koniecznie tego samego dnia. Na razie musiał z nią dotrzeć do schronienia. Dziewczyna rozglądała się po lesie i nie narzekała na bycie przez niego niesioną ani nie stawiała oporu. Przede wszystkim nie przeszkadzała. Z resztą wrażenie robiło, że nie domagała się uwolnienia.
-Do domu. Mieszkam z dala od cywilizacji. Trochę kilometrów zostało, więc ułóż się wygodnie.
Odpowiedział na jej pytanie, zatrzymując się na chwilę i ponownie rozglądając. Akurat łapał orientację w terenie, odnośnie tego w którym kierunku należało, by się dalej udali. Brakowało by jeszcze zgubić się w drodze powrotnej do domu. Nie zgubił się, ruszył dalej pewnym krokiem, co jakiś czas omijając przeszkody i w miarę możliwości starając się za bardzo nie szarpać, nie wykonując gwałtownych ruchów.
-W tym czasie możesz mi coś opowiedzieć... o przyczynie tych ran.
Zaproponował, opuszczając na chwilę wzrok i przesuwając wzrokiem po ciele dziewczyny, w szczególności właśnie po wspomnianych ranach, w tym tych które zapewne będą wymagały nieco poważniejszej interwencji. Pytanie czy miała zapasowe ubrania, bo te raczej nie nadawały się do dalszego eksploatowania. Poza tym przy ich ściąganiu pewnie będzie wyła z bólu, więc prawidłowa metoda polega tu na rozcięciu odzieży blokującej dostęp do ran. Gad spojrzał ponownie przed siebie i kontynuował swój marsz, wspomagając zachowanie równowagi ogonem. Czeka ich trochę drogi, a potem nieco więcej pracy nad jej stanem zdrowia.
Powrót do góry Go down
Ivy Poulsen
Ivy Poulsen

https://eclipse.forumpolish.com/t243-ivy-poulsen#1136
PisanieTemat: Re: Ruiny w lesie   Ruiny w lesie - Page 2 EmptyNie Wrz 22, 2019 1:08 am

Rany, poza tą jedną na boku w gruncie rzeczy nie były tragiczne. Owszem, pokrwawiła ubrania tu i ówdzie i mogło to wyglądać niepokojąco. Jednak raczej nie umierała. Choć faktycznie, ciuchy raczej będą do kosza. Jeśli Grimmwraith był w stanie wyczuwać aury mógł zauważyć, że jej była obecnie na wyczerpaniu. To znacznie bardziej ją unieruchamiało niż rany, nawet ta największa, którą teraz miała. Przez to właśnie unieruchomienie rezygnowała z ucieczki. Oraz przeczucie, którego źródła nie potrafiła póki co określić. Nowe połączenie dawało jej pewien wgląd w emocje jaszczura i powodowało większe zaufanie, mimo że nie zdawała sobie z tego sprawy. Najważniejsze, że jej instynkt nie włączał absolutnie wszystkich alarmów sygnalizujących zagrożenie. Odpuściła sobie spinanie się, ale wciąż regularnie się rozglądała. Nawet jeśli nie potrafiła stwierdzić gdzie dokładnie są.
–Grimmy.- zaczęła odpowiadać na jego pytanie –Dokładniej jeden przywołujący inne. Jak go znalazłam miał już przy sobie parę mantikor, jakiegoś na koniu, kilka innych i przywoływał nowe. Słabsze, silniejsze... Po piętnastu straciłam rachubę. W tamtej postaci trudno jest liczyć.- mówiła cicho, ale wyraźnie więc mając jej głowę pewnie nie dalej niż metr od swojego ucha powinien wszystko dobrze usłyszeć –Jeden musiał mnie użreć.- zerknęła na własny bok –Albo udrapnąć dość głęboko.- zmrużyła oczy próbując przypomnieć sobie dokładny przebieg walki –Mmmhmm… to był ten z pazurami zamiast palców.- nie mogła sobie przypomnieć nazwy. Generalnie i tak nieźle, że znała nazwę mantikor. Edukację skończyła na szkole przed akademią łowców, więc poza tymi bardziej rozpoznawalnymi grimmami mało którego potrafiła nazwać jego nazwą systematyczną.
Powrót do góry Go down
Grimmwraith
Grimmwraith

https://eclipse.forumpolish.com/t234-uther-wintermyst#973
PisanieTemat: Re: Ruiny w lesie   Ruiny w lesie - Page 2 EmptyNie Wrz 22, 2019 9:59 pm

Niebieskołuski uśmiechnął się pod nosem, słysząc jej krótką, konkretną odpowiedź. Nie mógł powiedzieć, że spodziewał się jakiejś innej. W końcu chwilę wcześniej uporała się z grimmami, a do tego chciała zaatakować te będącego pod jego kontrolą. Pytanie jak ona będzie się z tym czuła, jednak... alternatywą byli łowcy albo jakieś inne "nie-grimmowe" zagrożenie. A w tym wypadku albo jej rany by na to wskazywały, albo mieliby ogon.
-Kiedyś grimmy wydawały się silniejsze. Ostatnio każdy napotkany łowca robi z nimi co zechce... no, poza moimi.
Skomentował, zwracając uwagę na ostatnie wydarzenia w świecie oraz fakt, że jak na tak wielkie zagrożenie, to ciężko było ostatnimi czasy usłyszeć o wielkiej klęsce, jeśli wystarczył samotny łowca nawet przy przytłaczającej przewadze przeciwnika. A dwudziestu do jednego to była znacząco przytłaczająca przewaga. I gdyby mówić tu o jakiejś taktyce... większość po prostu napierała przed siebie tak długo, aż wygrywali. W jego wypadku często dochodził element zaskoczenia, gdy okazywało się, że prosty beowulf przeszedł taktyczne szkolenie wojskowe i zna zasady walki w zwarciu oraz czyszczenia pomieszczeń.
-W domu mam cały sprzęt, więc tam cię opatrzę. Dla siebie nie potrzebuję medykamentów, nie w tej formie. Więc zwyczajnie ich nie noszę. A tutaj praktycznie nigdy nikogo nie spotykam. Zwłaszcza nie w takich okolicznościach.
Wyjaśnił starając się nieco usprawiedliwić. Przy okazji wziął krótki rozbieg, wyskoczył i wylądował na konarze powalonego drzewa, z którego następnie zsunął się, znów wyskoczył i wylądował an łapach, amortyzując wszystko balansem ciała i ogona, a przede wszystkim uginając kolana przy każdym lądowaniu. W efekcie dziewczyna nie powinna była tego zbytnio odczuć. Czas mijał, ale posłuszne grimmy określiły najszybszą trasę, więc dotrą szybciej. Na pewno nie następnego dnia.
Powrót do góry Go down
Ivy Poulsen
Ivy Poulsen

https://eclipse.forumpolish.com/t243-ivy-poulsen#1136
PisanieTemat: Re: Ruiny w lesie   Ruiny w lesie - Page 2 EmptyPon Wrz 23, 2019 11:00 pm

Prychnęła słysząc wywód gada o grimmach. Chociaż kto wie, może coś w tym jest. Tym niemniej narzekając na współczesne grimmy umniejszał jej zasłudze. No ale czy to aby na pewno wygrana, skoro gdyby nie natrafiła na tego jaszczura to miałaby poważny problem? Dała się stanowczo za bardzo ponieść. Mogła stać się nowym zagrożeniem dla okolicy stając się po prostu grimmem. Wprawdzie można było uznać sytuację za opanowaną gdy udało jej się nieco cofnąć przemianę, ale nie zmienia to faktu, że prawie straciła aurę. A nawet gdyby po prostu spokojnie wróciła do ludzkiej formy to w tej byłaby bezbronna. Już nie mówiąc o tym, że trudno byłoby jej się samodzielnie opatrzyć. Ej właśnie.
-W sumie to ja mam opatrunki.- powiedziała gdy gad się usprawiedliwiał -W torbie.- przypomniała sobie rychło w czas, ale lepiej późno niż wcale -Nie wiem jak daleko jest ten twój dom, ale pewnie lepiej byłoby ogarnąć tą ranę teraz.
Powrót do góry Go down
Grimmwraith
Grimmwraith

https://eclipse.forumpolish.com/t234-uther-wintermyst#973
PisanieTemat: Re: Ruiny w lesie   Ruiny w lesie - Page 2 EmptyPią Wrz 27, 2019 11:15 pm

Szybki marsz przez las został nagle przerwany przez nagłe oświadczenie dziewczyny. Niebieskołuski stanął, jak wryty, spoglądając przed siebie nieco pustym spojrzeniem. Zapewne mogłaby teraz pomachać mu ręką przed pyskiem, a on by przez te dwie-trzy sekundy nawet nie zareagował. Ale gdy już otrząsnął się z szybkiego "przecież mogłem sprawdzić", to pozwolił sobie potrząsnął jeszcze łbem na boki, zanim spojrzał na ranną.
-Nie pomyślałem o tym...
Przyznał, już nie szukając nawet wyjaśnień typu "to twoje prywatne rzeczy" i "nie wiem co mógłbym tam znaleźć". Zamiast tego pozwolił sobie ugiąć nogi i kleknąć na prawym kolanie, nadal trzymając dziewczynę w ramionach. Ciekawe, że w ogóle na to nie narzekała. Czyżby zrobiło jej się wygodnie, mimo, że poruszał się w miarę dynamicznie?
-Masz jakieś ubrania na zmianę?
Zapytał, a następnie zaczął rozglądać się za jakimś wygodnym miejscem i cóż, szybko je znalazł. W miarę prosty głaz, do którego natychmiast udał się ze swoją nową "poszkodowaną" pacjentką. Jeśli nie będzie stawiała oporu i nie powstrzyma go, to zwyczajnie usadowi ją na kamieniu w pozycji siedzącej, na razie. Jasne, potem przy zginaniu trochę poboli, jednak dziewczyna nie wydawała się delikatna. Jeśli to będzie wszystko, to pomoże jej zdjąć plecak i z jej instrukcjami wyciągnie to, co akurat miała do pierwszej pomocy, po czym skupi swą uwagę na ranie, chcąc wyciągnąć jak najwięcej informacji na jej temat. Zapewne czeka go cięcie odzieży, pytanie czy miała nożyczki ratownicze. To raczej mrzonki z jego strony. Mało kto nosi dziś apteczkę, a porządnym podstawowym wyposażeniu nie mówiąc. Chyba, że wolała by ten materiał rozdzierał pazurami, tylko z bólu może chcieć mu łuski wyrywać. Niestety jego naturalna broń daleko się miała do brzytwy.
Powrót do góry Go down
Ivy Poulsen
Ivy Poulsen

https://eclipse.forumpolish.com/t243-ivy-poulsen#1136
PisanieTemat: Re: Ruiny w lesie   Ruiny w lesie - Page 2 EmptySob Wrz 28, 2019 1:51 am

No nie pomyślał o tym. Ale ona też nie także głupio by było go winić. Zatrzymał się, rozejrzał za jakimś miejscem, w którym mógł ją położyć. Znalazł jakiś głaz. Powinien starczyć. Skrzywiła się gdy ją sadzał, bo siłą rzeczy musiał ją trochę mocniej przy tym zgiąć. Jednak nie wyrażała głośno swojego bólu. Podparła się rękoma, żeby odciążyć mięśnie brzucha w utrzymywaniu prostej pozycji. To prawda, była twarda. Na pewno twardsza niż przeciętna dziewczyna. Z tego też powodu nie narzekała gdy ją niósł, nawet jeśli jej się nie podobało i bolało ją jak diabli. Potrafiła też samej sobie racjonalnie wytłumaczyć o własnych siłach nie dałaby rady zbyt daleko pójść, a jakby się ten gad uparł to zrobiłby z nią teraz cokolwiek. Także musiała polegać na nim.
–Mam. Są w głównej komorze. Tobołek z rzeczami do leczenia w tej drugiej, poniżej.- poinstruowała gdzie jest to czego jaszczur szuka. Tobołek zawierał kilka bandaży,  gazy, jakieś środki odkażające, coś przeciwbólowego, przeciwgorączkowego i różne zioła o właściwościach leczniczych wraz z kieszonkowym zielnikiem oraz dwie pasty z tych ziół opisane jako na rany i na komary. Może nawet był w stanie rozpoznać te zioła po zapachu. Były użyte zgodnie ze swoimi właściwościami i choć maść na rany miała mniejszą skuteczność niż niektóre dostępne na rynku farmaceutyki, to i tak nieźle jak na kogoś, kto nieczęsto odwiedza aptekę.
-Jakby trzeba było szyć to mam igłę i nić w pudełku w tej samej komorze, ale trzebaby odkazić.- faktycznie, pudełko też tam było. Jego zawartość chyba generalnie służyła do napraw, także większość tego sprzętu było co najmniej kilka klas niżej niż szpitalny, ale jedna z kilku igieł tam schowanych jak najbardziej nadawała się do czynności chirurgicznych. Natomiast jeśli chodzi o nożyczki… no nie było. Był za to nóż w bocznej kieszonce. I to nie byle jaki. Z tych dużych, mocnych myśliwskich noży na niedźwiedzie. Podobno nikt nie wrócił z reklamacją po tym jak próbował takiego noża użyć do walki z Ursą. W każdym razie zdecydowanie było to ostrzejsze niż pazury Uthera. Powinno się nadać do rozcięcia ubrań wystarczająco dobrze.  Jednak jeśli sięgnął ten nóż to wyraźnie mógł zobaczyć i odczuć jak dziewczyna się spina. Jakby zamierzała zaraz się zerwać i wiać choćby i na drugą stronę horyzontu. Nie była w stanie, ale jeśli nie wyjaśni po co mu takie narzędzie, którym naprawdę da się niedźwiedzia wypatroszyć to szykowała się na walkę. W dodatku naostrzonym i wytłuszczonym jak dopiero co kupiony, mimo że na rękojeści widać było ślady użytkowania.
Generalny stan dziewczyny poza tą dużą raną był już mniej więcej opisany. Poza tym, że pewnie dobrze byłoby przemyć te wszystkie ranki i może posmarować czymś raczej żadna nie wymagała poważniejszego leczenia. Jedna na prawym udzie wymagała zabandażowania. A jeśli chodzi o tą na boku... po odsłonięciu wyraźnie było widać, że została zostawiona przez trójpalczaste pazurzaste coś. Drapnięcie ciągnęło się od ostatniego lewego żebra prawie do biodra. Nie było specjalnie głębokie, jeden z pazurów w ogóle ledwo sięgał, ale i tak wyglądało dość niepokojąco. Rana zabrudziła się trochę podczas upadku,  ale chyba nic się nie wdało. Choć póki co jeszcze za wcześnie by wydawać taki werdykt, bo była dość świeża. Na pewno nie pachniało niczym prócz krwią. Mogła powstać najwyżej paręnaście minut przed tym jak się spotkali. Zdecydowanie będzie to wymagało interwencji i co najmniej tygodnia odpoczynku zanim się w miarę zagoi jeśli miała wystarczająco silną aurę. Dobrze by też było zaszyć tą ranę. Pytanie, czy Grimmwraith zdecyduje się to robić w warunkach polowych, czy będzie wolał najpierw ogarnąć tylko mniej więcej, zabrać dziewczynę do domu i tam dopiero ogarnąć to porządnie, na spokojnie. Tym bardziej, że o ile miała igłę chirurgiczną, tak nici miała już tylko zwykłe. Także miała generalnie najpotrzebniejsze rzeczy, ale wciąż osoba przyzwyczajona do w pełni wyposażonych profesjonalnych apteczek mogła poczuć się zdegustowana.
Powrót do góry Go down
Grimmwraith
Grimmwraith

https://eclipse.forumpolish.com/t234-uther-wintermyst#973
PisanieTemat: Re: Ruiny w lesie   Ruiny w lesie - Page 2 EmptySob Wrz 28, 2019 11:23 pm

W końcu ktoś, kto nosi ze sobą minimum sprzętu medycznego potrzebnego do zabezpieczenia własnych lub czyichś ran w przypadku uszkodzenia się w dziczy. Dziewczyna miała nawet zbyt dużo, biorąc pod uwagę co spostrzegł gdy zajrzał do środka. Nóż, zwłaszcza tych rozmiarów, nie nadawał się raczej do niczego, poza ładnym wyglądaniem. Jak ma być duże i ostre to mają miecze, nóż niech jednak zachowa swoja funkcję. Do cięcia ubrań przeznaczone były nożyczki, ale tych nie znalazł. Wyjął więc to, co było mu akurat potrzebne, czyli przede wszystkim środek do odkażania, gazy oraz bandaże jałowe. Otarciami mogą zająć się później lub zwyczajnie je zignorować. Umyje się to przy okazji przemyje rany i będzie po problemie. Aurą mógł się z nią jeszcze podzielić, co prawda lekcji z tego nigdy nie odrabiał, ale... dadzą radę.
-W polu nie szyjemy. Poza tym ta rana tak źle nie wygląda, a ja nie jestem chirurgiem.
Pierwsza pomoc w tym medycyna pola walki miały się nieco daleko do szycia kogoś na żywca. A on niekoniecznie chciał, by mu coś przy okazji zrobiła. Poza tym, znowu, jak uważał, że ludzie stanowczo przeceniali możliwości aury, tak połączenie jej z medycyną potrafiło przynieść zadowalające skutki. Z resztą ta rana była stanowczo za duża, by w takich warunkach zabrać się za nią w inny sposób.
-Nie szarp się i postaraj zaufać niebieskiemu gadowi.
Rzucił jej krótko, po czym pochwycił w dłoń wyciągnięty wcześniej, odłożony z boku nóż. Nadal lepsze, niż jego pazury. Jasne, dałby radę rozerwać materiał, ale po co ryzykować dodatkowym bólem dziewczyny? Ostrza miało to do siebie, że łatwiej cięły. Pochwycił więc lewą dłonią za materiał, odciągając go delikatnie od niej, po czym zbliżył końcówkę ostrza do materiału i wziął się za powolne przecinanie jej ubrania. Przy okazji postanowił czymś zająć jej świadomość, więc wsunął w jej prawą dłoń końcówkę swojego ogona, by miała co pochwycić i na czym na chwilę się skupić. O ile to zadziała i dziewczyna skupi uwagę na ogonie. Na pewno to łatwiejsze, niż oglądanie wielkiego noża przy swojej skórze. Niebieski rozciął jej ubranie, trzymając ostrze z dala od skóry. Ruch był powolny i dość ostrożny. Normalnie do takich działań używa się nożyczek. Jako, że nie zamierzał szarpać nożem przy jej szyi czy twarz, to pociągnął ostrzem na wysokość mostka, robiąc sobie na tyle miejsca, by móc spokojnie operować i przy tym odsunąć materiał w razie potrzeby, by np. owinąć bandaż dookoła.
Gdy rana była już odsłonięta, jaszczur pochwycił w dłoń gazę, a następnie zamoczył ją niewielką ilością środka odkażającego. Poruszył nieco końcówką ogona w jej dłoni, jeśli skupiła tam swoją uwagę, a on sam wziął się za przemywanie rany z największego brudu. Był dość delikatny i raczej obywał, delikatnie ścierał brud. Jakiekolwiek oznaki piachu i zabrudzenia. Gdy skończył, sięgnął jeszcze raz po środek i tym razem wylał go bezpośrednio na ranę. Jak zapiecze to zapiecze, będzie żyła i nauczy się brać nieco nowsze zdobycze, takie które nie bolą przy odkażaniu. Jak nie to nie będzie wyła z bólu. W każdym razie kontynuował, a ostatnim elementem pozostało zabezpieczyć ranę. Tutaj po prostu pochwycił więcej gaz, przeciągnął je po bandażu, a następnie przyłożył na całej długości rany, po czym zaczął owijać bandaż dookoła korpusu dziewczyny, sięgając ramionami za jej plecy i podając sobie bandaż ręki do ręki. Przy tym wszystkim starał się być delikatny, na tyle ile się dało, ale przede wszystkim precyzyjny i stanowczy w działaniu. Widać, że nie robił tego po raz pierwszy i znał się na udzielaniu pierwszej pomocy. Kończąc, rozerwał końcówkę bandaża i związał ją w supeł, po czym schował pozostałe akcesoria pierwszej pomocy na ich miejsce, a resztki bandaży i gaz zwinął razem, po czym upchnął je z boku komory. Nie zamierzał zostawiać po nich syfu.
-A poza tym jestem Uther. Choć w tej formie zwą mnie Wraith lub Grimmwraith, jak kto woli.
Wypadło się przedstawić, co w końcu uczynił, zamykając kieszenie plecaka i odkładając go na bok. Cały ten czas, kiedy ona siedziała na kamieniu, on klęczął na jednym kolanie tuż przed nia, kucając i zachowując niską pozycję. Tak było łatwiej, niż jakby miał się specjalnie pochylać. Teraz już wyraźnie czekał, czy będą mogli ruszyć dalej. Zadrapaniami i innymi otarciami zajmą się w domu.
Powrót do góry Go down
Ivy Poulsen
Ivy Poulsen

https://eclipse.forumpolish.com/t243-ivy-poulsen#1136
PisanieTemat: Re: Ruiny w lesie   Ruiny w lesie - Page 2 EmptyNie Wrz 29, 2019 12:13 am

Kiwnęła głową gdy poprosił o chociaż względne zaufanie i usiadła spokojniej. Obserwowała jego poczynania dopóki nie wcisnął jej ogona w dłoń, co ją zaskoczyło. Wystarczająco mocno, by odwróciła wzrok od poczynań gada. Przynajmniej na trochę. Ze spokojem zdążył przyciąć jej bluzkę do takiego poziomu jak planował zanim ponownie zaczęła się przyglądać jego dłonią. Nie spytała po co to zrobił. Potraktowała to jak oparcie krzesła, na którym może w razie czego zacisnąć dłoń. Przydało się.
Gdy gad wstępnie oczyszczał jej ranę nie narzekała, choć lekko się krzywiła, ale zalanie śladu po pazurach środkiem odkażającym na bazie mocnego alkoholu zacisnęło jej dłoń tak bardzo, że aż mięśnie zadrżały. Syknęła przy tym, ale nie szarpała się. Jedynie lekko skręciła. Tu już chodziło nawet nie tyle o wytrzymałość na ból, bo gdyby sama sobie to robiła to pewnie by jęczała i kurwiła wcale nie pod nosem. Teraz jednak duma kazała jej grać możliwie najtwardszą laskę na dzielni i nie okazywać, że to jest bolesne. Jakoś tak jest, przy obcych ludzie mniej chętnie obnoszą się ze swoimi emocjami. Normalna rzecz.
Poza tym te grimmy wokół… rozumiała, że tamten ma je pod kontrolą, ale krążące tak blisko stado beowulfów instynktownie wywoływało obawy. Stąd też kierowane przez Wraitha kreatury nie mniej odwracały jej uwagę niż gadzi ogon w dłoni. Gdy tylko któryś znalazł się choć trochę bliżej w jej polu widzenia, zaczynał działać jak magnes na jej spojrzenie. Przezorny zawsze ubezpieczony. Z tyłu głowy ciągle siedziała obawa, że ten zaraz się na nią rzuci. Gdy jaszczur skończył i posprzątał wrzucając śmieci do bocznej kieszonki odetchnęła.
-Ivy- odpowiedziała gdy się przedstawił. Nie podała żadnego aliasu. Jakoś nie chciała się chwalić nazwą jaką dostała w laboratorium. Obiekt „BlackPlague”. Ugh. Brzmiało jak jakaś choroba.
Poruszyła się żeby sprawdzić jakość opatrunku. Była pod wrażeniem. Nie każdy ma za sobą kurs pierwszej pomocy, a nawet wśród takich wielu nic z kursu nie wyniosło. Zatem sprawnie założony dobry opatrunek był pewnym, niedużym bo niedużym, ale jednak osiągnięciem.
-Możemy ruszać.- dodała po chwili. Nawet powinni.
Powrót do góry Go down
Grimmwraith
Grimmwraith

https://eclipse.forumpolish.com/t234-uther-wintermyst#973
PisanieTemat: Re: Ruiny w lesie   Ruiny w lesie - Page 2 EmptyNie Wrz 29, 2019 9:56 am

Nie oparł się i zwyczajnie uśmiechnął pod nosem, widząc zmagania dziewczyny z bólem. Nie ma to jak udowadniać dwumetrowemu gadowi, że jest się przynajmniej równie twardym co on. W każdym razie pacjentka dzielnie zniosła krótki zabieg, a po wszystkim nawet zdradziła mu swe imię. Niebieskołuski pochwycił pasy plecaka w dłoń, a następnie poluźnił je, tworząc nieco więcej miejsca na swoje własne ramię. Zabezpieczył pasek, po czym zarzucił sobie plecak na prawe ramię i przeplótł drugi pas przez swój korpus, wcześniej go rozwiązując i odpowiednio przygotowując. W ten sposób łatwiej ściągnie go w wypadku zagrożenia, a przy okazji jego postury i tak miałby problem z założeniem tego na siebie. Gdy skończył, jego wzrok skierował się na Ivy, do której stwór uśmiechnął się nieco rozbawiony jej słowami.
-Oczywiście, możemy. Ty odpoczywasz.
Wyjaśnił jej, po czym bez pytania i oczekiwania na jej reakcję, pochwycił ją ponownie. Lewe przedramię pod kolana, prawe na łopatki i dziewczyna znalazła się w górze, znów w jego ramionach. Znów oparł ją o siebie i ruszył dalej w kierunku domu. Teraz już tak dużo marszu nie zostało. Opierając ją o siebie zapewni jej minimum dodatkowego ogrzewania, a przy okazji niosąc ją nie będą musieli zwalniać. Gdyby szła sama, to pewnie musieliby robić przerwy i poruszać się znacznie wolniej. Marsz zajął kolejną godzinę, a jaszczur skupił się na drodze. Beowulfy nadal trzymały dookoła nich niejaką "formację" choć rozeszły się bardziej, zabezpieczając więcej terenu, niż dotychczas. Nikt nie podejdzie ich z zaskoczenia. [zt x2]
Powrót do góry Go down
Gość
avatar
Gość
PisanieTemat: Re: Ruiny w lesie   Ruiny w lesie - Page 2 EmptyNie Lut 16, 2020 2:37 pm

Jak się okazało nie specjalnie gdzie miała spędzić resztę dnia, nie było jeszcze ciemno nie na tyle by się o tym za bardzo przejmować. Przejmowanie się? Pff to do niej niepodobne. Zresztą łażenie bez celu wydawało się lepszym pomysłem niż stanie i gapienie się na innych bez większego celu. Po jakimś czasie doszła do miejsca co przypominało ruiny w środku lasu, o dziwo wcześniej tutaj nie była, ciekawe. Wyjęła z kieszeni scyzoryk i zaczęła sie nim bawić w dłoni, jeszcze go nie otworzyła. Raczej rozglądała się patrząc na krajobraz. Po chwili podeszła do drzewa i wyrwała małą gałązkę z drzewa. Otworzyła scyzoryk i zaczęła skrobać po drewnie zaczynając od usunięcia liści i ewentualnych rozgałęzień. Oparła się o drzewo i zaczęła skrobać scyzorykiem całkiem gruby kawałek gałęzi zastanawiając się co dalej ze sobą począć. Wrócić do White Fang? Czy może jeszcze zostać i pozwiedzać? Obie opcje były interesujące, miała jeszcze wystarczająco dużo czasu aby zastanowić się co zrobić więc to nie problem. Obracała drewno w dłoni niespiesznie skupiona na swym "arcydziele". Jej uszy już powinny się całkowicie wyleczyć z ataku hukowego więc jeżeli ktoś do niej będzie chciał podejść na pewno to usłyszy.
Powrót do góry Go down
Admin
Admin
Admin
PisanieTemat: Re: Ruiny w lesie   Ruiny w lesie - Page 2 EmptyPon Lut 17, 2020 10:57 pm

Oczywiście Milarose mogłaby się rozkoszować wolnym dniem, może nawet poleniuchować sobie lub spotkać się kimś, gdyby nie inne plany jakie miało wobec niej White Fang. Otóż właśnie kiedy sobie obrabiała kijek, dostała na Scrolla wiadomość. Nie było to słowa, a cyfry układające się we współrzędne spotkania. Nadana została z jednego numeru, z którego korzysta raz na jakiś czas White Fang. Tych numerów rzecz jasna było kilkanaście, by władzom maksymalnie utrudnić ewentualne podsłuchiwanie i śledzenie. Otóż świetnie się złożyło, bo po wrzuceniu tych namiarów w mapy okazywało się, że w zasadzie Milarose stoi dokładnie w miejscu, gdzie ma się z kimś spotkać. Wiadomość rzecz jasna nie dostała jedynie ona, a wszyscy członkowie White Fang, którzy byli widziani w okolicy Vale. Kwestia komu się będzie chciało tutaj pojawić, pośrodku lasu i ruin. Brakowało tylko Grimmów, które mogły przyjść tu w każdym momencie. W końcu lasy Vale znane były ze znacznej populacji Beowulfów oraz innych równie groźnych stworzeń.
Natomiast kiedy miało się odbyć spotkanie? Za jakąś godzinę miał się tutaj ktoś zjawić i czekać na tych, którzy przybędą na miejsce. Ptaszyna miała całą godzinę dla siebie, ale przecież nie musiała tutaj czekać. Mogła odrzucić rozkaz, a nawet udać że jej tu wcale nie było. Mogła rzucić to wszystko w cholerę i wieść normalne życie ptaka domowego, ale czy tego by chciała?
Powrót do góry Go down
Gość
avatar
Gość
PisanieTemat: Re: Ruiny w lesie   Ruiny w lesie - Page 2 EmptyNie Lut 23, 2020 10:39 pm

Jednak nie będzie się nudziła, dostała wiadomość na scrolla, a na nim informacja na temat spotkania. Uśmiechnęła się kącikiem ust widząc współrzędne, wyglądał na to, że robota czeka. A to zawsze plus. Po schowaniu scrolla do kieszeni usiadła na gałęzi drzewa i dalej leniwie ostrzyła patyk swoim scyzorykiem, już myślała, że nic się dla niej ciekawego nie znajdzie, a tu taka miłą niespodzianka. Oby ta godzinka minęła w miarę szybko, bo robota w White Fang to jednak nie przelewki, a zwykła walka na arenie ją znudziła. Pomimo ran jakich odniosła to w sumie dalej było jej mało. Więc Milarose z przyjemnością skorzysta z okazji wyrwania się z tego miejsca i zrobienia czegoś psotnego. Na przykład zabicia kogoś albo po raz kolejny ukradnie coś co dla innych mieszkańców tego miejsca będzie ważne. Oh ten dzień zapowiada się lepiej niż mogła to sobie wysnić.
Powrót do góry Go down
Admin
Admin
Admin
PisanieTemat: Re: Ruiny w lesie   Ruiny w lesie - Page 2 EmptyPon Lut 24, 2020 8:44 am

Po jakichś 40, może 50 minutach Milarose usłyszała, że ktoś się zbliża. Właściwie była to niewielka grupka składająca się z 3 osób. Dwójka była zdecydowanie cięższa jeśli chodzi o kroki dlatego najpewniej to byli mężczyźni albo bardzo grube kobiety walczące o równość płci. Chociaż po soczystym „kurwa” usłyszanym od jednego z nich, gdy się potknął o korzeń definitywnie można było stwierdzić, że na pewno wśród nich jest facet.
Była też kobieta, która na ten widok zachichotała cicho chociaż sam dźwięk był nieco przytłumiony. Może ze względu na maskę, którą nosiła lub po prostu miała taki głos. Tak czy siak na teren ruin weszło dwóch postawnych mężczyzn w czarnych marynarkach. Jeden miał długie blond włosy, przepaskę na lewym oku oraz próbował właśnie rozpalić cygaro za pomocą złotej zapalniczki, która odmawiała posłuszeństwa ale w końcu zatrybiła. Miał około 195 cm wzrostu, a na marynarce gdzieś na wysokości piersi 10 kier w kolorze białym. Nie widać było, aby miał przy sobie jakąś broń. Chyba, że miał ją dobrze schowaną. Karnacją i urodą definitywnie dało się określić, że facet jest najpewniej z Vale a po zakazanej facjacie, źródło zarobku które nie było do końca legalne. No i najprawdopodobniej nie lubił się golić o czym świadczył kilkudniowy zarost.
Drugi natomiast był od niego nieco niższy, zaledwie o czoło, ale sądząc po zmarszczkach był definitywnie starszy. Można było również po karnacji ocenić, że może być z Mistral, bądź Vacuo. Wyglądał zdecydowanie bardziej poważnie i był uważniejszy, niż jego kolega bo dokładnie rozglądał się na wszystkie strony. Oceniając czy ktoś nie czekał na nich z zasadzką. Miał też dokładniej wyprasowaną koszulę oraz marynarkę w porównaniu do blondyna. Na marynarce miał 7 karo w kolorze czerwonym, również po lewej stronie na wysokości piersi. Ten definitywnie był uzbrojony, gdyż trzymał w ręku katanę w pochwie z ładnie zdobioną rękojeścią i prostą gardą.
Trzecia osóbka natomiast była okryta fioletowym płaszczem i niewiele było widać. Sądząc po sylwetce i wzroście to była kobieta. Z twarzy też nie było zbyt wiele widać, gdyż miała założoną teatralną maskę arlekina. Usta miała pociągnięte różową pomadką, a spod narzuconego na głowę kaptura wystawały kosmyki białych włosów, zaś maska odsłaniała błękitne niczym ocean oczy. Ręce miała schowane w nieco przydługich rękawach płaszcza, na którego ramieniu wyszyty był joker.
- Coś nas chyba White Fang wykiwało. Myślałem, że więcej się ich pokaże – skomentował blondyn zerkając na Milarose, która jakby nie patrzeć była tutaj sama. Wyciągnął prawą rękę w stronę niebios i chciał chyba coś powiedzieć, ale finalnie ugryzł się w język. Jego czarnowłosy przyjaciel niczego nie odpowiedział, ale głos postanowiła zabrać kobieta – Jedna wystarczy klakier – powiedziała złośliwie wystawiając mu język, na co tamten się obruszył – To Kier, dobrze o tym wiesz Joker więc znaj swoje miejsce w szeregu jako najniższa figura – oczywiście w kartach joker mógł być każdą figurą. Mógł być najniższą, ale też zarazem najwyższą. Przeszkadzać lub pomagać w wygraniu partii. Zawsze w talii były dwa jokery, a w zależności od odmiany mogły być nawet trzy. Czarnowłosy tylko puknął w ramię blondyna, by ten się uspokoił i przywołał go do porządku. Również kierując swój wzrok na Milarose. Miał bardzo obojętne spojrzenie, lecz jej nie lekceważył.
- No, to skoro mamy tu panienkę z White Fang to może przejdziemy do interesów. Jest nam bardzo na rękę, że odwracacie uwagę od nas swoimi wojenkami o wolność i prawa, ale nadal są osoby które nam przeszkadzają. Rozumiesz chyba nie? Royal Flush nie lubi jak policja nie bierze w łapę i węszy – to był jeden z bardziej znaczących gangów w Vale. Nazwy swoich rang ustalali na podstawie kart i ich wartości. Każdy ma jakieś odchyły, więc pewnie kiedyś jakiś gangster wpadł na pomysł, że to będzie dobry pomysł. Blondyn podszedł trochę bliżej w stronę Milarose, wydmuchując z płuc dym cygara które kopciło. Raz na jakiś czas znalazł się glina, który nie brał w łapę i był z tych praworządnych. Takich bardzo szybko się usuwało, a jeśli nie dało rady to byli strasznym wrzodem na tyłku.
Kier i Karo:
Powrót do góry Go down
Gość
avatar
Gość
PisanieTemat: Re: Ruiny w lesie   Ruiny w lesie - Page 2 EmptySob Lut 29, 2020 2:24 pm

Nie sądziła by znalazło się tutaj wiele osób, raczyła raczej spotkać kogoś je pokroju, czyli faunusa, ale okazało się inaczej. Jej uszy zaalarmowały ją, że ktoś się zbliża. Mimo to nie zmieniła miejsca ani nie poruszyła się w żaden gwałtowny sposób, wręcz przeciwnie w milczeniu na nich czekała. Dwójką mężczyzn i w dodatku zakapturzona kobieta. Ludzcy śmiecie... Do czego to doszło, żeby ona faunusa pełna dumy miała współpracować z kimś ich pokroju? Hańba! Hatfu na nich wszystkich. Wyrżnąć ich to za mało, bo i tak naruchają się te małe wstrętne skurwysyny.
Milarose wysłuchując ich uniosła brew ku górze. Wyrzuciła patyk za plecy, a scyzoryk schowała zeskakując jednocześnie z gałęzi na ziemię. Gdy się wyprostowała zerknęła na całą trójkę. Ręce zaś skrzyżowała pod swoimi piersiami mając przy tym jednocześnie poważny wyraz twarzy.
-No i co mam zrobić? Zabić czy nastraszyć, że jak nie wezmą w łapę to ich wyrżnę jak świniaki? Z resztą gdy policja mnie złapie niewiele zrobię, chyba że ucieknę. Więc? Mam coś zrobić czy mam się tak na was gapić? - rzekła ironicznym tonem pełnym dumy i pewności siebie, która emanowała z Milarose. W jej głosie nie brzmiała ani krzty rozbawienia, była poważna aż nadto.
Powrót do góry Go down
Admin
Admin
Admin
PisanieTemat: Re: Ruiny w lesie   Ruiny w lesie - Page 2 EmptyNie Mar 01, 2020 6:14 pm

Cóż dla gangsterów, którzy wspierali White Fang poprzez sprzedaż nielegalnej broni lub inne szemrane interesy, faunusy były tylko metodą zarobkową. To tylko interesy i nie obchodziło ich o co walczą, ale wiedzieli że są sobie nawzajem potrzebni. Faunusy robiły problemy, zaś gangsterzy mogli się użerać z mniejszą ilością aktywnych gliniarzy i mieli łatwiejsze zadanie. Gdzieś tam pewnie w środku niektórzy sądzili, że nie chodzi tu o wolność, a po prostu o pieniądze – jak wszędzie zresztą.
- To prosta robota. Nie będziemy się bawić w zastraszanie, po prostu ich zabij – odpowiedział czarnowłosy ochrypłym i szorstkim głosem. Sięgnął do wnętrza swojej marynarki i wyciągnął brązową kopertę formatu A4. Odłożył ją na pozostałości czegoś co kiedyś było murem i zaczął odchodzić w głąb lasu. Z rękoma schowanymi w kieszeni – Ej, ej, nie bądź taki niemiły dla naszej pięknej panienki – westchnął blondyn odwracając się w stronę odchodzącego czarnowłosego, Przyłożył palce do skroni i skomentował tylko pod nosem „kurwa on mnie trzyma przy życiu normalnie”. Joker jak na moment się pojawiła, tak teraz zniknęła. Nie wiadomo kiedy ulotniła się również z czarnowłosym najwyraźniej. Co dziwniejsze Milarose dopiero po chwili to dostrzegła, że kogoś brakowało – No nic. Jak ich załatwisz to za tydzień pod tym kamieniem będzie leżała gotówka – wskazał na jedną ze skał po czym wyciągnął cygaro oraz zapalniczkę, gdyż swoje już dopalił – Chyba, że wolisz zapłatę w innej formie – rzucił dwuznacznie gangster i zapalił sobie.
Powrót do góry Go down
Sponsored content

PisanieTemat: Re: Ruiny w lesie   Ruiny w lesie - Page 2 Empty

Powrót do góry Go down
 
Ruiny w lesie
Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 2 z 2Idź do strony : Previous  1, 2

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Eclipse :: Królestwo Vale :: Lasy-
Skocz do: